Obudzilam sie rano wypoczeta i wyspana. Ale zaraz zaraz rano ? Byla 5:30 ale ze co? Jak? Pierwsze promnienie sloneczne wpadaly do mojego pokoju przez okno. Lezac wspomninalam wczorajszy wieczor. Chcialabym sie teraz bardzo przytulic do Artura. Ale czy cos stalo na przeszkodzie? Przeciez istnieje cos takiego jak spontany prawda ? Raz sie zyje. Wstalam z lozka i poszlam do lazienki starajac sie nie skrzypiec panelami na podlodze i drzwiami. Umylam poranna twarz i wytarlam recznikiem. Swoj wyglad ocenialam na calkiem znosny. Uchylilam drzwi do pokoju Artura. Spal spokojnie na brzuchu przytulony do poduszki. Weszlam do srodka i zamknelam drzwi. Mialam ochote troche na niego popatrzec. Kilka kosmykow wlosow spadlo mu na twarz. Oddech mial spokojny i rownomierny. Jego spokojna wygladajaca jak dziecieca twarz wygladala na bardzo gladka i delikatna. Poruszyl sie przekrecajac na bok, przez co zauwazylam ze nie ma na sobie koszulki. Mialam nadzieje ze mial na sobie dolna czesc bielizny. Usmiechnelam sie do siebie. Jego lewa reka spoczywala przy glowie, a prawa lezala pod poduszka. Kawalek umiesnionych plecow wystawal ponad posciel. Ale czy ja moglabym go obudzic o 6 rano ?Ja ? Jakzebym smiala zrobic cos tak potwornego ? ... Wskoczylam na niego i zaczelam go laskotac. Nawet sie nie poruszyl..nic. Mimo tego ze siedzialam mu na plecach nie dal zadnego znaku zycia. Zamurowalo mnie...Co jest?! Nie zdazylam sie zorientowac kiedy podniosl sie i jak przekrecil sie pode mna lapiac mnie za rece a nastepnie laskotajac.
-To ja sobie tutaj grzecznie spie, a ty na mnie napadasz? A ty niedobrzelcu jeden- mowil do mnie wciaz mnie laskoczac. A ja zwijalam sie ze smiechu turlajac sie juz obok niego
-Przestan. Prosze. Stop.Juz wiecej nie bede. Artur.Nie - krzyczalam do niego starajac mu sie wyrwac
-Cicho, bo wszystkich pobudzisz wariacie maly. - powiedzial przyciagajac mnie do siebie i podnaszac koldre, zebym mogla sie do niego przytulic. Polozylam glowe na jego nagim torsie.
-Co ty tutaj wlasciwie robisz ?- zapytal zaciekawiony
-Ja ? Wlasciwie to nic- odpowiedzilam zupelnie luzno jakby nigdy nic
- Nic tak ?
-A ja tu jestem? A ja cos tu robie ? Niezauwazylam- gralam nic nie wiedzacego czlowieka
- Nic tu nie robisz ? tak?- odsunal sie ode mnie kawalek uniosl lekko i znowu zaczal mnie laskotac, a ja nie moglam wytrzymac i smialam sie w nieboglosy.
- Ciiiiii- szeplnal mi do ucha
Kiedy wciaz nie przestawal mnie laskotac, a ja nie przestawalam sie smiac zblizyl usta do moich zaprzestajac laskotek i zaczal mnie lekko calowac, a ja rozplynelam sie drugi raz w ciagu ostatnich dwunastu godzin.
Byl niesamowity. Odwzajemnilam jego pocalunek, dajac mu do zrozumienia, ze bardzo odpowiada mi taki stan. Wodzilam palcami po jego napinajacych sie miesniach plecow. Podobnie jak poprzednio powoli odsunal sie od moich ust, ale tym razem nie wypuszczajac mnie z ramion. Przytulil sie do mnie mocno kladac mi glowe na brzuchu i wlasnie w takiej pozycji zasnelismy.
Przebudzilam sie jakas godzine pozniej, Artur jeszcze spal a ja wymknelam sie, zeby zalozyc stroj do jazdy i isc zjesc jakies sniadanie. Wybralam moje bordowe bryczesy i czarna koszulke na ramiaczka. Zjadlam kanpki z twarogien i rzodkiewka, zabralam jablka i pobieglam do stajni w super humorze. Otworzylam drzwi domu z impetem zupelnie nie spodziewajac sie ze moge kogos spotkac.
-Auć- uslyszalam i szybko zlapalam drzwi zagladajac za nie z niewinna mina
-Michal...- powiedzialam cichutko widzac jego mine
-Kobieto ty mnie kiedys zabijesz- i wybuchnal smiechem rozcierajac sobie ramie po spotkaniu z drzwiami.
Pierwszy raz widzialam jak sie smieje w taki sposob. Wyszlam zamykajac delikatnie drzwi trzymajac glowe w dole i probujac powstrzymac smiech.
CZYTASZ
A little different
JugendliteraturHistoria o pasji i wielkiej miłości do koni, jednak jak sie później okazuje nie tylko do nich...