Rozdział33

194 14 0
                                    

Ten dzien planowalam spedzic w stajni. Quick napewno sie stesknil, o Armani nawet nie wspomne. Szukalam w torbie chusteczek wchodzac do stajni i wpadlam z impetem na Michala. Upss taki zbieg okolicznosci.

-Hejj Piekna- powiedzial i rozejrzal sie dookola- Sama jestes ?

-Tak, a z kim mialabym byc ? - zapytalam zdziwiona

- A... niewazne, to moge cie dzis porwac na jakis teren we dwojke - stwierdzil juz podekscytowany. Jego humor uleg zmianie o 180stopni

- Jesli musisz - powiedzialm udajac obojetna, ale jemu bylo wszystko jedno, liczylo sie to ze jedziemy razem

Konie szyly obok siebie spokojnym tempem, a Michal co chwile na mnie zerkal. Przypomnialo mi sie jak starlismy sie byc razem i jezdzilismy po tym lesie. Moja pamiec pokazala mi tez jedna z naszych spontanicznych goracych akcji o czwartej rano w sportowej siedlarni. Pamietam jacy bylismy wtedy spragnieni siebie. Sama bym siebie oszukala, jakbym powiedziala, ze nic do niego nie czulam. Czulam i czuje caly czas, jak jestem blisko niego wyczuwam jego emocje i uczucie jakim wciaz mnie darzy. Emanuje od niego taka sila, ktora wladnie moim cialem. Ale mimo wszystko moje serce w polowie nalezy do Artura. Zerknelam na niego, kiedy zblizalismy sie do naszej ulubionej łąki. Scisnelam Quicka lydkami i ruszylam szalenie do przodu szczerzac sie do przeciwnika. Chwile pozniej Michal gonil mnie na biednym Pino, ktory ledwo wyrabial za moja blyskawica.

-Milo bylo znowu spedzic z toba caly dzien sam na sam - to bylo...niezybt odpowoednie z jego strony, ale postanowilam nie zwrocic na to uwagi, to moj przyjaciel.

Niespodziewanie zlapal mnie za brode i pocalowal. Na poczatku, chcialam sie wyrwac, ale moje cialo wcale tego nie chcialo. Poddalo sie pocalunka skladanym na moich ustach. Niee! nie moglam, odsunelam sie od niego i spojrzalam w jego zawiedzione oczy.

- Jestem z twoim przyjacielem i kocham go...nie moge..- wytlumaczylam lagodnie, wsiadlam do sanochodu i odjechalam.

Kiedy wracalam ciemna droga, ciagle we mnie buzowalo, co ja zrobila. Musialam sie opanowac , ale prawda byla taka, ze nie umialam. Michal byl dla mnie kims waznym, mocno sie zblizylismy do siebie. Wiele mu zawdzieczalam, ale kochalam Artura. Nie wiem czy cokolwiek moglo to zmienic. Zapragnelam sie do niego przytulic, najlepiej od razu.

Zajechalam do domu i chwycilam swoja torbe, obiecalam, ze zabiore do niego kilka swoich rzeczy. Spakowalam troche ubran i kosmetyczke. Oczywiscie w mojej przenosnej garderobie nie zabraklo slicznej bielizny i skapych ciuszkow.

Wjechalam winda na gore, ale Artura jeszcze nie bylo w domu, dal mi klucze, zebym mogla przyjsc kiedy chce. Postawilam torbe w sypialni i postanowilam wziac kapiel, po stajni.

Goraca woda rozluzniala moje nagie cialo, a aromatyczny olejek kokosowy nawilzal je. Wyszlam z lazienki w samej prawie przeswitujacej czarnej krociutkiej bluzeczce od pizamki i czarnych figach. Rozejrzlam sie po kuchni i postanowilam zrobic jakas kolacje. Serowa lazania to byl dobry pomysl. Wszystkie skaldniki znalazlam, a nawet dodalam troche wiecej. Bylo pozno, kolo dwunastej w nocy, a Artura dalej nie bylo. Jego telefon nie odpowiadal. Usiadlam na skorzanej kanapie i wlaczylam sobie jakis film, nie pamietam o czym bo zasnelam...

Przebudzilam sie rano dalej lezac w tym samym miejscu, ktorym zasnelam. Ba stole stala nietknieta lazania, a Artura telefon dalej nie odpowiadal. Bylam zdziwiona. Sprzatnelam danie i ubralam sie w ubrania do wyjscia. Zamknelam drzwi i zjechalam widna do parkingu podziemnego. Bylo mi przykro, ze nic mi nie powiedzial, ani sie nie odezwal. Nie widzialam sensu dluzszego przebywania w jego domu. Wsiadlam do swojego auta i pojechalam do domu.

Byl juz wieczor, a Artur dalej sie nie odzywal. Nie wiedxialam co mam ze soba zrobic. Kolejny raz zawiodl moje zaufanie. Mialam nadzieje ze bedzie mial dobra wymowke, jak juz sie pojawil, jesli w ogole to zrobi.

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz