Do pracy udało mi się wrócić w środę. Yoora poczuła się o wiele lepiej niż się spodziewałem. Jak zawsze zawiozłem ją do przedszkola przed godziną ósmą rano i po szybkim pożegnaniu w drzwiach placówki, wróciłem do samochodu i pojechałem do firmy. Zaparkowałem samochód na swoim miejscu parkingowym i po przywitaniu się z ochroniarzem, udałem się do windy, którą wjechałem na górę na oddział marketingu i zarządzania. Idąc korytarzem głównym, posyłałem uśmiechy i witałem się z moimi współpracownikami.
Dotarłem do swojego biura i jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy zauważyłem, że nie było jeszcze Jimina. Sprawdziłem telefon czy nie mam żadnych wiadomości – nie było nic nowego. Westchnąłem i poszedłem do swojego biurka, na który położyłem swoją teczkę pełną dokumentów sprzed ostatnich kilku dni. Zacząłem je wszystkie roznosić i zaniosłem niektóre na biurko Jimina, zostawiając mu je do sprawdzenia.
Zacząłem się zajmować wszystkimi obowiązkami po kolei, nie zauważając, że już wybiła 10, a mojego asystenta nadal nie było. Zmarszczyłem brwi i napisałem do Seokjina czy wie coś o nieobecności Parka. Niemal od razu otrzymałem odpowiedź, że chłopak jest chory i odpoczywa. Westchnąłem i przetarłem twarz dłoniami. Podszedłem do szafki z dokumentami, gdzie trzymałem wszystkie umowy moich pracowników i zacząłem szukać umowy Jimina. Nie powinienem był tego robić, jednak uznałem to za szczególną sytuację. Zapisałem sobie na kartce jego adres, po czym poszedłem prowadzić spotkanie dla naszego działu.
O godzinie 11:47 wsiadłem do swojego samochodu i wyjechałem z parkingu podziemnego, udając się na lunch. Zaparkowałem auto przed naszą ulubioną restauracją i wziąłem jedzenie na wynos. Zapakowałem wszystko na przednie siedzenie i obrałem drogę do mieszkania młodszego. Jak najszybciej mogłem dojechałem na miejsce i akurat pomagając jakiejś starszej pani w postaci przytrzymaniu drzwi od klatki, wszedłem za nią do środka i wspiąłem się na trzecie piętro niskiego bloku. Zapukałem do drzwi o numerze 5 i czekałem.
- Taehyung, mówiłem ci, żebyś wziął klucze. – mruknął Jimin, otwierając drzwi. – Już prawie zasypiałem, tłumoku. – odwrócił się i poszedł w stronę swojego pokoju.
Z uśmiechem wszedłem do środka, zdejmując buty i płaszcz. Zmarszczyłem brwi, czując dziwny zapach, jakby spalenizny? Palonych ziół a może skóry?
- Co tu tak śmierdzi? – zapytałem.
- Wiedźmie zioła Tae, które mają mi pomóc szybciej dojść do siebie. – wytłumaczył, odwracając się do mnie przodem i wtedy zauważył kogo tak naprawdę wpuścił do mieszkania.
- Wiedźmie? Taehyung jest fanem Harry'ego Potter 'a? – zapytałem z lekkim uśmiechem.
- Yoongi, co tu robisz?
- Zapewne nie masz nic do jedzenia. Przywiozłem nam lunch. – wskazałem na siatkę z jedzeniem w mojej drugiej ręce. – Seokjin mi powiedział, że jesteś chory. Czemu nic mi nie napisałeś?
- Bo byś przyjechał i martwiłbyś się niepotrzebnie. – westchnął.
- Bardziej się martwiłem, kiedy nie miałem pojęcia co się z tobą dzieje. – uśmiechnąłem się do niego i podszedłem bliżej.
Ucałowałem jego czoło i przytuliłem go do siebie. Chłopak wtulił się we mnie i westchnął.
- A co jak ty się zarazisz? – mruknął.
- To będę liczył na to, że mną też się zajmiesz tak dobrze jak Yoorą. – uśmiechnąłem się.
Młodszy zaśmiał się krótko i odsunął ode mnie, żeby na mnie spojrzeć. Jego oczy były przypuchnięte i lekko zaczerwienione. Nachyliłem się i ucałowałem jego obie powieki co spotkało się z pomrukiem zadowolenia blondyna.

CZYTASZ
Second Chance ⚜ yoonmin
Romance[zakończone] Min Yoongi stracił w wypadku swoją żonę i matkę ich pięcioletniej córki Yoory. Młody ojciec nie może się z tym pogodzić, a każde spojrzanie w stronę córki sprawiało mu ból przez ogromne podobieństwo do swojej rodzicielki, dlatego też wy...