fourty two

1.2K 80 8
                                    

Zerwałem kartkę z kalendarza przedstawiający luty. 1 marca przyszedł o wiele szybciej niż się tego spodziewałem. Jimin miał rację i bardzo się cieszyłem, że już wszystko związane ze szkołą Yoory było załatwione. Właśnie jechałem z małą do jej nowej szkoły na rozpoczęcie roku. Nie wiem, czy stresowałem się bardziej ja czy moja córka. Obstawiałem jednak, że to ja jestem bardziej napakowany wszystkimi możliwymi zmartwieniami i negatywnymi emocjami.

- Tatku, myślisz, że szybko znajdę przyjaciół? – zapytała mnie, gdy prowadziłem ja za rękę w stronę wejścia do szkoły.

- Na pewno, kotku. – zapewniłem ją z uśmiechem.

- A czemu tatuś nie mógł z nami jechać? Chciałabym, żeby też mnie trzymał za rękę.

- Rozumiem, że Ci z tego powodu smutno, skarbie, ale tatuś musiał iść do pracy.

- Ale ty nie poszedłeś!

- To prawda. – zaśmiałem się. – Ale jak mnie nie ma, to ktoś musi ogarniać papiery za mnie.

- I czemu akurat musi to być tatuś? – oburzyła się.

- Ponieważ tatuś jest moim sekretarzem, wiesz? Mówiłem Ci, pamiętasz?

- No tak, ale skoro jesteś jego szefem to powinieneś mu dać wolne!

Zaśmiałem się pod nosem i ścisnąłem jej dłoń. Dziewczynka odwzajemniła uścisk i weszliśmy do budynku szkoły. Odbyło się uroczyste, krótkie rozpoczęcie, a następnie dzieci poszły do sali zapoznać się z wychowawcą, a ja zostałem trochę dłużej, żeby poznać kilku rodziców i omówić już od początku sprawy organizacyjne. Następnie skontaktowałem się jeszcze z Jiminem, żeby dowiedzieć się jak się mają sprawy w firmie, a w odpowiedzi dostałem tylko odpowiedź, żebym się zajął Yoorą, a nie myślał o pracy.

Zaśmiałem się i schowałem telefon do kieszeni. Jimin naprawdę dbał o wszystko niczym prawdziwy rodzic. I starał się, by Yoora dostała wszystko czego priorytetowo potrzebuje, a czego ja nie mogę jej niestety oferować. Na pewno nie tak szybko jak młodszy. Tak dobrze się dogadywał z małą, a znali się tak krótko. Już na samym początku zauważyłem, że Yoora traktuje Jimina jakby wychowywał ją od małego i potrafiła z nim rozmawiać o wielu rzeczach, o których nie chciała rozmawiać ze mną i szanowałem to. Dopóki niczego w sobie nie dusi, byłem spokojny, że mała wyrośnie na dobrą dziewczynę, która będzie umiała rozmawiać o swoich uczuciach i potrzebach.

Po kilku godzinach wróciłem z Yoorą do domu, która była bardzo zawiedziona informacją, że nie będzie go jeszcze w naszym mieszkaniu. Jednak, kiedy jej obiecałem, że w takim razie pojedziemy go odebrać z pracy, jej humor skoczył do góry i oznajmiła, że idzie pobawić się w pokoju, zostawiając mnie samego z gotowaniem obiadu. W między czasie dostałem wiadomość od Jimina, że Tae podwiezie coś na mieszkanie, ponieważ chce mieć te rzecz u mnie i naprawdę nie podejrzewałem niczego, do czasu aż ktoś zapukał do moich drzwi.

Poszedłem otworzyć drzwi i oprócz niebieskowłosego zobaczyłem też wysokiego, wytatuowanego chłopaka, który powitał mnie serdecznym uśmiechem.

- Hyung, dobrze cię widzieć. – uśmiechnął się Taehyung. – Tego za mną nie trzeba się obawiać, jest łagodniejszy niż się wydaje. – dodał od razu, wskazując na ciemnowłosego chłopaka.

- Jestem Jeon Jeongguk. – przedstawił się i lekko ukłonił.

- Ah, to ty jesteś Jeongguk. – uśmiechnąłem się delikatnie. – Dobrze cię w końcu poznać, jestem Yoongi. – wyciągnąłem dłoń w jego kierunku, którą od razu lekko uścisnął.

Wymienialiśmy się chwilę spojrzeniami, aż w końcu ponownie się odezwałem.

- Okej, to co macie dla mnie? – zapytałem.

Second Chance ⚜ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz