Rozdział4

364 28 3
                                    

Zostwilam rzeczy w wielkiej pace Anity i zamknelam ja zabierajac z srodka moja czarna bluze. Artur caly czas mi sie przygladal i sledzil moje ruchy. W miedzy czasie pytal jak mi poszly podstawy z matury i co jeszcze bede zdawac. Byl bardzo mily. Wyszlismy ze stajni i brunet pociagnal mnie za soba w strone sportowej stajni. Troszke mnie zaskoczyl, ale dotrzymywalam mu kroku. Z jego twarzy nie znikal usmiech co i mi zaczelo sie udzielac. Wielkie zielone mozna je uznac za wrota zdobily wejscie do stajni. Za nimi krylo sie piekne murowane pomieszczenie. Na podlodze lezala czerwono szara kostka ukladajaca sie we wzory boksy byly duze i przestronne. Przy boksach staly male skrzyneczki i wieszaki na osprzet. Byla tu nawet myjka wewnetrzna, zupelnie nie rozumialam po co skoro zaraz przed stajna jest ogromna wrecz myjka zewnetrzna. Na drzwiach od boksow wisialy czarne schludne tabliczki z informacjami o danym koniu. Chcialam odwiedzic ta stajnie i prosze i to w jakim towarzystwie. Artur mowil ze ma dzisiaj trening a potem musi wziac jeszcze dwa konie. Przedstwil mnie najpierw swojej klaczy. Wysoka okolo 178cm w klebie kara z latarnia zachodzaca za oczy i siegajaca az na skraj chrap oraz rownymi skarpetkami na wszystkich nogach. Armania byla piekna, jak tylko wszedl do niej do boksu ta zaczela lekko rzec i dotykac jego reki w poszukiwaniu jakiegos smakolyka. Widac bylo ze bardzo sie kochali. Usmiechnelam sir do niego szeroko a on odwzajemnil gest, chwytajac mnie za dlon.

- Widzialem jak ostatnio patrzylas na niego jak jezdzilismy na placu, musze przyznac ze nawet mi sie podoba a teraz cie z nim poznam -i z wielka radoscia podprowadzil mnie pod boks siwego ogiera, ktory malo spokojnie stal w boksie i byl zainteresowany wszystkim dookola i nic nie moglo umknac jego uwadze. Strzygl na nas uszami jak tylko odeszlismy, wyciagnelam reke zeby go poglaskac, a on lekko przyblizyl nozdrza do mojej dloni lekko ja wachajac. Najprawdoodobniej wyczuwal Lady lub smakolyki ktore mialam w reku jakis czas temu. W kazdym razie odsunal glowe od dloni i zaczal nia krecic jakby powachal cos okropnego i zrobil mine jakby niczego nie zrozumial. Uslyszlam jak Artur dusi sie ze smiechu i wcale mu sie nie dziwie bo sama chichotalam pod nosem na widok mimiki Quicka. Artur wlasnie na nim za pol godziny mial trening. Postanowilam ze pomoge mu przy pielegnacji ogiera, ktory podczas czyszczenia prezyl sie jak czempion na wystawach. Osiodlalismy go co jakis czas wymieniajac spojrzenia, podczas ktorych na mojej twarzy pojawialy sir rumience i jestem tego pewna na 100 procent. Czulam sie przy Arturze dosc swobodnie, mial bardzo mily charakter jak narazie. Rozmawialam z nim tak naprawde tylko trzy razy no ale jakos dobrze sie dogadywalismy. Chvialam bardzo zobaczyc trening bruneta.

-Chcesz na nim postepowac? jest spokojny a wiem ze chcesz - zapytal jak doszlismy na plac

Bylam troche zdezorientowana.

-Chyba nie powinnam, nie znam konia, a poza tym za chwile przyjdzie twoj trener i twoj trening..i w ogole chyba nir moge- dukalam bo nie bylam pewna i czulam ze to niedobry pomysl. Czy chcialam ? oczwiscie ze tak..ale..

- Przestan wsiadaj, moj trener jak przyjdzie to przyjdzie to bardziej kumpel niz trener, raptem piec lat ode mnie starszy, wyluzuj- obdarzyl mnie jedym z tych swoich usmiechow ze lekko ugiely mi sie nogi.

Poddalam sie, podal mi swoj kask i z mina zwyciezcy pomogl mi wdrapac sie na tego pieknego wielkoluda. Marzenie jazda na takim koniu, wtedy jeszcze nie wiedziałam co czeka mnie w przyszłości.  Artur stanął na środku placu i przygladal sie moim poczynania z jego koniem. Quik mimo swojego temperamentu byl dosc spokojny, myslalalm mowiac szczerze ze troszkę bedzie mnie sprawdzal. Zapomnialam o calym swiecie i skupilam sie na tej niesamowitej jezdzie, mimo ze stepowalam i troche klusowalam za pozwoleniem bruneta kiedy widzial jak dobrze mi idzie. Bylam w euforii , dopoki nie uslyszalam krzyku osoby wchodzacej na plac. Zwolnilam konia do stepa i stoj i zauwazylam jak pan czapeczka z daszkiem wchodzi na plac nie spuszczajac ze mnie wzroku i drze sie na Artura.

- Co ta dziewucha robi na moim koniu ? z tego co wiem miałeś go rozprezac, a nie wozic jakies malolaty!  - krzyczal zmieszanego bruneta.

