Rozdział 21

231 20 0
                                    

Kolejne dwa tygodnie minely bez zmian, cieszylam sie wciaz z naszych osiagniec z Quickiem. I wciaz niepokoilo mnie zachowanie Artura. Pewnego dnia w srodku trzeciego tygodnia wrzesnia przyszedl do mnie zeby porozmawiac. Zabral mnie na spacer do lasu.

- Ehh...Posluchaj, to trudne. Musze wyjechac- zrobil pauze zeby sprawdzic moja reakcje, a do mnie to chyba jeszcze nie dotarlo -Musze

wrocic do domu na jakis czas. Nie wiem dokladnie na ile. Zawieszam studia i musialem podjac dezycje o wyprowadzeniu sie z warszawy. To w ogole nie dotyczy ciebie, to sprawy rodzinne i osobiste

-Myslalam, ze nie mamy przed soba tajemnic...- powiedzialam po cichu

-Bo nie mamy, po prostu nie moge ci na razie tego powiedziec, to trudne dla mnie i dla ciebie raczej  tez bedzie, a to nie odpowiednia chwila. Chce zebys wiedziala, ze cie kocham mocno i nic tego nie zmieni. Nie wiem, kiedy znowu sie zobaczymy...- zalamal sie i spuscil wzrok- zrozum bardzo tego nie chce, ale to nie zalezy ode mnie. Bede sie z toba kontaktowal codzinnie.

Lzy zbieraly sie w moich oczach, ale wciaz na niego patrzylam.

-Nie placz prosze, kocham cie- odgarnal mi wlosy z twarzy- nie zostawie cie tak, wroce. Po prostu nie wiem kiedy.

- Kiedy wyjezdzasz ? -wyjakalam przez lzy

Zawiesil wzrok i czulam ze chce powiedziec cos co mnie zalamie

- Dzis w nocy -wyszeptal

Wybuchnelam, po policzkach plynely mi lzy.. dlaczego ? dlaczego on mi to robi ? nie moglam zrozumiec. Do tego jeszcze nie chcial mi nic wyjasnic, bylam zalamana. Podszedl do mnie i przytulil mnie bijac sie ze soba w srodku, zeby tez nie zaczac ryczec.

-Nie chce zebys wyjezdzal! Rozumiesz ?! zbyt wiele dla mnie znaczysz - wyrzucilam mu

- Mowilem ci ze tez tego nie chceee

- To zostan!

-Nie moge kochaniee- ponownie mnie przytulil.

Wrocilismy do stajni trzymajac sie za rece i powstrzymujac lzy. Odprowadzilam go do samochodu, po drodze zegnal sie z panem Krzyskiem dziekujac sobie za wspolprace. Myslam ze tam umre ze smutku. Stanal przede mna odgarnal mi kosmyk wlosow i spojrzal prosto w oczy

-Kocham cie i nikt ani nic tego nie zmieni, bede pisal i dzwonil codziennie - ostatni raz pocalowal mnie, zupelnie inaczej. Tak jakby zegnal sie nie na jakis czas, ale na zawsze. To bylo dziwne uczucie. Puscil moja reke i wyjechal ze stajni. Stalam tam jeszcze przez kilkanascie minut patrzac na dawno juz puste pole po jego samochodzie. Rzucialam sie na lozko i zaczelam plakac, nie wyszlam do wieczora z pokoju.

Oczy mialam czerwone jak krew, bylam wykonczona ale, troszke spokojniejsza. Ktos zapukal. To Daniel.

- Hej Zuuu, przynioslem Ci herbate- powiedzial ostroznie - nie pojawilas sie na reszcie treningow, pomyslalem ze wpadne.

-Dziekuje, jutro wytlumacze sie ze swojej nieobecnosci- powiedzialm i wybuchnelam placzem znowu

- Przestan Zuu, chodz- usiadl kolo mnie i mnie przytulil, jak prawdziwy przyjaciel- wszystko bedzie dobrze on wroci, mowie ci. Pojechal tylko do domu.

Czulam ze nie wroci tak szybko, nie wiem dlaczego, ale wlasnie tak przeczuwalam.

Wypilam herbate i zasnelam. Gdy sie obudzilam od razu chwycilam komorke. Jeden sms

Dojechalem do Rzeszowa. Kocham Cie od Arczi

Wyslano o drugiej w nocy. Jezu gdzie on jest i dlaczego go tu nie ma ?

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz