fourty three

1.2K 81 4
                                    

Właśnie wnieśliśmy ostatnie pudełka z rzeczami Jimina. Położyłem się na kanapie, wzdychając ciężko. Była sobota popołudniu i zamiast odpoczywać, korzystając z wolnego dnia, ja latałem z góry na dół i z dołu na górę, wnosząc pudła z całym dobytkiem Parka. Yoora i Jimin natomiast po kolei wszystkie pudła rozpakowywali i układali na odpowiednich miejscach. Powinienem jeszcze ugotować obiad, ale wyjątkowo mi się już dzisiaj nie chciało. Odkąd pamiętam nie nadawałem się do pracy fizycznej, dlatego wybrałem bardziej siedzący tryb życia. Rzadkością było też chodzenie na jakieś imprezy. Moją jedyną aktywnością fizyczną była koszykówkę, w którą grałem do czasu, kiedy Yoora pojawiła się na świecie. Teraz już nawet nie mam czasu na sport.

- Tatku!

Do salonu z impetem wbiegła rozbiegana siedmiolatka i szybko się na mnie położyła. Mruknąłem, krzywiąc się z zaskoczenia. Uchyliłem zmęczone powieki i spojrzałem na uśmiechniętą córkę. Sam uśmiechnąłem się delikatnie i ucałowałem jej czoło. Odkąd Jimin pojawił się w naszym życiu, wszystko zaczęło się układać tak jakby nic złego się nie stało. Wszystko szło w dobrą stronę.

- Słucham cię, skarbie. – mruknąłem.

- Potrzebujemy twojej pomocy. – powiedziała.

- Oh naprawdę? – dawałem zaskoczonego. – Myślałem, że nie będę wam potrzebny.

- Jesteś potrzebny, tatku! – zaśmiała się dziewczynka.

- A w czym jestem wam potrzebny.

- Tatuś chciał włożyć kilka rzeczy na górę szafy, ale boi się wejść na drabinę. – wytłumaczyła szybko sytuację.

Uśmiechnąłem się lekko pod nosem i westchnąłem cicho.

- Okej, to musisz ze mnie zejść, skarbie. – powiedziałem w końcu.

Dziewczynka od razu ze mnie zeskoczyła i wstałem na równe nogi. Przeciągnąłem się i ruszyłem za córką, która doprowadziła mnie do mojej sypialni, którą już od kilku dni dzieliłem z Jiminem już na poważnie. Spojrzałem na Jimina, który zdążył się zająć innymi pudełkami, żeby nie tracić czasu. Podszedłem do młodszego i objąłem go. Cmoknąłem jego kark, a młodszy zaśmiał się pod nosem.

- Które pudła trzeba dać na górę? – zapytałem.

- Tamte dwa. – wskazał szybko.

Pokiwałem głową i wypuściłem młodszego ze swoich ramion. Podszedłem do pudełek i wziąłem je do rąk i ostrożnie wspiąłem się na drabinę. Wystawiłem je na górną półkę i zszedłem na dół. Otrzepałem dłonie z kurzu i obejrzałem pokój. Teraz było tu o wiele więcej rzeczy, Jimin zajął drugą połowę szafy swoimi ubraniami i innymi przedmiotami. Przywiózł też swoje wszystkie książki, dzięki czemu regał był ponownie zapełniony, nie pozostawiając żadnej dziury na półkach, a na naszym wspólnym łóżku leżał błękitny, puchaty koc młodszego, który kontrastował z czarną pościelą.

- Czy jeszcze potrzebujecie mojej pomocy? – zapytałem się, opierając dłonie na swoich biodrach.

- Chyba nie. – wyprostował się Jimin i spojrzał na mnie. – Już prawie wszystko skończyłem, miałem tylko problem z drabiną.

Uśmiechnąłem się delikatnie do młodszego i jeszcze raz obejrzałem cały pokój. Yoora stanęła obok mnie i przytuliła się do moich nóg. Spojrzałem na nią i pogłaskałem jej włosy. Dziewczynka posłała mi szeroki uśmiech i ścisnęła mocniej moje dolne kończyny. To działo się naprawdę – Jimin się wprowadził, a Yoora wydaje się być teraz najszczęśliwszym dzieckiem na całym świecie.

Second Chance ⚜ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz