Rozdział 27

172 15 1
                                    

Nowy rok....czulam w srodku, ze z nadejsciem tego czasu nic w moim zyciu sie nie zmieni, jednak to co mialo sie wydarzyc  bylo zaskakujace.

Oprocz dwoch cudownych koni, nowego bardzo przystojnego chlopaka, mialam teraz jeszcze malego szczeniaka. Powinnam sie cieszyc, bo chyba lepiej byc nie moze. Nauczylam a moze raczej przyzwyczailam sie do funkcjonowania z Michalem. Mimo wszystko nic mi nie zrobil, byl w porzadku. Zima mocno sie trzymala i chyba nie planowala szybko odejsc. Na uczelni bylo coraz wiecej nauki, jakos dawalam rade na szczescie pogodzic to z treningami. Wszystko bylo po staremu. Michal staral sie jak mogl. Napewno wiedzial, ze relacja miedzy nami nie jest do konca taka jak pomiedzy parami. Kochalismy sie czasami, oboje czerpiac z tego korzysci i zaspakajajac sie nawzajem, to bylo przyjemne. Chodzilismy do resteuracji i wychodzilismy razem. Bylismy bardzo dobrymi przyjaciolmi o lekkich stosunkach. Nigdy nie zapomnie, jak pewnego wieczoru jedzac kolacje u rodzicow Michala, pan Krzysiek zapytal sie go zupelnie powaznie, kiedy sie zareczy. Bylam w szoku wtedy, nawet nie bardzo wiedzialam co powiedziec.

Pewnego dnia, umowilismy sie z Michalem do naszej ulubionej indyjskiej knajpki w centrum. To byla juz mocna wiosna czyli jakos pocztek maja. Szlismy za reke, akurat czekalismy na swiatlach, zeby przejsc na druga strone ulicy. Zamyslilam sie i moja uwage przykul duzy dog niemiecki, ktorego trzymala na smyczy jakas nieduza dziewczynka stojaca do nas tylem. Nie wiem dlaczego, ale czulam, ze cos jest nie tak. Mialam jakies dejawu, tylko nie moglam sobie przypomniec o co chodzi. Przygladalam sie intensywnie malej ubranej w czerwona sukienke i czarne tensiowki. Pies biegal w kolo niej merdajac ogonem. Z zamyslenia wyrwal mnie Michal ciagnacy mnie za reke. Kiedy odwrocilam sie, zeby spojrzec jeszcze raz na ta pare juz ich nie bylo. Szlam milczac i prowadzac w glowie intensywna analize faktow.

-Zuu, co jest ? - zapytal moj przyjaciel dziwnie mi sie przygladajac- zbladlas ...

- Sama nie wiem.. moze jestem glodna - sklamalam, zreszta sama nie wiedzialm o co chodzi i po co mialabym o tym komus mowic

Jedlismy nasze ulubione dania, ale rozmowa jakos sie nie kleila. W ogole bylo jakos dziwnie, totalnie nie moglam skupic sie na tym co robie  a na rozmowie to juz w ogole. Niedlugo poznej Michal odwiozl mnie do domu, bo go o to poprosilam. Bylam tak rozkojarzona, ze musialam sie wracac zeby go pocalowac na pozegnanie, bo zapomialam. Wygladal na zmartwionego jak mnie zostawial.

Usiadlam w domu na lozku i z mojej glowy nie mogl wyjsc obraz tej dziewczynki. Nagle przypomnial mi sie obraz doga z pierwszego dnia w stajni, kiedy to wlasnie mala dziewczynka gonila uciekajacego psa i o malo mnie nie stratowala. To byla siostra Artura ! Niee, mialam jaks obsesje. To napewno nie bylo to co mysle.

Zdalam sobie sprawe z tego, ze ranie Michala. Bylo mi z tego powodu przykro i postanowilam.cos zmienic. Artur cie zostawil, minelo tyle czasu, kobieto opamietaj sie. Powtarzalam do siebie wkolko. Zadzwonilam do Michala, zeby spotkac sie z nim i pokazac mu ze juz sie opamietalam i ze zalezy mi na nim.

- Hej, masz chwilke ? - zapytalam, slyszac w telefonie szumiacy wiatr i rzenie koni. Pewnie wlasnie siedzial na ktoryms ze swoich podopiecznych.

- Dla ciebie zawsze - cieszylam sie jak glupi do telefonu

- Pamietasz prezent jaki mi podarowales na swieta ? - mowilam wesolo

- No jasne, wciaz go nie wykorzystalas...    - stwierdzil lekko zasmucony

- Ja wlasnie w tej sprawie, chcialabym pojsc dzis tam i chcialabym zebys poszedl ze mna,bo sama sie boje.

- Ymmm, no nie wiem. Chcialbym, ale nie wiem, czy ty chcesz. - powiedzial niepewnie

Bylo mi przykro, ze w sumie tak go traktuje dla wlasnych korzysci, a nie umiem dac mu tego, co on by chcial, czyli mojej milosci.

Umowilismy sie pod studiem. Michal byl oczywiscie punktualnie, a ja chwile za nim.

- Hej- rzucilam patrzac mu w oczy i pocalowalam go w policzek, a on tylko sie usmiechnal

- Gotowa ?  - zachowywal sie normlanie, lecz widzialam, ze jest mu przykro.

Trzy godziny pozniej mialam juz swoj wymarzony wzor na wewnetrznej czesci ramienia. Bolalo, ale do wytrzymania mowiac szczerze. Trzymalam Michala za reke i rozmawialam z nim o jakichs glupotach, przez co nie skupialam sie na bolu.

-Moze pojdziemy cos zjesc ? - zaproponowal ciagle trzymajac mnie za reke

- Jasne

 

W reasturacji:

-Posluchaj bardzo cie lubie, a w sumie to zakochalem sie w tobie jak glupi. Zachowywalas sie tak, jakbys tez cos do mnie czula ale, coraz bardziej sie oddalasz. Nie wiem co mam ze soba zrobic ...- urwal. Nigdy go takiego nie widzialam, ale tyle razy juz podcielam mu skrzydla, ze w sumie mu sie nie dziwie.

Zmieszalam sie, nie wiedzialam co mam mu powiedziec. Byl dla mnie wazny, jako przyjaciel tylko troche inaczej... Spuscilam wzrok na rece, ktore obejmowaly szklanke z woda. Czulam taka bezsilnosc. Ta niepewnosc i niezdecydowanie zzeraly mnie od srodka. Michal zawsze byl typem takiego powaznego, zdystansowanego, pewnego siebie i intrygujacego goscia. Dlatego tez zwrocilam uwage na niego, kiedy pojawilam sie w stajni. Do tego jeszcze jego egzotyczna uroda, to tez napewno przyciagalo fanki.

-Michal, jestes moim najlepszym przyjacielem.. Nie chce cie skleslac i nie robie tego, ale nie powiem ci dzis czy bedziemy razem- wstalam i usiadlam obok niego - dobrze mi w twoim towarzystwie i nie chcialabym tez niczego psuc. Dajmy czas temu co ma byc, nie ustalajac wszystkiego z gory, slownie. - polozylam mu reke na ramieniu.

Nagle mocno mnie przytulil, wdychajac zapach moich wlosow.

-Okej, niech zostanie jak bylo - jego zachowanie, mimika twarzy i sposob mowienia sie zmienily, jak tylko mnie puscil. Jakbym widziala tego Michala, ze stajni ktory probowal mi dopiec. Ale w tym przypadku, raczej zaslonil sie innym soba.

Lezalam wieczorem w lozku, patrzac w bialy sufit. Przekrecilam sie na bok i moje oczy zatrzymaly sie na czarnej ramce ze zdjeciem, na ktorym bylam razem z  calym teamem. Usmiechnelam sie na same wspomnienia, naszych wspolnych wakacji.

Szlam korytarzem w stajni zmierzajac do boksu Quicka, kiedy nagle ktos podbiegl do mnie od tylu, zlapal w pasie i podniosl do gory smiejac sie. Wszedzie poznalabym ten glos - Artur. Nie moglam uwierzyc, odwrocilam sie do niego. Gdy juz stalam bezpiecznie na ziemi, patrzylam mu prosto w oczy z duzym dystansem.

-Co jest mala?- nachylil sie i pocalowal mnie trzymajac bardzo blisko siebie. Sama nie wiem dlaczego mu na to pozwolilam.Powinnam byc na niego wsciekla, w ogole to co to m znaczyc ?

Ciagle mnie calowal, a ja rozplywalam sie w jego ramionach jak dawniej. Wkoncu odpuscilam swoje watpliwosci i oddalam mu sie w calosci. Jego delikatne spragnione usta piescily moje, od czasu do czasu zadziornie je przygryzajac. Chwile pozniej odsunal sie ode mnie gwaltowanie, popatrzyl z tak wielkim zalem w oczach, ze patrzac na niego az mi zrobilo sie przykro. Puscil moja reke i bez slowa oddalil sie .....

Obraz sie rozmazal, a ja podnioslam sie na bacznosc na lozku i parzylam szeroko otwartymi oczami w okno przed soba. To byl tylko sen powtarzalam sobie.

Czulam, ze cos sie dzieje, ze to wszystko to nie zbiegi okolicznosci.

Ps wybaczcie, ze tak dlugo, ale niestety szkola bierze gore :/

Ps2 Ten rozdzial jest troszke zakrecony, ale mam nadziej, ze sie podoba. Taka cisza przed burzą ;)

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz