Święta, święta i po świętach, w końcu przyszedł dzień, w którym musieliśmy wrócić do Seulu. Yoora siedziała już w samochodzie zapięta w foteliku. Ja w tym czasie zabierałem sprzed domu walizki należące do naszej trójki i pakowałem je do bagażnika. Jimin był jeszcze w środku i rozmawiał z moją mamą. Jak już wszystko schowałem do bagażnika, wsiadłem na miejsce kierowcy i przeciągnąłem się, przygotowując się do jazdy.
- Tatusiu?
Odwróciłem się i spojrzałem na siedzącą na tylnym siedzeniu córkę.
- Tak, skarbie?
- Myślisz, że tata Jiminie będzie chciał z nami zamieszkać? – zapytała, bawiąc się palcami.
- A czemu miałby nie chcieć. Co się stało, Yoo?
- Nic, tylko może za bardzo się pospieszyłam? Może Jiminie jeszcze mnie tak bardzo nie lubi? – uniosła na mnie wzrok.
- Wiesz co, gdyby czuł się z tym niekomfortowo to od razu by o tym powiedział. – zapewniłem ją. – I bardzo cię lubi, kochanie.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Możesz go nawet sama zapytać, na pewno odpowie ci na to pytanie.
- Nie! – zaprzeczyła od razu, ponownie spuszczając wzrok.
- A to czemu? – zaśmiałem się.
- Bo się wstydzę. – mruknęła, nie patrząc na mnie.
- Nie ma czego, kotku. I ja i Jimin cię kochamy, okej? – uśmiechnąłem się.
- Okej. I zawsze ze mną będziecie? – uniosła na mnie wzrok. – Już zawsze będę miała dwóch rodziców?
Między nami zawisła na chwilę nieprzyjemna cisza. Yoora patrzyła na mnie z widocznym smutkiem wymalowanym na jej twarzy, a ja przestałem się uśmiechać, czując szpilkę wbijającą się głębiej w serce. W końcu odchrząknąłem i wymusiłem na sobie lekki uśmiech.
- Tak, skarbie. Będziemy oboje.
- Obiecujesz? – wyciągnęła w moją stronę mały paluszek.
Mimowolnie parsknąłem śmiechem i złapałem jej mały palec swoim, po czym przyłożyliśmy do siebie opuszki naszych kciuków. Obietnica, której nie miałem zamiaru łamać. Nie tym razem.
- Obiecuję.
Po krótkiej chwili od złożenia obietnicy Jimin wsiadł do auta, trzymając w dłoni telefon, który mi po chwili podał, niemo przekazując, abym potrzymał urządzenie, kiedy on się będzie zapinał w pasy. Kiedy już to zrobił, zwróciłem mu urządzenie i odpaliłem silnik. W drzwiach stała nam machająca mama, której z wielkim entuzjazmem machała Yoora, do której dołączył się też Jimin. Ja również jej pomachałem krótko, gdy już wyjechaliśmy z podjazdu i wyruszyliśmy w drogę do domu.
Trasa mijała nam naprawdę spokojnie. Yoora rozmawiała z Jiminem na temat szkoły, jaki chciałaby mieć plecak i dodatki. Już nie mogła się doczekać. Blondyn również wydawał się dość entuzjastycznie nastawiony na wizję Yoory rozpoczynającej szkołę podstawową. Zaczęli nawet temat przemeblowania pokoju, by wstawić do pokoju młodej biurko i fotel, aby mogli normalnie odrabiać lekcje i zaproponował, że może się nawet zając tym sam.
- Spokojnie, zamówimy przez internet. – zaśmiałem się. – Mamy jeszcze kilka miesięcy.
- Yoongi to tylko trzy miesiące! – obruszył się młodszy. – Do marca* naprawdę mamy mało czasu. Wysłałeś chociaż papiery do szkoły?
Nie odpowiedziałem na to pytanie. Posłałem mu tylko głupkowaty uśmiech i zerknąłem na tył poprzez lusterko wsteczne.
- Yoongi! – jęknął Park. – Ogarnę to jutro. – zdecydował, przeczesując swoje blond kosmyki.
![](https://img.wattpad.com/cover/250732022-288-k523913.jpg)
CZYTASZ
Second Chance ⚜ yoonmin
Romance[zakończone] Min Yoongi stracił w wypadku swoją żonę i matkę ich pięcioletniej córki Yoory. Młody ojciec nie może się z tym pogodzić, a każde spojrzanie w stronę córki sprawiało mu ból przez ogromne podobieństwo do swojej rodzicielki, dlatego też wy...