Rozdział 15

260 22 2
                                    

Rano zanim ktos wstal pobieglam do pokoju, poniewaz nie mialam bielizny i nie chcialam zeby ktos mnie zobaczyl bez niej. Wpadlam do pokoju i zalozylam znalezione w torbie bokserki i biustonosz. W sumie nie bylo tak wczesnie zblizala sie 7, wiec pora do pracy. Dzis wieczorem mialam wrocic do domu. Po pierwsze dlatego ze chcialam odwiedzic mame, z ktora kontaktowalam sie raz w ciagu czasu spedzonego w stajni. Po drugie ze wzgledu na wizyte u lekarza i po trzecie musialam zrobic jakies pranie, bo moje ubrania juz tego potrzebowaly. Cieszylam sie na odwiedziny w domu i na mysl o moim wlasnym lozku, ktore ubostwiam. Czekala mnie dzis lonza z Quickiem, a potem ma misiek odpoczynek. Trening z Lady, ktora ostatnio sobie troche odpoczela oraz dwa młodziaki, ktore zawsze poprawialy mi humor. Zalozylam bryczesy, ktore byly jeszcze czyste i bluzke na ramiaczka. Rozczesalam fale, po wczorajszym a wlasciwie dzisiejszym nocnym prysznicu i stwierdzilam ze nawet nie wygladaja najgorzej. Poszlam do kuchni i zabralam z niej jablko, nastepnie udajac sie do pokoju Artura zeby sprawdzic czy wstal. Zapukalam, ale nie dostalam odpowiedzi. I tak weszlam do srodka. Wlasciciel pokoju wlasnie sie obudzil.

- O juz sie ubralas?- zapytal usmiechajac sie dwuznacznie

- Spadaj- i rzucilam w niego poduszka ktora lezala na fotelu

Zlapal ja w locie, ale nie fart.

-No ladnie kaze mi spadac i jeszcze mnie bije...-powiedzial z niedowierzaniem- moj maly potworze

-Twoj ?- spytalam zmierzajac w jego kierunku

-A nie mój ? Mój !mój! mój!- zaczal krzyczec glosno. Stanelam nad nim i zakrylam mu usta dlonmi probujac postrzymac go od obudzenia calego domu.

- Cichoooo, bo sobie pojde !- powiedzialam wymownie

Ucichl, kiedy zdjelam reke z jego ust krzyknal raz glosno' Moj !'. Wstalam i kierowalam sie do drzwi.

-Mowilammmm- pokazalam mu jezyk i wyszlam kiedy mowil- o nie nie nie wroc. Juz nie bede. Wroc. Wracaj. No ejjjj. Bede plakal. - i zaczal udawac szloch, ale ja bylam juz na korytarzu i zaczelam zanosic sie smiechem.

Pobieglam do stajni ciagle sie smiejac. Tam czekalo mnie juz spotkanie z Michalem. To tajemnicze spojrzenie, ktorym mnie obdarzyl przyprawilo mnie o gesia skorke. O co chodzi ? zapytalam siebie w myslach.

- Heeeej - rzucilam ostroznie, doczekalam sie tylko skinienia glowa.

- Jak samopoczucie po zawodach? - spytalam zeby sprawdzic jaka jest miedzy nami sytuacja.

-W porzadku.-odpowiedzial krotko i ciagle jakos inaczej.

Poszlam do siodlarni po smakolyki. Kiedy sie odwracalam stal za mna, tak blisko ze nawet nie mialam jak na niego nie wpasc. Oparlam sie o sciane, ktora byla za mna i mocno sie zdziwilam. Polozyl swoja reke na scianie obok mojej glowy i nachylil sie tak ze nasze twarze dzielily centymetry. PILNUJ SIE DZIEWCZYNO! uslyszlam glos w mojej glowie. Jego usta byly bardzo blisko moich, za blisko.

- Nie wiem co mi zrobilas, ale nie moge przestac o tobie myslec. - jego glos byl stanowczy i jakby zly. Totalnie nie ogarnialam tego czlowieka.- Rozpalasz mnie, nigdy nie czulem czegos takiego. - zwierzal sie dalej, a ja nie wiedzialam co mialam zrobic.

