twenty six

1.5K 82 27
                                    

Sobota. Wstałem dość wcześnie, żeby trochę ogarnąć mieszkanie. Mimo, że gosposia przychodziła dwa razy w tygodniu, nadal zbierało się sporo rzeczy podczas jej nieobecności między zmianami. Nie miałem nic przeciwko sprzątaniu – nigdy. Wręcz ta czynność ogromnie mnie uspokajała i dawała możliwość pozbycia się wszystkich złych emocji. W dość wolnym tempie (wręcz ślimaczym) ściągałem książki z regału, kiedy nagle usłyszałem powtarzające się nawoływanie córki. Od razu zerwałem się do biegu, by jak najszybciej do niej dotrzeć.

- Co się dzieje, skarbie? – zapytałem, podbiegając do jej łóżka, w którym leżała, zakopana w pierzynce. – Śniło ci się coś złego?

- Nie. – pokręciła głową, wierzchem dłoni przecierając załzawione oczka. – Bardzo mi zimno, tatusiu.

Zmarszczyłem brwi i przyłożyłem dłoń do jej czoła. Szybko odsunąłem dłoń od jej palącej skóry i westchnąłem pod nosem.

- Poczekaj tu chwilkę, pójdę po termometr.

- Jestem chora?

- Jest taka możliwość, mała, ale na pewno szybko wrócisz do zdrowia, jesteś silna! – uśmiechnąłem się do niej.

- Jak tatuś! – odwzajemniła uśmiech.

- Oczywiście, kochanie.

Nie zwlekając niepotrzebnie, udałem się do kuchni, gdzie w szafce miałem skrytą apteczkę i wyciągnąłem z niej urządzenie, którego tak pilnie potrzebowałem. Wróciłem się do mojej córki i po zmierzeniu jej temperatury, skrzywiłem się widząc świecący na czerwono ekranik. Westchnąłem i przykryłem ją dodatkowym kocem. Zauważając, że znowu usnęła, cicho wstałem i wróciłem do kuchni po miskę z zimną wodą, a po drodze zgarnąłem mały ręcznik z łazienki. Ponownie przysiadłem przy jej łóżku i namoczyłem ręcznik, by zrobić Yoorze okład. Postarałem się być jak najbardziej delikatny, by jej nie wybudzić ze snu. Teraz potrzebuje odpoczynku o wiele bardziej niż ktokolwiek inny.

Po ułożeniu zimnego ręcznika na jej czole, wróciłem do pokoju i wziąłem telefon, by powiadomić Jimina, że niestety plany uległy zmianie.

- Mmm, halo? – mruknął zaspanym głosem.

- Wybacz Jiminie, że dzwonię tak wcześnie, nie pomyślałem, że jeszcze śpisz. – westchnąłem.

- Hyung? Ah, to nic. Coś się stało? – ożywił się zaraz po tym jak dowiedział się z kim rozmawia.

- Z przykrością muszę odwołać naszą dzisiejszą kolację. Yoora ma gorączkę i podejrzewam, że nie zbiję jej do wieczora. Muszę jej pilnować.

- O nie, biedna. – jęknął. ­– To ja może przyjadę z zakupami? Kupię jakieś leki.

- Nie musisz, skarbie. Ewentualnie zadzwonię po Jina.

- Ale chcę. Chcę wam pomóc.

Uśmiechnąłem się delikatnie i podrapałem po karku.

- Nie chcę ci zabierać wolnego czasu.

- Wolny czas spędzony z wami, a moimi klejącymi się do siebie współlokatorami... Chyba podjąłem decyzję. – zaśmialiśmy się razem. – Zaraz się zbiorę, poproszę Jeongguka o podwózkę. Będę za maksymalnie trzy godziny.

- Jesteś aniołem, Minnie.

- Niektórzy powiedzieliby inaczej.

- Opinia innych się nie liczy.

- Tak, wiem, wiem. – parsknął. – Hyung, ja idę i widzimy się niedługo. Co mała lubi?

- Jakbyś mógł jej kupić truskawki, oddam ci później pieniądze za te zakupy.

Second Chance ⚜ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz