Obudzilam sie rano w swoim łóżku, przykryta po uszy koldra. Bylo mi bardzo dobrze. Pamietam ze poprzedniego wieczoru wyszliśmy z knajpy przed piątą, a artur odprowadzil mnie do domu. W pewnym momencie zdjelam szpilki i szlam na bosaka bo juz nie bylam w stanie isc ale i tak bylam z siebe dumna ze tak dlugo dalam rade. W polowie drogi Artur wzial mnie na barana i niósł tak do domu, było mi strasznie glupio ale on nie dal sobie nic wytłumaczyć. Odprowadzil mnie pod same drzwi. Pocalowalam go w policzek i podziękowałam za wszystko. Uśmiechnął sie i powiedział ze poleca sie na przyszłość. Byl dla mnie bardzo dobrym przyjacielem. Ale czy to moglo zostac tylko na etapie przyjaźni?
Przestalam o tym myslec i ruszylam ro kuchni zrobic sobie kawe. Aromat tego cudu swiata postawil mnie na nogi. Dziękowałam wszystkim ze jest cos takiego jak kawa. Mistrzostwo świata. Mialam dzis ochote cały dzień lenic sie w domu. Była sobota, od poniedziałku zaczynam normalnie pracę i wprowadzam sie do stajni. Musze sie spakowac i pomyśleć co jeszcze mam zabrać. Wypilam kawe i poszlam sie umyc po wczorajszych wyglupach. Nogi mi odpadaly.Zero szpilek przez następna wieczność. Ogladlam filmy, znosilam rzeczy do walizki którą planowalam zabrac do stajni i obijalam sie. Zastanawiajace jest to ze ciagle nie dawala mi spokoju sprawa z michałem. Nie mogłam przestać o nim myśleć.
Wstałaś mała? ;) od Arczi
Tak, ale troche wszystko mnie boli cały dzien na szpikach, stajnia ..impreza.. to dużo troszke wymiekam. Dzieki za wszystko wczoraj jeszcze raz ;>
On byl taki kochany i bardzo sie o mnie troszczyl. Balam sie ze on sie zakocha a ja nie bede mogla dac mu tego samego.
Nie ma za co, dla ciebie wszystko.
Przyzwyczajaj sie, tak teraz bedzie :p To jakie masz plany na dzis? od Arczi
W tej chwili laze po domu i pakuje walizke, bo w poniedziałek stajnia bedzie moim nowym domem ; p
O no proszę, juz cieszę sie na wiecej czasu z Tobą ;) od Arczi
Usmiechnelam sie do telefonu i wróciłam do popijania kawy z mlekiem i wpatrywania w telewizor. Kolo 15 wróciła mama i zaproponowala wspolne zakupy. Nie lubiłam tego zajecia, ale ostatnio malo czasu spedzamy razem wiec zgodzilam sie. Wyskoczylam z dresu i ubralam sie tak zeby mozna sie było pokazac światu. Spedzilysmy reszte dnia wydajac duze pieniadze na ubrania. Szaleństwo.
Niedziela uplynela podobnie, tylko wieczorem pojechalam zrobic zakupy na ktore umowilam sie z Arturem w tym samym markecie co poprzednio. Cieszlam sie ze go widze, male iskierki zaczely skakac mi po brzuchu. Przytulil mnie i ruszylismy podbijac półki sklepowe.
Artur mial we wtorek ostatni egzamin i tego samego dnia wieczorem mial przyjechac juz do stajni. Cieszyła sie na ten fakt, gdyz napewno bedzie smieszniej z jakas druga osobą niz siedziec samej i nawet nie mieć sie do kogo odezwac.
Po zapakowaniu samochodu, pozegnalam sie z mamą i ruszylam na nową przygode.
Kolo 12 bylam na miejscu. Pan krzysiek jak mnie zobaczył zawołał swojego syna zeby pomogl mi z rzeczami, ktore trzeba bylo zanieść do pokoju na piętrze. Zza drzwi wyłonił sie Michal w czarnych bryczesach i białej koszulce polo, która podkreslala jego karnacje. Jak tylko mnie zobaczyl na jego twarz wpelz ten szelmowski usmiech, ktory sprawiał ze czulam sie nieswojo i dziwnie. Podszedl i przywitał sie
-Hej mała- dlaczego wszyscy mówili na mnie mała, co ja skrzat jestem? - jak minął weekend? - wtedy uświadomiłam sobie że wciąż czuje bol moich stop po czwartkowo piatkowym dniu.
- Cześć - odpowiedzialam nie spuszczajac wzroku z jego twarzy. Swoim wcześniejszym zachowaniem spowodował ze doszukiwalam sie w nim wciąż jskichs haczykow i nie wierzylam w jego dobre ja.- W porządku- rzuciłam zbytnio sie nie zastanawiajac po dluzszej przerwie
CZYTASZ
A little different
Ficção AdolescenteHistoria o pasji i wielkiej miłości do koni, jednak jak sie później okazuje nie tylko do nich...