Moj oddech przyspieszyl. Nie wiem czy ze stresu, czy z podniecenia, czy z jego bliskosci, to nie bylo normalne. Dlaczego on byl taki przystojny? Moje serce walilo, jak szalone. Myslalam ze wyskoczy za chwile z mojej klatki piersiowej.Dlaczego on mi to robil? Zlapal mnie w pasie. Rozbrajal mnie, co mnie denerwowalo. Nie rozumialam czemu tak na mnie dzialal. Odsunelam sie od niego.

-Ja.. ja.. - bylam zmieszana - ja..nie moge

Wybieglam z siodlarni zabralam Lady i pojechalam sama w teren. Chcialam na spokojnoe w samotnosci odpoczac. To bardzo dobry pomysl ze wracam dzis na dwa dni do domu. Wszyscy beda mieli szanse na poukladanie sobie w glowach sytuacji. Czulam taka dziwna dezorientacje. Kiedy bylam z Arturem bylam szczesliwa, chyba go kochalam jako czlowieka i kogos mi naprawde bliskiego mimo iz znamy sie krotko, ale cos zaiskrzylo. Tesknilam za nim, gdy dluzej sie nie widzielismy. Chcialalm jego bliskosci i opiekunczosci, ktora dazyl mnie na kazdym kroku. Nigdy mnie nie zawiodl i kiedy potrzebowalam pomocy, byl pierwszy. Jak tylko o nim myslalam robilo mi sie cieplo na sercu. Nikt nie powiedzial tego ze jestesmy para, ale wydaje mi sie ze juz tak bylo, zwazajac na nasze intymne akcje. Chyba ze.traktowalismy sie jak pewnego rodzaju przyjaciele. Chociaz ostatnio powiedxial mi ze mnie kocha. Czy ja go rowniez ? Wydaje mi sie ze tak. Za to Michal...tak naprawde nie przepadalam za nim od poczatku, ale staralam sie byc mila i dogadac sie jakos. Nie wiedzialam ze wszystko potoczy sie w takim kierunku. Kiedy go pierwszy raz zobaczylam, to cos sie we mnie wbilo i od tamtego momentu od czasu do czasu wbija sie we mnie jeszcze mocniej. Tylko co to jest i czego chce ? Jego uroda i spojrzenia troche mnie powalaja, a on sam w sobie sprawia, ze na sam jego widok robie sie jak to mowia gotowa do dzialania. Ktos ciagnie haczym podniecenia w moim ciele i nie moge nad nim zapanowac. Kiedy zbliza sie do mnie, to prawie tak jakbym byla sparalizowana. Juz nie wiedzialam co mam robic. Artur jest dla mnie najwazniejszy, jako przyjaciel czy chlopak, czy tez dobra dusza. Jak wroce do domu musze pogadac z moja mamąz ona napewno bedzie wiedziala co robic. Tak dobrze mi bylo w terenie ze az nie chcialo mi sie wracac. Ale bylo trzeba, czekaly mnie jeszcze konie. W stajni nie bylo nikogo co mnie cieszylo. Wzielam Quicka, bo zabawa z nim zawsze byla dla mnie ogromna przyjemnoscia. Byl spokojny dzis, ale zachcialo mu sie kilka razy bryknac dla zabawy. Mlodziaki byly jak zwykle zabawne i poprawily mi humor. Michal krecil sie gdzies z Misourri, a gdzie Arczi? Zakoczyl mnie podchodzac do boksu Power Black'a. Byl jakis troche przygnebiony, zastanawialam sie o co chodzi.

-Cos sie stalo? - zapytalam ciekawa

-Niccc skarbie. Po prostu jestem zmeczony. Potrzebuje kilku wolnych dni. Wyjechalbym gdzies bardzo chetnie. -powiedzial patrzac na moja reke, ktora wodzila po szyji konia.

- Tez bym chciala, ale nie wiem czy dostalabym wolne- powiedzialam lekko zasmucona

- Wiesz tak sie sklada, ze brat rodzony mojej mamy a moj chrzestny ma hotel na Sycyli i moge tam jechac kiedy chce. Oprocz tego ma sliczny willowy domek z bialego drewna na wydmie z niesamowitym widokiem na blekitne morze.

Kiedy tak mowil moje mysli przeniosly sie w swiat wyobrazni o tym pieknym miejscu.

-Jeju ile bym dal zeby tak polezec na plazy i nic nie robic.-dalej marzyl.

-Moze da sie cos z tym zrobic ?- spojrzalam pytajaco

-Myslisz ze szefunio sie zgodzi na tygodniowy wyjazd ?- zapytal z podnieceniem

-Nie wiem, zapytaj - usmiechnelsm sie do niego a on odszedl w strone domu wlasciciela.

Ja skonczylam swoje treningi. Spakowalam swoje ubrania, ktore mialam zabrac do prania i najpotrzebniejsze rzeczy i poszlam zaniesc je do samochodu. Akurat szedl ze stajni Arti.

- Heej, bede uciekac. I tak juz jest pozno i stesknilam sie za mama -powiedzialam

Podszedl do mnie i objal mnie w pasie, a ja polozylam mu rece na szyji.

-A za mna nie bedziesz tesknic?- zapytal zasmucony

-No coooo ty, po co ?- odpowiedzialam smiejac sie

- Dobra to sobie ide !- prawie mnie puscil udajac obrazonego. Odwrocilam go i pocalowalam w usta.

-Papa -puscilam mu calusa i podbieglam do samochodu.

Droga do domu nie trwala zbyt dlugo. Oh jak ja dawno nie bylam w centrum. Mamy nie bylo w domu, bo poszla na swoje zajecia. Wkorzystalam to do wziecia kapieli, wstawienia pierwszego prania i zjedzenia pysznego leczo mamy. Kiedy jadlam wrocila do domu i rzucilam sie jej w ramiona. Gadalysmy pol nocy. Opowiedzialam jej o wszystkim o Arturze i Michale. Polubila Artura jeszcze go nie znajac. Powiedziala zebym pilnowala sie od Michala, ze cos jest z nim cos niewporzadku. Pilysmy hibiskusa i jadlysmy czekolade. Bylo strasznie pozno, a jutro rano musialam pojechac na uczelnie zlozyc dodatkowe papiery i wyrobic legitymacje studencka.Po poludniu czekala mnie wizyta u pani doktor. Zalozylam zwiewna sukienke w male rozowe kwiatuszki i wysokie koturny. Zabralam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszlam. Na uczelni poszlo mi w miare szybko.Kiedy wychodzilam zadzwonil do mnie Artur, bo jak to twierdzil stesknil sie. Pogadalismy chwile, a potem skoczylam na kawe i ciacho z kumpela z nowej uczelni. Na 15 dotarlam do przychodni. Troszke bylam zestresowana ta wizyta. Wszystko bylo w porzadku wedlug pani ginekolog. Rozmawialam z nia o pierwszym razie i odpowiednim zabezpieczeniu. Przepisala mi tabletki antykoncepcyjne i cos co nazywa sie przed i po. Wyszlam z gabinetu i spadl ze mnie 500 kilowy ciezar. Od razu kupilam tabletki, na dniach mialam miesiaczkowac i od razu zaczac je brac. Postanowilam pojechac na zakupy. Chodzilam tak po galerii ogladajac wystawy. Nawet kupilam kilka ciuchow. Zatrzymalam sie przed wystawa z ladna bielizna. Przygladalam sie chwile i postanowilam wejsc do srodka. Na moich ustach pojawil sie tajemniczy usmiech.

Nastepnego dnia wedlug moich przypuszczen zaczelam lykac regularnie zalecone tabletki. Zalozylam moje nowe krotkie jeansowe spodenki lekko odslaniajacs posladki, do tego zwiewna bluzeczke na ramiaczka w kolorze malinowym i biale krotkie conversy. Wzielam swoja torbe i pojechalam do stajni.

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz