Rozdział 3

949 22 1
                                    

Gdy się rano obudziłam Zayn leżał oparty na jednej ręce i patrzył się na mnie. Nawet nie wiem kiedy wrócił. Jak wczoraj zasnęłam, go jeszcze nie było.

-Co z twoim dziadkiem?

Wolałabym wiedzieć kiedy wrócił ale teraz to pytanie wydaje się nie na miejscu

-Miał zawał. Narazie jest dobrze. Ma duże szanse, że wyjdzie z tego

-To dobrze. Dobrze, w sensie, że wyjdzie z tego a nie, że miał zawiał

-Spokojnie, zrozumiałem o co ci chodzi

-Kiedy wróciłeś?

-W środku nocy. Spałaś jak wszedłem

-Jak wczorajsze interesy?

-A nawet dobrze. Nikogo nie zabiłem

-To faktycznie dobrze. Zrobisz śniadanie? Skoczę pod prysznic

-Oczywiście kochanie-Pocałował mnie i podniósł się wciągając dresy

Wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i umyłam ciało oraz włosy. Wysuszyłam je, ubrałam na siebie fioletowe spodnie oraz koszulę i czarno-czerwoną kratkę. Gotowa udałam się do kuchni. Zayn właśnie kończył omlety

-Chcesz herbatę do tego?-Zapytał gdy podeszłam do niego i przytuliłam się do jego placów

-Tak. Chyba, że masz kawę zbożową?

-Nie ma ale możemy potem kupić. Pasowałoby pojechać na zakupy. Jedziesz ze mną?

-Nie puszczę cię samego. Jeszcze jakaś dziewczyna będzie cię podrywać

-Myślisz, że na to pozwolę?

-Usiądź. Zaraz podam ci śniadanie

Zrobiłam co kazał. Chwilę później postawił przede mną talerz oraz kubek z herbatą. Wziął też swój i usiadł obok mnie.

-Ta dziewczyna co wczoraj tu była

-Isabelle?

-Tak. Mówiła, że jest twoją byłą

-Jest

-Wydawałeś się być zadowolony, że ją widzisz

-Dość miło wspominam czas z nią spędzony

-Wyglądałeś jakbyś patrzył na kochankę

-Nic mnie z nią nie łączy. Nie musisz być zazdrosna. Nie masz o co

-Skoro tak uważasz

-Hej, kicia. Zostaniesz moją żoną

-Ufam Ci.

-To dobrze. Nie bądź zbyt zazdrosna. Nie lubię takich kobiet

-Nie będę, spokojnie-wzięłam do rąk kubek i upiłam trochę herbaty

-Przebiorę się i możemy jechać

Uśmiechnął się wkładając talerz i kubek po kawie do zmywarki i udał się na górę. Ja również włożyłam naczynia do zmywarki i udałam się ubrać buty. Skończyłam wiązać adidasy i Zayn akurat zszedł na dół. Miał na sobie czarne jeansy i czerwoną bluzę zakładaną przez głowę z symbolem firmy Nike.

-Jestem gotowa. A ty?

-Oczywiście-położył mi rękę na tali i przyciągając do siebie pocałował

-Chodźmy

Zayn otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Otworzył mi również drzwi do samochodu a potem obszedł samochód i usiadł za kierowcą. Uruchomił silnik i ruszył z podjazdu.

-Dzisiaj też jedziesz do szpitala?

-Raczej tak

-Mogę z tobą?

-Chcesz?

-Tak. W końcu to też będzie moja rodzina

-Dobrze, pojedziemy jak zjemy obiad. Dzisiaj ja robię obiad

-Tak? Co będziemy jeść?

-Jeszcze nie wiem. Zastanowię się na miejscu. Napewno coś z kurczaka.

-Może gulasz?

-Serio? Nie doceniasz moich zdolności kulinarnych

-Wybacz. Nie chciałam cię urazić

-Nie uraziłaś, kochanie-spojrzał na mnie i uśmiechnął się czekając na zielone światło

Chwilę później zatrzymał samochód w garażu podziemnym galerii. Wysiadłam z auta i biorąc Zayna za rękę razem udaliśmy się do sklepu spożywczego. Zayn wziął wózek i weszliśmy na teren sklepu.

-Jeżeli masz na coś ochotę to po prostu bierz. Nie musisz pytać o zgodę

-Okey. Zbankrutujesz przy mnie

-Spokojnie. Nie legalne intarsy zapewniają mi dużo kasy

-Nie mów o tym tak otwarcie. Ktoś może usłyszeć

-Myślisz, że się tym przejmuje?

-Zapewne nie

-No właśnie.

-Okey. To coś sobie kupię, dużo cośów

Zayn w odpowiedzi tylko się zaśmiał

oddana 2 Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz