Rozdział 40

147 15 7
                                    

Jaka ty jesteś głupia dziewczyno! Pomyślałam. Wypiłaś trochę wina i od razu masz słabość, to niedorzeczne. Usłyszałam dźwięk dobiegający z kuchni. Poderwalam się do góry, specjalnie się nad tym nie zastanawiając i lekko się zatoczylam. Zaskoczyłam go trochę, bo jego mina sprawiała wrażenie zdezorientowanej. Ale za chwile usmiechnelam sie odrzucając zdarzenia sprzed chwili w przeszłość. Podbieglam do torby i Wyjęłam telefon. To mama, zupełnie o niej zapomniałam. Kiedy wciskalam zieloną słuchawkę, widziałam przelotne nieodebrane połączenia i smsy od Artura.

Mama jak zwykle umierała na zawał ze coś mi się stało, mój samolot spadł w środek morza albo porwali mnie terroryści. Wiec jak najszybciej musiałam ja wyprowadzić z błędu . Wysluchujac jej wywodów odwrocilam się i spojrzałam zza tarasowych drzwi. Michał nie ruszył się z miejsca, kiwal lekko głową na boki, upil łyk wina i patrzył daleko w horyzont. Było mi go szkoda. Starałam się wrócić myślami do tego co dalej trajkotała mama, Usiadłam na fotelu i nie zauważyłam kiedy ale zasnęłam jak zabita podczas rozmowy.
Powieki powoli podnosiły się do góry ukazując znane mi miejsce. Było mi strasznie gorąco pod kocem, który mnie otulał z każdej strony. Podniosłam się na łokciach i wyjrzalam za okno. Śliczne błękitne fale uderzały o brzeg. Usmiechnelam sie na ten widok. Musiało być wcześnie gdyż nie było żadnej żywej duszy krzatajacej się po domu. Zasnęłam nogi z fotela i kiedy wtedy stałam i juz chciałam iść do kuchni po szklane wody potknelam się o coś i straciłam równowagę złapałam się za stolik ale nie pomógł mi wcale. Runelam jak długa, o dziwo moje lądowanie bylo miękkie, a ktoś cicho jęknął. Podniosłam wzrok, leżałam twarzą w twarz z Michałem, który już śmiał się w nieboglosy
- No no jakie gustowny upadek - powiedział w moim kierunku, a ja oparlam na niego pokladajac się ze śmiechu.
Musiałam bardzo głośno upaść bo zaraz na dol zbiegła Ania z Damianem pytając co się stało. Jedyne co byliśmy w stajnie zrobić to spojrzeć na nich i wrócić do duszenia się ze śmiechu.
- W ogóle cie nie zauważyłam, co to za głupi pomysł żeby klasc się pod moim fotelem? ! - powiedziałam w stronę Michała pomiędzy śmiechem
- trzeba było patrzeć pod nogi - I dalej zaczął się śmiać.

Pyszne śniadanie zjedliśmy na tarasie, obserwując śmieszne ptaki ganiajace się po piasku. Planu na dzisiejszy dzień nie było, a ze mieliśmy tu spędzić kolejne dwa tygodnie wybraliśmy plaże i opalanie. Szczerze to bardziej ja z Ania gdyz trochę narzekalysmy na opaleniznę.
Słońce grzalo mocno w plecy, tak że już prawie nie dało się wytrzymać. Ania leżała obok a chłopaki oglądali rafe pod wodą. Moje ciało było już spieczone i lekko obolałe to był znak że wystarczy słoneczka na dziś. W spiżarni znalazłam owoce i duże ilości lodu, pierwsza myśl smoothies. Tak ! Szybko wyciągnęłam blender i zmiksowalam borówki z truskawkami. Pychotka, włączyłam muzykę i zajęłam się przygotowywaniem kolejnych porcji. Zupełnie nie słyszałam dzwoniącego telefonu, dopóki ktoś nie złapał mnie w pasie i nachlajac się nade mną nie postawił mi telefonu przed nos. Odruchowo spojrzałam w ekran i oprócz miliona wiadomości i nieodebranych połączeń było też aktualne połączenie przychodzące. Od kogo ? Nooo kto inny jak nie Artur. Wciąż byłam na niego zła i na myśl o rozmowie z nim od razu się denerwowalam. Osoba stojąca za mną chyba poczuła to ze się spielam i zabrała telefon sprzed moich oczu wyrzucając go za siebie na kanapę.

- Oki oki wszystko zrozumiałem - usłyszałam głos dobrze mi znany i nastrój zmienił się automatycznie
Spojrzałam na białe światełko mrugajace na kanapie.nastepnie śledziłam każdy kolejny krok Michała w stronę łazienki , aaa nagle bleder zaczął wirówki i mało nie oblal mnie od góry do dołu zawartością. Musiałam oderwać wzrok od umięśniony pleców mojego przyjaciela. Dziewczyno o czym ty myślisz ?! Wszystkim zasmakowalo moje dzieło, wstałam żeby pójść dorobić więcej, zdazylam sie odwrócić , szklany kubek wylądował w piasku a ja usioslam się do góry i przylecialam przez plecy Michała.
- NO nieee nieee niee - zaczęłam krzyczeć na chłopaków

- Pani dziś jeszcze nie była w wodzie - Michał pobiegł w stronę morze trzymając mnie za nogi na ramieniu.

O niee czułam juz ta zimna wodę na rozgrzanym ciele, cały czas trzymając mnie i nie puszczając zrzucił się ze mną do wody. Moje ciało przeszły dreszcze i gęsia skórka. Niefortunnie zachlysnelam się woda i zaczęłam kaslac. Poczułam jak ktoś pociągnął mnie do góry, nie mogłam złapać powietrza. Złapałam się mocno szyji Michała i owinelam się wokół niego nogami; trochę przerażona nie mogąc złapać oddechu .

- No juz mała juz - mówił głaszczac mnie po plecach - spokojnie - śmiał się lekko.

- oh hhhh nie lubię was - zdazylam wydusic pomiędzy kaszlnieciami i śmiechem

- my też Cię kochamy - hahah usłyszałam z brzegu plaży

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz