Rozdział 37

152 17 5
                                    

Odwiesilam moj prezent do szafy, zeby sie nie pobrudzil. Sama pozbylam sie krepujacych ruchy ubran i zarzucilam tylko moja jedwabna koszulke. W kuchni czekal juz na mnie losoś, ktorego zostawilam rano. Pora go przyrzadzic, usmiechnelam sie do siebie.

Nie zauwazylam kiedy, minelo te kilka godzin. Zdazylam nalozyc jedzenie na talerz, jak zegar wybil 20, a drzwi od windy otworzyly sie a w nich stala jakas kobieta. Dobrze, ze wczesniej zdazylam sie przebrac w cos normalnego, c nie zmienia faktu, ze ja mialam na sobie dres a ona wrecz blyszczala. Kobieta miala ze soba walizke, co mnie zdziwilo. Podeszlam do niej by dowiedziec sie kim jest

- Witam, kim Pani jest ?- zaptalm uprzejmie

-Witam, przylecialam z Californi, wspolpracuje z Arturem, zawszs zatrzymuje sie tu koedy jestem w delegacji- bylam w szoku- a pani to pewnie nowa pomoc domowa Arcziego ? - zapytala sie wymownie

Juz mialam zaprzeczyc, kiedy ponownie otworzyly sie drzwi windy w ktorych tym razem stal Artur z koszem bialych roz. Jak zobaczyl kobiete i moja mine, zbladl w ciagu kiku sekund. Bardzo bylam ciekaw jego wyjaanien, a moj entuzjazm sprzed poludnia zgasl.

- Co ty tu robisz ? - zapytal zdenerwowany kobiete

-Jestem w delegacji, zawsze tu przyjezdzam - wyjasnila koieta noe patrzac na niego tyko prosto w moje oczy, ktpe mialy nadzieje na sensowne wyjasnienie.

-Mowilem ci, ze nie mieszkam juz sam i ze nie zycze sobie zebys przyjezdzala, bo mojej partnerce raczej sie to nie spodoba - krzyknal na nia, lecz ona wydawala sie zbyt pewna siebie.

- Myślałam,  że przesadzasz i bez problemu mnie przenocujesz- powiedziała pewnym siebie głosem.

- No to się mylilas,  na dole stoją taksówki a warszawa jest pełna hoteli na które cię stać- powiedział zdenerwowany głosem. Oslupialam, ona patrzyła na niego takim wzrokiem jakby chciała go zjeść, jemu się to ewidentnie nie podobało. 

- W takim razie, pojadę do hotelu. Gdybyś mnie potrzebował znasz mój numer.- zarzuciła włosami,  puściła mu oczko i wyszła.

Nie muszę mówić jakie było moje spojrzenie w stronę Artura. Kto to był ta kobieta? Z mojego wyśmienitego humoru i tak już nici, wiec może się czegoś dowiem.

Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek

-Co tak cudnie pachnie skarbie? -zapytał

Ze jak ?! Próbuje zmienić temat, o nie nie nie uda mu się.

-Nie chciałbyś mi czego powiedzieć kochanie ? - zapytałam spokojnie

-emm,  myślałem ze unikniemy tego tematu.- spuścił wzrok- to była Eliza,  poznaliśmy się w californii w firmie. Ona jest przedstawicielka biura z którym współpracujemy,  zapewne dlatego tu jest.

- Dlatego twierdzi ze zawsze tu nocuje tak ?- zapytałam nadal spokojnie mając nadzieję na naprawdę sensowne wytłumaczenie

- Spala tu raz, nie wiem dlaczego tak powiedziała. Przylecielismy jednym samolotem późno w nocy, a ze mamy duże mieszkanie nie widziałem nic złego w tym żeby przenocowla w pokoju gościnnym. - mówił opanowanym głosem patrząc mi prosto w oczy. - wierzysz mi ?

Chyba mu wierzyłam,  dlaczego miałby mnie oklamywac.  Ta sytuacja była trochę dziwna,  ale może niepotrzebnie od razu dopisalam do niej dalszy scenariusz. Postanowiłam dać temu spokój. 

Odrzuciła na drugi plan wydarzenia sprzed chwili i ruszyłam w kierunku kuchni po której platał się mój chłopak w poszukiwaniu jakiegoś jedzonka.  Zlitowalam się i podałam mu wcześniej przyszykowana kolacje. 

Tego wieczoru temat już nie wrócił, za to zagościła przyjemna atmosfera przy winku.  Siedzieliśmy przed szafa i zastanawialiśmy się co zabrać,  ale słabo nam to wyszło.  Mój okropny zaborczy chłopak nie odpuścił mi sytuacji z biura. Kiedy panowałam właśnie swoje klapki do wielkiej czerwonej torby złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie sądzajac na kolanach. Sam siedział na podłodze oparty o dużą szybę. Dotknął mojego policzka i lekko odgarnął włosy za ucho. Lubiłam jego dotyk,  gładkie silne ręce i pieszczote która często mnie obdarzal.  Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, tak że tulilam się już do jego piersi. Musnal moje i usta lekkim posmakien czerwonego wina.  Był delikatny i bardzo romantyczny. Nasze ciała złaczyly się w uścisku i siedzieliśmy oglądając nocne życie Warszawy popijając wino z jednego kieliszka. Nie mogłam się już doczekać na samą myśl naszego wyjazdu.


Przepraszam was, że tak długo nic nie dodawała,  a wiem ze sporo osób czeka na kolejne rozdziały.  Wszystko przez wydarzenia w moim życiu,  jednakże obiecuje ze będę pojawiać się nowe rozdziały.  Dziękuję za głosy i ciesze się ze wam się podoba <3  dziś rozdział z dedykacją specjalnie dla was

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz