Sobota. Wstałem dość wcześnie, żeby trochę ogarnąć mieszkanie. Mimo, że gosposia przychodziła dwa razy w tygodniu, nadal zbierało się sporo rzeczy podczas jej nieobecności między zmianami. Nie miałem nic przeciwko sprzątaniu – nigdy. Wręcz ta czynność ogromnie mnie uspokajała i dawała możliwość pozbycia się wszystkich złych emocji. W dość wolnym tempie (wręcz ślimaczym) ściągałem książki z regału, kiedy nagle usłyszałem powtarzające się nawoływanie córki. Od razu zerwałem się do biegu, by jak najszybciej do niej dotrzeć.
- Co się dzieje, skarbie? – zapytałem, podbiegając do jej łóżka, w którym leżała, zakopana w pierzynce. – Śniło ci się coś złego?
- Nie. – pokręciła głową, wierzchem dłoni przecierając załzawione oczka. – Bardzo mi zimno, tatusiu.
Zmarszczyłem brwi i przyłożyłem dłoń do jej czoła. Szybko odsunąłem dłoń od jej palącej skóry i westchnąłem pod nosem.
- Poczekaj tu chwilkę, pójdę po termometr.
- Jestem chora?
- Jest taka możliwość, mała, ale na pewno szybko wrócisz do zdrowia, jesteś silna! – uśmiechnąłem się do niej.
- Jak tatuś! – odwzajemniła uśmiech.
- Oczywiście, kochanie.
Nie zwlekając niepotrzebnie, udałem się do kuchni, gdzie w szafce miałem skrytą apteczkę i wyciągnąłem z niej urządzenie, którego tak pilnie potrzebowałem. Wróciłem się do mojej córki i po zmierzeniu jej temperatury, skrzywiłem się widząc świecący na czerwono ekranik. Westchnąłem i przykryłem ją dodatkowym kocem. Zauważając, że znowu usnęła, cicho wstałem i wróciłem do kuchni po miskę z zimną wodą, a po drodze zgarnąłem mały ręcznik z łazienki. Ponownie przysiadłem przy jej łóżku i namoczyłem ręcznik, by zrobić Yoorze okład. Postarałem się być jak najbardziej delikatny, by jej nie wybudzić ze snu. Teraz potrzebuje odpoczynku o wiele bardziej niż ktokolwiek inny.
Po ułożeniu zimnego ręcznika na jej czole, wróciłem do pokoju i wziąłem telefon, by powiadomić Jimina, że niestety plany uległy zmianie.
- Mmm, halo? – mruknął zaspanym głosem.
- Wybacz Jiminie, że dzwonię tak wcześnie, nie pomyślałem, że jeszcze śpisz. – westchnąłem.
- Hyung? Ah, to nic. Coś się stało? – ożywił się zaraz po tym jak dowiedział się z kim rozmawia.
- Z przykrością muszę odwołać naszą dzisiejszą kolację. Yoora ma gorączkę i podejrzewam, że nie zbiję jej do wieczora. Muszę jej pilnować.
- O nie, biedna. – jęknął. – To ja może przyjadę z zakupami? Kupię jakieś leki.
- Nie musisz, skarbie. Ewentualnie zadzwonię po Jina.
- Ale chcę. Chcę wam pomóc.
Uśmiechnąłem się delikatnie i podrapałem po karku.
- Nie chcę ci zabierać wolnego czasu.
- Wolny czas spędzony z wami, a moimi klejącymi się do siebie współlokatorami... Chyba podjąłem decyzję. – zaśmialiśmy się razem. – Zaraz się zbiorę, poproszę Jeongguka o podwózkę. Będę za maksymalnie trzy godziny.
- Jesteś aniołem, Minnie.
- Niektórzy powiedzieliby inaczej.
- Opinia innych się nie liczy.
- Tak, wiem, wiem. – parsknął. – Hyung, ja idę i widzimy się niedługo. Co mała lubi?
- Jakbyś mógł jej kupić truskawki, oddam ci później pieniądze za te zakupy.
CZYTASZ
Second Chance ⚜ yoonmin
Romance[zakończone] Min Yoongi stracił w wypadku swoją żonę i matkę ich pięcioletniej córki Yoory. Młody ojciec nie może się z tym pogodzić, a każde spojrzanie w stronę córki sprawiało mu ból przez ogromne podobieństwo do swojej rodzicielki, dlatego też wy...