Sobota rano. Leżałem w łóżku w sypialni, którą dzieliłem od kilku tygodni z Jiminem. Zaraz obok mnie leżała nasza córka, a po jej drugiej stronie blondwłosy chłopak, zakryty kołdrą po sam nos, a w nogach spał skulony Holly. Uśmiechnąłem się delikatnie i przymknąłem jeszcze na chwilę powieki. Nareszcie spokojny weekend. Po tym jak wróciliśmy wczoraj do domu, od razu zabrałem się za papierkową robotę i skontaktowałem się z prawnikiem, aby umówić wszelakie szczegóły wniesienia sprawy o nie zbliżanie się do sądu.
Dowiedziałem się wszystkiego co potrzebowałem na teraz i miałem się przez najbliższe kilka dni przygotowywać na składanie pierwszych zeznań. Musiałem też umówić Yoorę do psychologa, która będzie z nią rozmawiać do końca wszystkich rozpraw, potrzebuje też porozmawiać z kimś kto będzie wiedział, jak pomóc małej wyjść z traumy jaką ostatnio przeżyła. Nie zachowywała się niestety tak jak zawsze – była cichsza, bawiła się sama i nie odstępowała nas na krok, chociaż piesek trochę łagodził sprawę, bo bardzo go polubiła i ciągle się z nim przytulała. Ciągle musiał być przy niej ktoś – albo ja, albo Jimin. Mimo wszystko staraliśmy się jej dać największe wsparcie jakie mogliśmy, już wczoraj wieczorem przeprowadziliśmy z nią długą i ciężką dla nas wszystkich rozmowę, jednak wiedzieliśmy, że bez niej się nie obejdzie, a z czasem będzie już tylko lepiej.
Ostrożnie wstałem z łóżka i udałem się do łazienki, aby się odświeżyć. Po krótkiej, porannej toalecie poszedłem do kuchni, żeby przygotować kawę i śniadanie dla nas wszystkich. Chcąc uczcić spokojny weekend, który zapowiadał się na taki jaki do tej pory był, oraz to, że znowu byliśmy razem, zacząłem robić ciasto na naleśniki. Włączyłem radio, które grało cicho i dopełniało dźwięk smażenia naleśników, które później smarowałem dżemem truskawkowym i składałem w trójkąty. Wsypałem też karmę do miski Holly i wymieniłem mu wodę, a kiedy usłyszał tylko szelest plastiku od razy przybiegł.
Za szczeniakiem do kuchni weszła Yoora, przecierając jeszcze zaspane oczka dłonią i ziewając szeroko. Za nią szedł Jimin, który uśmiechał się delikatnie, czując przyjemny, słodki zapach śniadania.
- Dzień dobry. – powiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry, tatku – mruknęła Yoora, wyciągając do mnie rączki.
Wziąłem małą na ręce i przytuliłem ją do siebie mocno. Dziewczynka ścisnęła mnie tak mocno jak tylko umiała i oparła głowę o moje ramię. Spojrzałem na Jimina, który przyglądał się nam z lekkim uśmiechem, który mimowolnie odwzajemniłem. Chłopak do nas podszedł i objął naszą dwójkę. Ucałowałem szybko jego skroń i poszerzyłem swój uśmiech, czego nikt nie zauważył. Cieszyłem się, że jesteśmy razem cali i zdrowi.
- Siadajmy do stołu zanim naleśniki całkiem wystygną. – powiedziałem.
Blondyn odsunął się od nas, kiwając głową. Usiedliśmy na swoich miejscach i każdemu dałem talerz z naleśnikami. Usiadłem z nimi ze swoją porcją i zaczęliśmy jeść, wsłuchują się w poranne wiadomości podawane w radiu.
- Tatku, czy znowu będę musiała iść do tej szkoły? – zapytała nagle Yoora, przerywając ciszę panującą między nami.
- Nie, skarbie. – powiedziałem niemal od razu. – Przeniesiemy cię z Jiminem do prywatnej szkoły.
- A nie mogłabym się uczyć w domu?
Spojrzeliśmy z Jiminem po sobie i wziąłem głęboki oddech.
- Wolałabyś się uczyć w domu, zamiast spotykać się z osobami w twoim wieku i się z nimi bawić? – zapytał Jimin używając swojego delikatnego tonu.
- Tak. – pokiwała głową. – Boję się, że stamtąd też zabierze mnie babcia.
- Nie pozwolimy już na to, kochanie. – uśmiechnął się do niej Jimin. – Teraz już będziesz bezpieczna ani babcia, ani dziadek już się do ciebie nie zbliżą.
CZYTASZ
Second Chance ⚜ yoonmin
Romance[zakończone] Min Yoongi stracił w wypadku swoją żonę i matkę ich pięcioletniej córki Yoory. Młody ojciec nie może się z tym pogodzić, a każde spojrzanie w stronę córki sprawiało mu ból przez ogromne podobieństwo do swojej rodzicielki, dlatego też wy...