Rozdział 13

301 23 4
                                    

Nadszedl ten wyczekiwany dzien. Obudzil mnie budzik, ktory szybko wylaczylam zeby nie obudzil Artura. Spal obok otulony koldra. Usmiechnelam sie na jego niewinny wyraz twarzy. Wstalam z lozka i poszlam do lazienki szybko sie ogarnac, mialam niecale pol godziny. Umylam twarz i zwiazalam wlosy w koka. Zalozylam wygodne jeansowe bryczesy, biala luzniejsza bluzke, a na wierzch zarzucilam granatowa rozpinana bluze z kapturem i kamizelke. Wzielam wieksza torbe i wrzucilam do niej kilka potrzebnych rzeczy, bielizne recznik, kosmetyczke, jeansy, dwie bluzki na zmiane, kurtke przeciwdeszczowa i dodatkowe nike za kostke w razie czego. I jeszcze kilka innych rzeczy. Wrocilam do pokoju po telefon i ladowarke. Arczi ciagle spal wiec postanowilam go nie budzic. Zamknelam drzwi po cichu, a z kuchni zgarnelam cos do jedzenia.

W stajni bylam prawie punktualnie. Postawilam swoja torbe pod boksem Quicka i poszlam do szafki po szczotki i rzeczy do transportu. Wystawilam siwka przed boks i ostatni raz szybko odkurzylam go miekka szczotka. Zawijalam wlasnie ogon kiedy wszedl Michal. Wystraszylam sie kiedy sie przywital,gdyz bylam strasznie pochlanieta swoim zajeciem. Mial dzis wyjatkowo dobry humor, zupelnie nie rozumialam tych jego zmian nastroju. Ale trzeba bylo sie cieszyc, ze dzis jest znosny. Zrobil dokladnie to samo co ja najpierw z Pino, potem z Misourii. Quick bardzo ladnie prezentowal sie z chabrowej derce i ochraniaczas. Stal taki znudzony, ze az chcialo mi sie z niego smiac. Dopakowalam ostatnia skrzynke do samochodu i wrocilam do stajni.

-To jak mała, jedziemy ? gotowa ?- Zapytal ubawiony

-Jasnez skinelam glowa

-To super, siwy pierwszy

Wzielam uwiaz i udalam sie w strone podestu. Mielismy z nim male problemy,bal sie stanac na trapie i wejsc do bukmanki.

-Dobra, poczekaj wprowadze najpierw swoje konie.

Odsunelismy sie robiac miejsce Michalowi. Kiedy Quick zauwazyl konie, wszedl grzecznie nawet sie nie zastanawiajac. Koniowoz byl olbrzymi, oprocz naszych koni spokojnie zmiesciloby sie tam drugie tyle. Wsiedlismy do srodka, Michal prowadzil.

-No to w droge- obdarzyl mnie rozbrajajacym spojrzeniem

Jejuu co jest w tym czlowieku, ze na sama mysl o nim przechodza mnie dreszcze ? Jechalismy spokojnie a ja zamias myslec o koniach i zawodach to myslalam o tym ze Michal siedzi obok mnie. Caly czas czulam hipnotyzujacy zapach perfum, ktory mnie rozbrajal. Katem oka zerkalam na jego silne dlonie. Dobra stop stop stop. Hym ladna mamy pogode za oknem..nie prawda bylo okropnie, nie bylo slonca tylko wielkie chmury. Ehhh bylo kolo 7:30, czekala nas jeszcze jakas godzina drogi. Przez dluzsza chwile panowala cisza miedzy nami, jedyne odglosy to lecaca eska. I chyba tak mialo zostac jakos nie palilo nam sie do rozmowy. Prawie dojezdzalismy na miejsce. Oprocz nas jechalo sporo bukmanek i koniowozow. Na parkingu na startujacych juz prawie nie bylo miejsca.

-Bylas kiedys na takich zawodach?- zapytal nagle

-Jako widz- poslalam mu usmiech, chyba bylam troche zestresowana, co nie uszlo uwadze Michala

-Hejj Zuzaa nie stresuj sie tak, to zabawa. Chodz idziemy do biura zawodow- objal mnie ramieniem i popchnal lekko do przodu. Czulam sie nieswojo ale tez z dreszczykiem emocji, kiedy mnie obejmowal. W biurze zawodow zaplacilismy za starty i sprawdzilismy listy startowe biorac jej kopie. Bylo po kolo 8:50, pierwszy konkurs, czyli ten w ktorym startowal Quick zaczynal sie o 9:30. Trzeba bylo zaczac szykowac siwka. Wyjelam go z przyczepy, a Michal przyniosl sprzet. Osiodlal go i wreczyl mi wodze. Quick strasznie sie nakrecil, prawie chodzil w miejscu.

-Dobra wsiadaj na niego i postepuj a ja lece sie przebrac. Zabral torbe i wszedl do kabiny socjalnej w koniowozie. Zabralam konia i poszlam na rozprezalnie wsiadajac po drodze. Krecilo sie tam juz kilkanascie koni. Byly to zawody wiekszej rangi, wiec byli tutaj naprawde dobrzy zawodnicy. Niektorzy zaczeli skakac pojedyncze przeszkody na rozprezenie i przygotowywac sie do startow. Wszysvy byli elegancko ubrani. Fraki, koszule, biale bryczesy, plastrony i krawaty migaly mi przed oczami. Konie strzyglu uszami i wykonywaly polecenia swoich jezdzcow. Nie ja jedyna siedzilalam jako luzak na koniu. Zaczelam klusowac i rozprezac Quicka, bo zostalo juz malo czasu, siwek startowal jako 8, wedlug rozpiski. Zaczelam sie denerwowac, bo michal cos dlugo nie wracal. Przeszlam do stepa i zauwazylam jak wychodzi z kabiny i zamyka ja na klucz. Mial biale bryczesy i jasno niebiesko biala koszule oraz bialy krawat. Na nogach wypolerowane czarne oficerki i niewielkie ostrogi. W reku trzymal ciemny frak i kask. Kiedy szedl podchodzili do niego ludzie i witali sie zatrzymujac go na krotkie wymiany zdan. Nagle rzucila sie na niego jakas szczupla blondynka, rowniez w bily galowym stroju, ale jakos nie byl tym zachwycony. Odstawil ja na ziemie i wymienil kilka zdan, wskazal na mnie palcem usmievhajac sie, wiec szybko odwrocilam wzrok kiedy na mnie patrzeli zeby nie bylo ze ich obserwuje. Dziewczynie troche zrzedla mina, po chwili oddalila sie. Tak naprawde Quick byl rozprezony, brakowalo mu tylko kilka skokow. Michal podszedl do mnie i poklepal konia nie zwracajac juz na nikogo uwagii. Zamienismy sie miejscami, teraz to on siedzial na koniu a ja stslam przy.

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz