Z racji mojego dobrego humoru, kolejny dla was :D
Czas spedzany z Michalem coraz bardziej mi sie podobal. Nawet pan Krzysiek zwrocil uwage na nasze zwiekszone zainteresowanie soba. Nastepnego dnia po naszej nocy w teatrze spotkalismy sie rowniez, ale oboje udawalismy, ze nic sie nie stalo.
Teraz Michal przyjezdzal do mnie do Warszawy i wychodzilismy na miasto, ale robilo sie coraz zimniej, wiec czas spedzalismy glownie w jakichs milych klimatycznych knajpkach ,a ostatnio nawet ogladalismy u mnie film. Wiecej razy nie probowal mnie calowac, myslalam ze powstrzymal sie, a wtedy tylko po prostu sie rozpedzil. Chyba z jednej strony troszke chcialam zeby sie do mnie zblizyl, a z drugiej totalnie nie moglam sobie tego wytlumaczyc.
Siedzialam w moim pokoju i pilam goraca herbate. Kolo mnie lezala ksiazka otwarta na szkielecie czlowieka, od czasu do czasu na nia zerkalam. Pomylilam foldery i nagle na ekranie zaczely przeskakiwac mi zdjecia z sycylii... wlasnie widnialo zdjecie na ktorym siedzialam Arturowi na plecach, a od zrobil nam zdjecie z reki z glupimi minami. Usmiechnelam sie i czulam ze pojawia sie pierwsza lza. Zatrzasnelam szybko klape laptopa i popatrzylam w sciane na przeciwko mnie. Stop stop stop. Juz sie z tego wyleczylas dziewczyno. Spokojniee, powtarzalam sobie. Otworzylam ekran i szybko zamknelam folder ze zdjeciami. Wrocilam do swoich zajec i wtedy przyszedl sms od Michala i powrocil moj humor. Pamietam, ze wtedy w nocy snil mi sie znowu moj brunet. Snilo mi sie ze byl jakims wielkim prezesem w garniaku i za wielkim drewnianym biurkiem w jakims drapaczu chmur. Co napewno nie bylo prawda.
Nadszedl czas hubertusa. I byl problem kogo mam zabrac Armi i Quicka ? No ladnie. Na szczescie moj problem wyjasnil sie prawie sam. Przy hubertusie pan Krzysiek wymyslil zawody wewnetrzne w stajni. To byl swietny pomysl. Gonitwe pojade na Armani, nie jest szybsza od siwego, ale przynajmniej bedzie miala frajde. A na Quivku pojade zawody.
Nigdy wczesniej nie widzialam tyle ludzi w stajni. Znalam wiekszosc, ale na raz bylo ich tyle, ze stajnia lsnila w kolorach czerni i bieli od bialych bryczesow i czarnych frakow.
Jechalam obok Michala na Missouri wsrod okolo 70 koni. Naprawde ilosc uczestnikow byla zaskakujaca. Szybka jak strzala Missouri- Lis nie byla taka latwa do zlapania. A Michal okropnie smial sie ze wszystkich skutecznie im uciekajac. Rownal sie z jakims koniem, patrzyl na jezdzca i nagle byl juz dwie dlugosci dalej. Dlugo sie ganialismy. W pewnym momencie zrownalam sie z nim, a on sie na mnie zapatrzyl. Nie probowalam zlapac kity, odwracalam jego uwage w momencie, kiedy z drugiej storny podjechal Damian i zerwal lisa krzyczac glosno. Chyba wszyscy byli mu wzdzieczni, bo konie juz lekko wymiekaly. Michal jak sie zorientowal to zaczal go gonic, a Damian uciekla smiejac sie w nieboglosy ze szatan go goni.
Tego wieczoru zostalam w stajni na noc w moim stalym pokoju. Zmeczona dniem weszlam do domu i usiadlam na lozku, kiedy wszyscy bawili sie przy ognisku. Uslyszalam czyjes kroki. Drzwi do pokoju sie otworzyly.
- Co jest, czemu ucieklas od ogniska ?- zapytal Michal
Spojrzalam i lekko sie usmiechnelam
- Troche jestem zmeczona
-Oj tam zmeczona, chodz na dol. Potem sobie odpoczniesz, nie pozowole ci tu samej siedziec- mowil rozbawionym glosem
Podziwialam go za to ile ma energii. Pociagnal mnie za reke i wyprowadzil na zewnatrz, nie puszczajac dloni. Na dworze bylo juz bardzo ciemno i zimno. Poszlismy przez duza stajnie, zeby bylo szybciej. Swiatlo bylo zgaszone, a konie spaly sobie cicho. Michal zatrzymal sie i stanal przede mna. Widzialam tylko kontur jego twarzy oswietlany przez mala lampe przed stajna, ktorej blask wpadal przez konskie okno.
- Wybacz mi, ale juz dluzej nie wytrzymam- wyszeptal, a moje cialo sie spielo w ciagu.sekundy.
Trzymal mnie lekki paraliz a moje serce bilo coraz szybciej. Nachylil sie i pocalowal mnie obejmujac w talii. Poczulam na plecach sciane i lekko sie o nia oparlam. Odwzajemnilam uczucie nie zastanawiajac sie nad tym, potrzebowalam kogos kto dalby mi cieplo i swoja przyjazn. Michal byl zupelnie inny niz Artur, jego pocalunki byly bardzo pewne i silniejsze. Byl goracy, a kazde jego musniecie ust mialo w sobie coraz wiecej emocji. Polozylam reke na jego klatce piersiowej i nacisnelam delikatnie, zeby powoli sie od niego odsunac. Zareagowal i ostatni raz zlapal ustami moja dolna warge, po czym odsunal sie delikatnie. Opuscilam wzrok, nie patrzylam mu w oczy. Bylo mi jakos dziwnie. Z jednej strony to bylo gorace i sprawialo mi przyjemnosc, a z drugiej cos gleboko w srodku mnie cisnelo mnie delikatnie. To byla ta czasteczka, ktora pozostala we mnie z Artura. Ale czy ja chcialam o tym myslec teraz ? Nie, wlasnie calowalam sie z najprzystojniejszym facetem za ktorym lataja chyba wszystkie laski, tak wlasnie pomyslalaby normalna dziewczyna w moim wieku, ale nie ja.
CZYTASZ
A little different
Teen FictionHistoria o pasji i wielkiej miłości do koni, jednak jak sie później okazuje nie tylko do nich...