Kolejne dni mijaly bardzo podobnie. Codziennie ciezko trenowalismy. Michal wyjezdzal na zawody czesto, ale na razie nie zabieral Quicka. Zwykle towarzyszyl mu Artur lub Damian. Mnie nie zabieral, czesto posylal do mnie usmiechy i rzucal zartami, ale to nie zmienilo faktu ze czulam sie kolo niego jakos inaczej. Z moim siwkiem intensywanie trenowalismy, nawet dwa razy miala trening z Michalem i jego trenerem, bo mnie zapraszal. Lady grzecznie chodzila ujezdzenie i gimnastyki skokowe. Bylym z nich dumna. Wolne chwile spedzalismy zwykle w teamowym składzie. Nawet ostatnio cala czworka bylismy w terenie z młodziakami. Atmosfera byla spokojna, wszyscy dogadywali sie bardzo dobrze. Moja relacja z Arturem ciegle byla bardzo goraca. Noce zwykle spedzalismy na spaniu po naprawde ciezkich dniach pracy, gdyz koni bylo coraz wiecej, a przy wyjazdach Michala przejmowalismy wieksza ilosc. Moje mięsnie czasami wysiadaly. Jak mam byc szczera, to mam na nogach i brzuchu takie miesnie, ze sama nie moge uwierzyc. Z jednej strony jestem zmeczona,.a.z.drugiej usatysfakcjonowana i szczesliwa, ze moge robic to co kocham. Powoli zblizal sie koniec sierpnia. Ten czas zlecial tak szybko, ze nawet nie wiem, kiedy. Jednakze zaliczam te wakacje do jednych z najlepszych w zyciu.
Pewnego dnia przyszedl do mnie pan Krzysiek.
- Zuza, w ostatni weekend sierpnia jedziecie z Michalem i Damianem do Poznania na zawody. Widzialem jak skacze Quick pod toba i na treningach z trenerem. Jestescie niesamowici- mowil z wielkim entuzjazmem- Musze przyznac, ze duzo lepiej sobie z nim radzisz niz Michal. Moze to jakies damskie podejscie - zaczal sie smiac - no w kazdym razie startujesz w dwoch konkursach w P i N, w czym N zeby go zapoznac oby na czysto- puscil mi oko, a ja bylam wniebowzieta. Pojade zawody i to na.Quickuu yeahhhhhhhh ! Od tamtego momentu trenowalismy jeszcze bardziej. Bylam zaskoczona, kiedy Michal pogratulowal mi startu zupelnie nie zlosliwie, plus dodatkowo obdazajac mnie jednym z TYCH usmiechow Michalowych, czyli zwalajacych z nog. Wciaz zastanawialo mnie co z nim jest nie tak...a moze to ze mna. No niewazne.
Wczesniej Artur poznal moja mame i wkoncu, ja musialam poznac jego rodzine. Jak sie okazalo Artur urodzil sie w Rzeszowie i tam mieszkala jego mama z duzo młodsza siostra Mimi, tak na nia mowil. Jego ojciec mieszkal w Californii, jak to pierwszy raz uslyszalam to bylam w ciezkim szoku. Rodzice Artura, caly czas byli razem. Jego ojciec po prostu byl tam jakims dyrektorem w firmie i zarabial pieniadze dla rodziny. Czasami przyjezdzal do nich, ale rzadko niestety. Napewno za nim tesknili. Bylo mi go troche szkoda.Mial w sobie bardzo duzo ciepla, malo kto jest taki jak on. Mialam ochote go przytulic, tak po prostu za kazdym razem jak pomyslalam o tym jaki jest i o jego rodzinie.
Zostal tydzien do zawodow. Quica czekal ostatni mocny trening skokowy w srode. Strasznie cieszylam sie na te zawody. Kochalam tego konia bardzo mocno i kazda chwila z nim spedzona dawala mi tyle samo szczescia ile przebywanie z moim chlopakiem. Traktowalam go jak swojego i mialalm nadzieje ze bardzo dlugo bede mogla go trenowac, a nawet na zawsze. Siwek nabieral.coraz wiecej masy i miesni, zrobil sie bardziej postawny i jakby to powiedziec troszle spowaznial. Tylko, kiedy ja wchodzilam do boksu lub podchodzilam do niego wracala do niego natura źrebaczka. Zawsze sie z niego smialam, potem on podchodzil do mnie i wyjadal mi cukierki z kieszeni. Kiedy obudzilam sie rano w srode przytulona do Artura czulam ze to bedzie dzien podsumowywujacy nasza dotychczasowa prace z Quickiem. Pelna energii pocalowalam mocno bruneta w kacik ust i pobieglam ubrac sie i umyc. W stajni czekal juz na mnie Michal z zegarkiem w reku.
- No no szybko szybko, zostalo pol godziny do treningu- mowil tupiac noga i patrzac na zegarek a jednoczesnie smiejac sie ze mnie i mojego tanecznego kroku, ktorym wparowalam do stajni- widzimy sie za chwile na placu - puscil mi oczko i poszedl szykownym krokiem do boksu Pino.
- Jasne jasneee leceee juzzz - odkrzyknelam w pelnej euforii.
Tak jak myslalam trening byl perfekcyjny, nawet Michal byl pod wrazeniem tego, jak dzis z Quickiem latalismy. Jak tylko na nim usiadlam poczulam tego humor i stan, byl rozluzniony i pewny siebie, nakrecony na przeszkody i gotowy isc ze mna na koniec swiata. TO BYL MOJ ŻYWIOŁ ! Poczulam tak.zwany wiatr we wlosach i pokonywalismh parkury, jak nigdy dotad.
CZYTASZ
A little different
Teen FictionHistoria o pasji i wielkiej miłości do koni, jednak jak sie później okazuje nie tylko do nich...