Natychmiast zsiadalm z konia i podeszlam do nich, wzrok krzykacza byl okropny swidrujacy i odrazajacy, nie odrywal ode mnie wzroku. Postanowilam ze wytrzymam, mimo ze bylo mi troche przykro. Zerknelam katem oka na Artura,  ktory staral sie mnie bronic i mowil do tego faceta zeby dal sobie spokoj i ze dobrze mi szlo. Ten jednak nie zwracal uwagi na niego i wciaz sie na mnie patrzyl. Zdjęła m kask z głowy i podalam go Arturowi razem z wodzami Quika, ktory byl chyba troche przestraszony biegiem wydarzen. Odwróciłam sie do konia i lekko poklepalam po lopatce.

- Przepraszam -rzucilam do faceta ktory ciągle mi sir przygląda, nastepnie spojrzalam na bruneta- Bede uciekać,  dziękuję.  narazie. .- rzucilam, próbując sie lekko uśmiechnąc.

Spojrzał na mnie spod fali czarnych rzes i powiedzial ciche przepraszam. Nie mialam mu nic za zle przeciez to nie jego wina, no i nie jego kon nie mógł o nim decydować.  Chciał dobrze, chcial sprawic mi przyjemność.  Wyszlam z placu, nir oglądając sie za siebie mimo iz czulam wzrok Artura na moich plecach.

Przechodzilam kolo stajni sportowej kiedy jakis kon zaczął lekko paskac, odwrocilam wzrok i zauwazylam sliczna klacz z latarnia ktora wesolo machala głową patrzac na mnie. mimowolnie sie usmiechnelam, musialam przyznac Arcziemu ze mial niesamowitą klacz. Wyjezdzajac zza dworku właściciela stajni, nagle ktoś zaczal mi machac i zagrodzil mi przejazd. To pan Krzysiek. Odsunelam szybę

- Ma pani chwilke?  bo chciałbym z panią chwile porozmawiac- zapytal uprzejmie

-Jasne, tylko zaparkuje zeby nie blokowac przejazdu. - uśmiechnelam sie, popmimo mojego sredniego humoru, ktory za chwile mial sie gwaltownie zmienic

Zatrzymalam samochodu pod rekreacja,  wysiadlam z samochodu zakladajac w miedzy czasie bluze, bo zobilo sie troszkę chlodniej.Podeszlam do właściciela.

- Przepraszam, że panią zatrzymuje, ale...- zacial sie na chwilę - widzialem jak swietnie radzi sobie pani z Lady, a dzisiejsza krotka jazda na Quiku.. Czy wie pani jak rzadko on jest taki spokojny? .. Mysle ze ma pani wielki potencjał- kiedy to mowil bylam bardzo zaskoczona, i lekko sir zarumienilam.- Hym wiem ze teraz zdaje pani mature, ale.. chciałbym pani zaproponowac, po skonczeniu juz egazaminow prace z moimi konmi.Oczywiście ustalilibysmy wynagrodzenie, a pani praca wyglądałby tak, ze dostawalaby pani kilka koni w trening. Moj syn ma konie sportowe i nie wszystkie jest w stajnie objezdzic sam, ma juz kilku jezdzcow dokladnie dwóch,  ale to wciaz jest prawie 30 koni, a sa jeszcze konie, ktore ja kupuje i ktore wymagają ujezdzenia i nauczenia dobrych manier aby mozna je bylo dobrze sprzedać albo zobic z nich piękne sportowce.- przy czym uśmiechnął sie

Z kazdym slowem jakie wypowiadal moj usmiech poszerzal sie, czy to byla jedna z lepszych informacji jakie uslyszlam ostatnio ? zdecydowanie TAK ! Czy chvialam tak pracować?  Tak! ale zaraz zaraz, Quick, to kon sportowy i nalezy do syna wlasciciela... Czy to oznaczalo ze facet, ktory calym sercem mnie nienawidzi to syn wlasciciela i bede musiała sie z nim dogadac jak zdecyduje sie na tą prace? Szlag. Czy zawsze musi być jakis głupi haczyk ?! grr. Zrzedla mi mina..chyba wlasciciel to zauważył

- Czy cos sie stalo? nie pasuja pani warunki,? bo bardzo zalezaloby mi na wspolpracy z panią..- mowil pelny nadzieji na to ze sie zgodze

Kurcze.. najlepsza oferta jaka mogla mi sie trafić. .nie wiem czy dam rade z tym zarozumialym palantem. Musze to przemyslec.

- Nie nie, wszystko jest wporzadku, jednakże boje sie troszke, bo chyba niezbyt przypadlam do gustu pana synowi- powiedzialam ostrożnie

- ahh- westchnął pan krzysiek i spuścił wzok na nogi nastepnie podniósł go i spojrzal mi w oczy- Michal ..prosze sie nim nie przejmowac, musi sie z pania dogadac. On taki jest na początku,  ale porozmawiam z nim. Jednak prosze sie zastanowic brakuje nam tu kogos tak dobrego jak pani.

Usmiechnelam sie i obiecalam ze jak nastepnym razem przyjade to dam znac jaka jest moja decyzja.  Pozegnalam sie i odjechalam ciagle myslac o złożonej ofercie. 

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz