Rozdział10

281 25 1
                                    

Promienie sloneczne wpadaly do mojego pokoju, dajac smieszna poswiate na scianach. Wylaczylam budzik nastawiony na 7 i poszlam sie ubrac. Umylam twarz i zeby, zjadlam sniadanie, a na przekaskr chwycilam kilka sliwek. Zdazylam wyslac szybkiego smsa do Artura

Powodzenia na egzaminie :>

Zalozylam bluze i przed 8 schodzilam juz ze schodow. Kiedy zeszlam na sam dol i wyszlam na zewnatrz, drzwi od domu wlascicela otworzyly sie i wyszedl z nich Michal rowniez gotowy to rozpoczecia pravowitego dnia.

-Witam - rzucilam wesolo spogladajac na jego dosc powazna mine i rzucilam w niego sliwką- łap i raz w zyciu sie usmiechnij a nie zgrywasz wazniaka.- i ruszylam w kierunku stajni czujac ze jak tylko sie odwrocilam usmiechnal sie i szedl za mna na stanowisko pracy.

Nie moglam sie doczekac wieczora, jak zobacze Artura, troche sie za nim stesknilam. Ruszylam do pracy majac nadzieje ze szybciej minal godziny. Dzis pan krzysiek przygladal sie mojej pracy, co mi zupelnie nie przeszkadzalo. Zwykle Michal trenowal gdzies w poblizu mnie, dzis w ogole go nie widzialam, moze jezdzil na hali?

Kiedy szlam na szybki obiad, Michal mignal mi gdzies przed oczami kolo hali.Nie mialam za duzo czasu zeby sie zastanawiac, bo spieszylam sie juz do nastepnych koni. Nie wiedzialam o ktorej przyjedzie Artur, a chcialam skonczyc przed jego przyjazdem. Bralam wlasnie jedego z mlodziakow, kiedy tanecznym krokiem wszedl do stajni michal z calym wiadrem jablek.

- Dzien dobry dzienny zapas witamin raz ?- zapytal machajac Passion'owi przed nosem soczystym czerwonym jablkiem.

- Chyba chciales powiedziec razy dwa bo Passion tez chetnie by sie zalapal jak juz mu machasz tym jabluszkiem przed nosem.- usmiechnelam sie wyrazajac swoje niezadowolenie.

- A on zasluzyl juz?

-Jeszcze nie, ale idzie mu coraz lepiej.- odpowiedzialam dumnie.

Zostawil kilka jablek pod boksem i poszedl dalej. To mile ze Michal nie byl juz taki nieprzyjemny, a wrecz jakby mu sie bardzo poprawilo. Chyba musze czesciej karmic go sliwkami, to humor bedzie mu dopisywal. Zasmialam sie wspominajac poranną sytuacje.

Po skonczonym treningu z mlodym walaszkiem i nastepnym rowniez, usiadlam na chwile na murku przed stajna ktory uwielbialam. Bylo z niego widac teren stajnk i łake na ktorej pasly sie czterokopytne. Slonce bylo juz bardzo nisko, bylo kolo 19. To naprawde ciezka praca, zrobic tyle koni, ale bardzo satysfakcjonujaca. Lubilam to co robie nawet bardzo. Czekala mnie dzis jeszcze tylko Lady. Zeskoczylam z mojego wygodnego miejsca i poczlapalam do skarogniadej klaczki zabierajac po drodze sprzet. Kiedy zsiadlam i wrocilam do stajni na mojej skrzynce lezala herbaciana roza.  Podnioslam i automatycznie powachalam roslinke. 

- Zuza- uslyszlam za soba glos pana Krzyska

-Tak ?- odwrocilam sie

- Chcialem Ci tylko przekazac, ze w sobote rano jedziesz razem z moim synem na zawody z racji tego ze Quick jedzie jako debiutant a oprocz niego jada jeszcze dwa konie i trzeba bedzie pomoc, okej ?- zapytal zyczliwym tonem

-Jasne nie ma sprawy, nawet sie ciesze, bo zobacze jak sobie poradzi

-To ciesze sie- odprowadzilam go wzrokiem do wyjscia ze stajni.

Rozebralam klacz i odwrocilam sie zeby zabrac siodlo, ale juz ktos mnie uprzedzil. Artur krzyknelam cicho i rzucilam mu sie w ramiona wprost na siodlo. Nie wiem skad ten przyplyw emocji, ale to wlasnie czulam.Odlozyl siodlo, ktore ciazylo mu na reku i objal mnie mocno w pasie.

-Bardzo mi milo, ale coz to za przyplyw uczuc ?- zapytal smiejac sie

- A co nie mozna ?- odpowiedzialam odsuwajac sie i udajac obrazona wrocilam do swojej poprzedniej czynnosci.

Podnioslam skrzynke i powoli zaczelam isc w kierunku siodlarni. Nagle zlapal mnie w pasie i przytulil sie z calej sily.

- Oczywiscie ze mozna- zrobil chwile przerwy- stesknilem sie za Toba.

Odnieslismy sprzet razem i poszlismy do domu. Po drodze zabralismy rzeczy Artura i zanieslismy do pokoju, ktory zajal. Wystroj jego pokoju byl prawie taki sam jak moj.

On poszedl cos zjesc, a ja pod prysznic. Kropelki gorącej wody splywaly po moim ciele mieszajac sie z zapachem pistacjowego mydla. Para z tej niesamowitcie kojacej mikstury pomagala regenerowac sie moim miesniom. Wyszlam z pod prysznica i wysuszylam wlosy. Zalozylam krotkie granatowe, dresowe spodnie i duza biala koszulke z logo Heats'ów.Tak, tak bylam fanka. Na nogi zalozylam biale stopki i poszlam do kuchni zjesc jakas kolacje. Akurat trafilam na Artura gadajacego z Michalem. Jak tylko weszlam oboje zmierzyli mnie wzrokiem.po czym popatrzyli po sobie i wrocili do rozmowy o jakichs koniach. Jak sluchalo sie z boku to nawet dobrze sie dogadywali. Wzielam z lodowki serek wiejski i zjadlam go szybko, zeby im nie przeszkadzac. Zabralam swoja herbate i pomaszerowalam do swojego pokoju. Lezalam sobie przegladajac papiery na studia i popijajac herbatke. Ktos zapukal i drzwi otworzyly sie.

-Moge ? - zapytal z wielkim usmiechem

-Jasne, chodz. Glupie pytanie, nie musisz pukac.

- Co tam?- usiadl kolo mnie na lozku- Co tak od nas ucieklas ?

-Nie chcialam wam przeszkadzac.

-A tam, omawialismy treningi z nowymj młodziakami. Pomslalem ze moze chcialabys obejrzec jakis film, chyba ze jestes bardzo zmeczona ?

-Bardzo chetnie obejrze z Toba jakis film- usmiechnelam sie a motyle w moim brzuchu znowu tanczyly.

Zgasilam swiatlo zostawiajac lampke, tak zeby nie odbijalo sie od monitora laptopa Artura. W tym czasie Arczi przyniosl Laptopa i filmy. Wybralismy Prometeusza, zawsze chcialam obejrzec, ale jakos nigdy nie mialam okazji i nie po drodze mi bylo do tego filmu. Wiec jak moglam to dlaczego nie skorzystac ?

Polozylismy sie obok siebie stawiajac laptopa na stoliku. Oczywiscie tylko do polowy filmu wiedzialam o co chodzi bo potem zaczelismy rozmawiac. W pewnym momencie dostalam poduszka. O nie tak tego nie zostawie odwdzieczylam sie tym samym troche mocniej. Przez nasze wyglupy o malo co laptop nie wyladowal w  kilku kawalkach na podlodze. Taka beztroska zabawa byla czyms strasznie fajnym. Zupelnie nie musisz sie niczym przejmowac, swiat jest piekny i kolorowy  masz kolo siebie super przyjaciela. Kiedy juz film dawno sie skonczyl a my wciaz gadalismy i robilismy sie coraz to bardziej senni, a ja to juz w ogole. Podjelismy wspolna przeglosowana decyjze 2:0 za pojsciem spac. Artur wstal a ja za nim, aby odprowadzic go do drzwi czyli doslownie dwa kroki. Popatrzylam mu w oczy kiedy otworzyk drzwi. Oparlam reke o jego umiesniony brzuch wpatrujac sie w nia. Zlapalam go lekko za koszulke, a on przygladal mi sie chwile po czym swoja dlonia lekko dotknal mojego podbrudka podtrzymujac go. Spojrzal mi w oczy i lekko zblizyl swoje usta do moich, ale nie zetknal ich razem. Przeniosl sie lekko wyzej i pocalowal czubek mojego nosa i odchylil sie lekko sprawdzajc moja reakcje. A nastepnie musnal moje moje wargi, tak ze przeszedl mnie rozkoszny dreszcz. Nadal opieralam dlon na jego brzuchu, ktory delikatnie sie napial. Oddalil usta o kilka milimetrow od moich. Nie chcialam tego, chcialam zeby mnie pocalowal. Spojrzalam na jego usmieszek i wtedy jego usta przylegly do moich, a moim cialem wzdrygaly dreszcze przyjemnosci. Moje rece powedrowaly na jego szyje, gladzac tyl jego glowy. On przyciagnal mnie do siebie caly czas calujac mnie delikatnie i nienachalnie. Teraz stykalismy sie juz prawie calymi cialami. Zrobilo mi sie bardzo goraco. Ten moment byl najlepszym w calym tym dniu, tygodniu a nawet miesiacu. Przerwał ostatni raz muskajac moje usta i spojrzal mi w oczy i powoli odchodzil oddalajac sie odd mnie kazda czescia ciala po kolei. Kiedy trzymal mnie juz tylko za reke uscisnal ja i usmiechnal do mnie w taki sposob jakiego wczesniej u niego nie widzialam. Kolejny raz przeszed mnie piorun przyjemnosci i odszedl zamykajac za soba drzwi i bezglosnie wypowiadajac ‘dobranoc‘.

Zgasilam lampke i polozylam sie do lozka na ktorym chwile temu lezelismy razem. Zakrylam sie koldra delektujac sie wspomnieniem Artura.

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz