Rozdział 39

163 16 4
                                    

Skupiłam się na każdym musnieciu jego ręki o moją twarz. Ponownie spojrzałam mu w te zabójcze oczy, które aktualnie wodzily za dłonią. Mogłam wiec ukradkiem na nie patrzeć nie czując się oniesmielona.

- pomyślałem,  że może potrzebujesz przyjaciela. - łzy znowu napłynęły mi do oczu, tylko tym razem nie wiedziałam czy przez Artura czy przez to ze tak bardzo brakowało mi Michała. . .

Spojrzał na moje zły i złapał mnie za rękę gladzac delikatnie.

- Nie płacz proszę- wytarl palcem splywajaca po policzku lezke. Nachylil się żeby lekko mnie objąć. Czułam ramiona najlepszego przyjaciela, znane mi i bliskie.

-chodź- powiedział i posadził mnie sobie na kolanach jak pięcioletnią dziewczynkę . Położyłam głowę na zagłębieniu jego ramienia i dalej sobie szlochalam.

Obudziłam się leżąc na Michale przykryta kocem i wtulona w przyjaciela. Ogarnęłam się szybko i wróciłam na swój fotel tak żeby go nie obudzić. Zamówiłam kawę i nakrylam go kocem, żeby nie zmarzl od klimatyzacji. Minęła jakąś godzinka, około tyle samo zostało nam do lądowania. Michał spokojnie spał obok równomiernie oddychając. Jego zachowanie i obecność mnie uspokoiła.  To ze nie jest zły na mnie i normalnie się zachowuje dało mi nadzieje ze będzie dobrze i ze zostaniemy przyjaciółmi bez kłótni.

Dostałam moje cappuccino waniliowe i dwie kokosanki od przemilej stewardessy. Czułam się już lepiej i miałam nadzieję, że ten wyjazd jednak będzie przyjemny.  Wkoncu tak długo na niego czekałam.  Nie chciałam tez niszczyć takiej przyjemności moim bliskim. Kusilo mnie żeby sprawdzić telefon, czy Artur się nie odzywał, ale wtedy głową Michała wylądowała na moim ramieniu. Wciąż spał i jakby wyczuł ten odpowiedni moment. Moje myśli automatycznie zsunely na drugi plan telefon.  Spojrzałam na drzemiaca twarz i lekko się usmiechnelam.  Naprawdę się stesknilam za tym naszym wspólnie spędzanym czasem. Miałam  wrażenie ze Michał trochę się wyciszyl,  nie był już taki hejaa do przodu. Chciałabym żeby między nami wszystkimi było jak dawnej. 

Poczułam jak Michał się budzi, mimo że na niego nie spojrzałam wiedziałam że się uśmiecha.

- Witam, ja się wyspałem a Pani ? - zapytal zadowolonym tonem.  Odwrocilam głowę w jego stronę- ojojoj chyba nie bardzo- zaczął się śmiać

Nie wiedziałam o co chodzi.

- Spójrz w lusterko- wyszeptał

Szybko wygrzebalam z torby kosmetyczkę i wyciągnęłam lusterko. O MÓJ BOŻE!  Moja twarz wyglądała strasznie.  Zupełnie zapomniałam ze płakałam i makijaż mógł się rozmazac. Zaczęłam szybko zmywać czarne ślady dookoła oczu, podczas gdy Michał zamówił sobie sok i śmiał się ze mnie.

Wyladowalismy 15 minut później. Było jeszcze ciemno, ale noc nie ukrywała swojego ciepła.  Jak tylko odebralismy bagaże, wzięłam kluczyki do samochodu, którym mieliśmy dojechać do domku. Tylko ja znałam drogę wiec to ja mialam prowadzić.  Dostaliśmy terenowego jeepa z otwierana górą. Ania i Damian usiedli z tyłu.  Była prawie dwunasta w nocy. 

- Napewno dasz rade jechać ? Nie jesteś zmęczona ? - zapytal mnie Michał. Nasi przyjaciele od razu zasneli.

- Dam radę - usmiechnelam sie.

W samochodzie zapadła cisza,  mój pasażer po sąsiedzku nie spal, ale nie odzywał się. Ja patrzyłam przed siebie kierując się w stronę domku w oddali.  Przypomniałam sobie jak jechałam tedy z Arturem. MIAŁ tu być. Do jasnej ciasnej dlaczego musiał to zepsuć. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Poczułam ze ktoś złapał mnie za rękę na moim kolanie.

- Będzie dobrze- wyszeptał rozcierajac mi dłoń.

Znalazłam drogę do domku bez problemu. Zapakowalam samochód na podjeździe i wysialdlam żeby otworzyć drzwi.  Jeszcze nie wiedziałam jak będziemy spać.  Stwierdziłam ze dziś położę anie z Damianem na gorze,  nie mogłabym tam dziś spać. I tak też byli ledwo przypomni przetranstortowali się na górę,  byli zmęczeni.

-przepraszam jeszcze nie przemyslalam tego kto gdzie będzie spał - wyszeptalam do Michała. Tylko się uśmiechnął.

Usiadłam na tarasowych schodkach wpatrując się w czarny horyzont morza.

To mnie uspokajalo, ten klimat, miejsce i powietrze.  Przed moim nosem zawisł kieliszek z winem.

- pomyślałem,  że się przyda- usiadł kolo nie i wbił w piasek szklano zieloną butelkę.

- dziękuję - oparlam głowę na jego ramieniu.

Nie wiem kiedy ale zniknęła cala butelka wina.  A my przypomnielismy sobie chyba wszystkie wspólne chwile. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie kończąc ostatnie kieliszki i śmiejąc się.  Nagle moja głowa opadła podczas śmiechu do przodu i znalazła się niebezpiecznie blisko Michała. Od razu spowaznielismy. Spojrzał mi głęboko w oczy przenosząc wzrok na moje usta i spowrotem na oczy. Śmiechy ucichly. Czułam jego oddech na moich znieczulonych od wina wargach. Przybliżył usta do moich. Moje serce zakręcilo fikolka. Ciemność i to coś w jego oczach rozłożył mnie na łopatki.  Miałam do nich słabość. ..

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz