fourty nine

1.1K 73 17
                                    

Sytuacja, która miała wczoraj miejsce ciągnęła się nadal, mimo że minęły już dwa dni. Mieliśmy czwartek, a policja dalej nic nie wiedziała, na kamerach nic podejrzanego nie zobaczyli, zupełnie ta jakby moja córka rozpłynęła się w powietrzu. Cały ten stres wpłynął nie tylko na mnie, ale też Jimina, który nie mógł się w ogóle skupić. Chodził cały czas roztargniony, często budził się w nocy, mniej jadł. Bardzo mnie martwiło to jak przeżywa na zaistniałą sytuację. Co prawda nie byłem lepszy, ale ja za to o wiele więcej pracowałem, byleby tylko zająć swoje myśli, żeby nie patrzeć ciągle na zegarek i wyczekiwać na jakiś znak od policji.

Dzisiaj wracając z pracy, starałem się jakoś rozproszyć Jimina. Pojechaliśmy na zakupy, zjedliśmy ramyun i nawet obejrzeliśmy razem film, ale nie czerpaliśmy z tego wieczoru żadnej przyjemności. Jimin i ja staraliśmy się wspierać jak tylko potrafiliśmy, próbowaliśmy się pocieszać, ale tak naprawdę nie było to długotrwałe. Na dodatek to, że nic nie mogliśmy zrobić w sprawie znalezienia Yoory tylko sprawiało, że nie chciało nam się niczego robić. Nawet ja po kilku godzinach podpisywania dokumentach po prostu wychodziłem z biura i szedłem przed budynek by zapalić papierosa.

Dzisiaj nie było inaczej. Był czas lunchu, Jimin właśnie położył się na kanapie w moim gabinecie i jak tylko zasnął, okryłem go ciemnym kocem, po czym opuściłem biuro, a następnie budynek. Wyciągnąłem paczkę używek i odpaliłem jednego papierosa, zaraz zaciągając się dymem. Poczułem dobrze znane mi pieczenie w klatce piersiowej, gdy trzymałem dym tytoniowy w płucach, a następnie ulgę podczas wydychania powietrza zmieszanego z papierosowym dymem. Powtarzałem tę czynność do wypalenia całej używki.

- Wracajcie do domu, Yoongi.

Odwróciłem się w stronę dobiegającego mnie głosu i zobaczyłem Seokjina z telefonem w dłoni. Mężczyzna również nie wyglądał tak jak zwykle. Zdradzały go te coraz ciemniejsze cienie pod oczami. On również się martwił, ale nie tylko o znalezienie Yoory, także o mnie i Jimina, bo widział co ta sytuacja z nami robi. Pokręciłem głową i ponownie wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. Zanim jednak wyciągnąłem następnego idealnie skręconego papierosa, Seokjin położył dłoń na mojej i powstrzymał mnie przed tym.

- Yoongi, wiesz dobrze, że to ci nic nie da. – powiedział przyjaciel.

- Chociaż przez te kilka minut mogę poczuć inny ból niż ten, który czuję przez resztę doby. – odrzekłem, patrząc na niego z krzywym uśmiechem.

- Yoongi – westchnął. – To naprawdę zły pomysł.

- Lepszy niż alkohol.

- To prawda, ale i to, i to zabija. A ty nie możesz umrzeć nawet rok wcześniej niż powinieneś.

- Nie wiem do czego zmierzasz.

- Yoora się znajdzie, a teraz z Jiminem musicie się wzajemnie wspierać. Idźcie do domu, może pójdźcie na spacer? Porozmawiajcie o swoich uczuciach, zróbcie razem coś jakby wszystko było w porządku.

- Nawet jeśli ma to być chwilowe szczęście?

- Nawet jeśli – poklepał mnie po ramieniu. – Spędźcie razem trochę czasu, zajmiemy się twoim oddziałem z Soobinem.

- W porządku.

- I pamiętajcie, że policja cały czas szuka. Minęły dwa dni, ich śledztwo szuka teraz powiązań, w końcu coś znajdą.

- Będę musiał jeszcze zmienić jej szkołę.

- Zajmiemy się tym jak tylko do nas wróci, dobrze?

- Tak, wiem.

- No, to teraz wracaj do Jimina i zabieraj go stąd. Jedźcie na obiad na miasto, pospacerujcie i chociaż postarajcie się miło spędzić wieczór. Nie myślcie o tym. Znajdziemy ją i znowu będziecie wszyscy razem. A gdyby coś się działo to od razu do mnie dzwońcie, naprostuję tych debili.

Second Chance ⚜ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz