fifty

1.1K 72 18
                                    

- Czyli znałeś Mirę i nawet o tym nie wiedziałeś? – zapytałem, prowadząc samochód.

Właśnie jechaliśmy do Busan. Jeszcze wczoraj wieczorem poinformowaliśmy policję oraz Seokjina, który na początku upierał się, że jedzie z nami, ale przypomniałem mu, że ktoś musi zostać w firmie. Starałem się prowadzić najspokojniej jak potrafiłem, jednak nie szło mi tak dobrze jak myślałem. Co jakiś czas Jimin upominał mnie, żebym zwolnił albo przypominał o skrętach, bo za bardzo bujałem w chmurach. Wszystko przez te całą, chorą sytuację.

- Nigdy jej nie spotkałem. – odpowiedział od razu. – Znałem ją tylko z historii mamy i pana Soosika, bo dużo pomagał zanim wyjechali do Seulu, a dom stał pusty, odkąd pamiętam.

- Okej, to wszystko wyjaśnia. Zresztą nawet nie widziałeś na oczy ojca Miry.

- Może raz go widziałem, ale to jak miałem jakieś 10 lat. Nie pamiętam go w ogóle.

- To normalne. Tyle lat minęło.

Między nami zawisła cisza. Trudno mi było pojąć co tak naprawdę się stało. Jimin znał Mirę i jej rodzinę i nawet o tym nie wiedział. Można by powiedzieć, że to był mało zabawny żart od losu. Wczorajszego wieczoru, kiedy o wszystkim się dowiedzieliśmy i wróciliśmy do domu, rozmawialiśmy bardzo długo i razem podjęliśmy decyzję, że jak tylko odzyskamy Yoorę nie tylko przeniesiemy ją do innej szkoły, ale też będziemy walczyć o zakaz zbliżania się rodziców Miry do małej i nas. W końcu musi się to wszystko skończyć.

- Myślisz, że już się zorientowali? – zapytał nagle Jimin.

- Kto?

- Rodzice Miry... Że wiemy.

- Pewnie tak. Myślę, że wcale nie są tak głupi. Szczególnie matka Miry. Ona zawsze miała w sobie coś takiego czego każdy się bał.

- Nawet ty, hyung?

- Nawet ja, skarbie.

- Teraz możemy się bać razem. – powiedział, kładąc dłoń na moim udzie.

Mimowolnie uśmiechnąłem się i złapałem dłoń Jimina, łącząc nasze palce. Uniosłem nasze splecione dłonie do moich ust i lekko musnąłem ustami wierzch dłoni młodszego. Chłopak zaśmiał się pod nosem i ścisnął moją rękę.

- Nie będę się bał, kiedy jesteś przy mnie, Minnie.

***

Kiedy dojechaliśmy do Busan, stawiliśmy się na komisariacie policji. Policjant przedstawił nam plan działania oraz wszystkie możliwe scenariusze, łącznie z tymi złymi, na szczęście nie było ich za dużo. Jimin upierał się, że chce wejść do domu razem z policją, jednak żaden z funkcjonariuszy nie wyrażali na to zgody, nawet ja nie mogłem się pokazać w środku. Matka Miry, według policjantów, była teraz niepoczytalną kobietą, na która należy szczególnie uważać. Dlatego mamy czekać przed domem na rozwój sytuacji i Yoorę, która zostanie wyprowadzona przez któregoś z funkcjonariuszy jak najszybciej będzie to możliwe.

Stresowałem się. Czekając przed budynkiem policji, stałem oparty o nasze auto i piłem wodę z papierowego kubeczka, mając nadzieję, że woda magicznie sprawi, że przestanie mi być niedobrze. Jimin jeszcze rozmawiał z kimś w środku, a ja nie mogłem już dłużej tego słuchać – tych wszystkich możliwości, scenariuszy, sposobów na działanie z takimi osobami jak rodzice mojej byłej żony. Chciałem już działać. Na co jeszcze czekaliśmy? Na to, aż znowu gdzieś uciekną z moją córką? Nie mogłem stracić drugiej tak ważnej osoby w moim życiu.

W końcu przez główne wejście wyszedł Jimin, a za nim kilku policjantów. Wszyscy wsiedliśmy do samochodów i w końcu ruszyliśmy. Droga pod dom rodzinny Miry mijała nam w zupełnej ciszy. Radiowozy jechały szybko, ale bez sygnałów świetlnych i dźwiękowych, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Jechałem cały czas za jednym radiowozem, starając się panować nad oddechem i trzęsącymi się dłoniami.

Second Chance ⚜ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz