Kolejne dni mijały dość spokojnie. W czasie przerw na lunch kursowałem z firmy do restauracji, a z restauracji do Jimina. Później z jego mieszkania znowu do firmy, pracowałem już do końca dnia, w drodze powrotnej do domu odbierałem Yoorę i razem wracaliśmy do naszego apartamentu. Oczywiście nie obeszło się bez pytań o Jimina, czemu z nami nie wraca, czemu jest chory, kiedy go znowu zobaczy, czy dobrze się czuje, czy nie potrzebuje przytulenia, żeby wyzdrowieć. Wszystkie jej pytania były nad wyraz urocze i nie potrafiłem się przestać uśmiechać, to było silniejsze od czegokolwiek.
Nareszcie nastał weekend. W sobotę wybraliśmy się na zakupy i na moje nieszczęście Yoora pamiętała, że obiecałem jej kupić dużą pluszową kaczuszkę. Ulżyło mi kiedy znaleźliśmy owego pluszaka po długich poszukiwaniach między najróżniejszymi pluszowymi zwierzętami i nawet wielkość jej odpowiadała. Po udanych dla naszej dwójki zakupach wróciliśmy do domu i zastał nas tam dość nieoczekiwany gość, pichcący obiad w kuchni.
Yoora od razu pobiegła do kuchni, zostawiając mi wielką kaczkę w holu. Spojrzałem w stronę, w którą spojrzała sześciolatka i uśmiechnąłem się delikatnie, od razu rozpoznawając te adidasy. Z siatkami wypełnionymi naszymi zakupami na następny tydzień poszedłem do kuchni i zobaczyłem najpiękniejszy widok jaki mógł mnie zastać po powrocie z zakupów. Moja córka w ramionach mojego chłopaka. Uśmiechnąłem się ponownie i postawiłem siatki na blacie.
Chłopak zauważając mnie, uśmiechnął się delikatnie. Podszedłem do nich i przytuliłem ich oboje. Yoora zaśmiała się i przytuliła jeszcze ciaśniej Jimina, na co młodszy zaśmiał się, żartując, że zaraz go chyba udusimy miłością. Ucałowałem jego skroń i odsunąłem się, zaczynając rozpakowywać zakupy. W międzyczasie sześciolatka zdążyła się odkleić od Parka i pobiegła po swojego nowego pluszaka, żeby go pokazać Jiminowi.
- Wybacz, że przyszedłem tak bez zapowiedzi, ale chciałem się jakoś odwdzięczyć. – powiedział chłopak, kiedy zostaliśmy sami.
- W porządku, Minnie. Chodzi o to, żebyś tutaj czuł się jak w domu. – odpowiedziałem, chowając mleko do lodówki.
- Tak właśnie się czuję. – cmoknął mój policzek i podszedł ponownie do garnka, w którym coś się gotowało.
- Już lepiej się czujesz, że przyjechałeś do nas?
- Tak, wczoraj już nic mi nie było, ale wolałem jeszcze przeleżeć.
- Oczywiście. Lepiej dmuchać na zimne, szczególnie w taką pogodę.
- Oppa, popatrz!
Do kuchni wbiegła ciemnowłosa dziewczynka, ciągnąć za sobą ogromną kaczkę. Młodszy zaśmiał się i kucnął przed nią, żeby ich twarze były na tym samym poziomie.
- Co to za kaczucha? – zapytał.
- Ma na imię Min! – pochwaliła się dziewczynka. – Tatuś kupił mi taką kaczuszkę, bo jeszcze nie mam takiego zwierzątka w pokoju!
- Piękne imię. – przyznał chłopak, a ja przemieszałem sos w garnku.
- Lubisz kaczki, oppa? – zapytała.
Jimin mimowolnie spojrzał na mnie, a ja posłałem mu lekki uśmiech.
- Lubię. Są urocze. Takie małe i słodkie jak ty. – nacisnął na jej nos i Yoora zaśmiała się głośno.
- Pójdziesz odstawić kaczkę do pokoju? – zaproponowałem córce. – Pora na obiad.
Dziewczynka niechętnie to zrobiła, ale po kilku minutach wróciła już do jadalni bez żadnego innego pluszaka i usiadła na swoim krześle. Jimin uparł się, że to on nałoży nam wszystkim jedzenie i wygonił mnie z kuchni, więc razem z małą poszliśmy umyć dłonie jeszcze raz i usiedliśmy do stołu. Park też do nas dołączył po kilku minutach i zaczęliśmy wspólny obiad, rozmawiając na temat wyboru dobrej szkoły dla małej, bo już niedługo pójdzie do pierwszej klasy. Stwierdziłem, że naradzenie się w tak ważnym temacie z Jiminem pomoże nam na zbudowanie jeszcze lepszego fundamentu naszego świeżego związku. Sam chłopak bardzo poważnie podszedł do tematu i słuchał bardzo uważnie moich obaw.
![](https://img.wattpad.com/cover/250732022-288-k523913.jpg)
CZYTASZ
Second Chance ⚜ yoonmin
عاطفية[zakończone] Min Yoongi stracił w wypadku swoją żonę i matkę ich pięcioletniej córki Yoory. Młody ojciec nie może się z tym pogodzić, a każde spojrzanie w stronę córki sprawiało mu ból przez ogromne podobieństwo do swojej rodzicielki, dlatego też wy...