Rozdział 30

220 15 0
                                    

Nie moglam przestac o nim myslec. Caly czas wracaly do mnie wspomnienia i nasze wspolne chwile. Z drugiej strony bylo mi strasznie szkoda Michala i wiedzialam, ze w jakims sensie go krzywdze. Jednakze takiego goracego uczucia od tak sie nie zapomina. Chcialabym go dotknac, poczuc jego goraca skore pociemniala od slonca.. chcialabym, zeby wszystko bylo normalnie. Przypomnial mi sie ten wieczor, kiedy powiedzial ze ciagle mnie kocha. Czy ja go tez ? Oczywiscie i to chyba nawet jeszcze mnocniej niz przed tiym, jak wyjechal. Popatrzylam na delikatna bransoletke wiszaca na moim nadgarstku, pomimo wszystko dalej ja nosilam.

Pojechalam do stajni, z cicha nadzieja ze wlasnie tam go spotkam i nie mylilam sie. Na parkingu stalo juz wielkie biale auto, ale wlasciciela nie widzialam. Artur stal przed boksem Armanii i cicho szeptal cos do klaczy gladzac jej chrapy.

Zauwazyl ze ide i usmiechnal sie lekko.Spojrxalam na klacz, a potem na niego. W jego oczach kryla sie skrucha i taka chec zeby wszystko sie ulozylo.

-Czesc - powiedzial, a ja odpowiedxialam, podeszlam do niego i poglaskalam Armi po policzku, a ona lekko sie ozywila.- Szkoda, ze juz nie jest moja. Mam nadzieje, ze wlasciciel jest z niej zadowolony - powiedzial przybitym glosem

Czyzby nie wiedxial, ze ja ją kupilam ? Dziwne. Postanowilam mu tego nie uswiadamiac na razie.

-Mysle, ze jest jej dobrze - usmiechnelam sie i odeszlam w strone siodlarni, zeby sie przebrac.

- A jak jest miedzy nami ? -odwrocil sie zaskakujac mnie tym pytaniem

Zatrzymalam sie i spojrzalam w jego ciemne, niesamowite oczy.

- Tego nie wiem...- poszlam dalej

Jak jest miedzy nami ? Wlasnie, a jak jest ? to pytanie siedzialo mi w glowie, odbijajac sie echem. Dlaczego tak bardzo sie przed nim bronilam, przeciez zalezalo mi na nim. Wszystko wydawalo mi sie takie irracjonalne. Wzielam Armanie jak zawsze i zaczelam szczotkowac jej lopatke. Klacz stala spokojnie rownomiernie oddychajac. Popatrzylam na nia i przypomnialo mi sie jak wpadlismy raz do jej boksu i Artur calowal mnie przyparta do drewnianej czesci boksu, a ona nie wiedziala co sie dzieje i przygladala sie nam ze smieszna mina. Zaczelam gladzic jej pysk, a na mojej twarzy rozkwitl usmiech. Osiodlalam ja i ruszylam na plac. Cos we mnie peklo, mialam juz plan...chyba.

Wlasnie mialam zaczac galopowac, kiedy na plac wjechal Pino z Michalem.

- Co tam laski ? - krzyknal do nas Michal, a ja tylko zaczelam sie smiac.

Podejchal do mnie.

- Organizujemy dzis ognisko, oczywiscie zostajesz, juz przygotowalem ci twoj pokoj. - powiedzial rozbawiony.

-Haha, a mam jakies wyjscie ?

- Pomyslmyyy...- udal ze sie zastanawia- NIE! Po prostu musisz zostac

Po skonczonych treningach, bylam troche zmeczona, ale tez trzymal mnie dzis wyjatkowo dobry humor. Zabralam.z samochodu torbe, ktors zawsze mam przy sobie na wszelki wypadek, na przyklad taki jak ten. Weszlam do swojego pokoju, a na moim lozku lezal maly koniowaty pluszak z napisem Na szczescie. Usmiechnelam sie i podnioslam pluszaka, Michal lubil dawac mi takie smieszne prezenty. Ehh caly on..Niby taki mocny i jak ktos go nie zna to moze pomyslec, ze nie jest przyjemnym czlowiekem, ale jak ma juz docxynienia z kobieta to zmienia sie jego zachowanie, ale w niektorych przypadkach jest taki ' grozny' co jest bardzo pociagajace.

Wzielam szybki prysznic i przebralam sie w swieze ubrania. Bylo kolo19. Osobiscie nie widzialam nigdzie Artura, ale wiem, ze krecil sie tu gdzies no i stal jego samochod. Michal zlapal mnie w polowie drogi do stajni.

- Widzialas sie z nim ?- zapytal

- Rano... -urwalam temat- jak ognisko ?

- A dobrze dobrze juz jest troche ludzi, ja zaraz przyjde.

Zdazylam przejsc przez brame, a Damian juz chwicil mnie pod ramie i zaciagnal do naszej miejscowki przy wozie. Byla juz tam Ania, Grzesiek i kilku naszych znajomych.

- Ludzie ludzie opijamy dzis - krzyknal wyjmujac z torby wielka butelke z jakims bimbrem.

- A za cooo ?- Spytal Grzesiek

- Dostalem sie na prawo ! No i wrocil nasz przyjaciem, jest co opijac.

- Grtulacjee - powiedzielismy wszyscy prawe rowno

Za zakretu wyszedl Artur. Moje serce ponownie przyspieszylo i troche sie speszylam na jego widok. Zwykle nie pilam duzo, a dzis Damian sie na mnie koniecznie uwzial. Oszukiwalam wylewajac za siebie, bo nie chcialam sie tak spic, jak oni chyba mieli zamiar.

Wszyscy byli juz ciepli, a ludzie przy ognisku spiewali piosenki. Musialam do lazienki i to szybko. Wstalam, nje zwracajac niczyjej uwagi i udalam sie w kierunku stajennej ubikacji. Przeszlam przez stodole i weszlam do ciemnej sportowej stajni. Poprawilam troszke moj wyglad w lusterku. Wyszlam i nagle na kogos wpadlam tak, ze stracilam rownowage i gdyby nie czyjes silne rece przywitalabym ziemie. Odwrocilam sie i wyladowalam w rozbudowanych i silnych ramionach. Powietrze wypelnial moj ukochany zapach, ktory mnie hipnotyzowal i dobrze mi sie kojarzyl. Artur dalej trzymal mnie w tali, a ja opieralam rece o jego przedramie. Nie uciekalam, ani nic patrzylam w dobrze znane mi oczy. Nagle zapragnelam go pocalowac, chcialam czuc jego oddech na sobie. Chcialam dotknac jego nagiego torsu i wtulic sie w niego jak kiedys. Zorientowalam sie ze wpatruje sie bezsensu w jego opiety na klatce tshirt. Wczesniej czulam, ze jest spiety, a teraz jakby sie rozluznil. Podniosl prawa reke do mojego policzka i przejechal po nim dlonia przyprawiajac mnie o dreszcze. Przytrzymal moj podbrodek i odchylil lekko do tylu, tak zebym na niego patrzyla.

-Kocham Cie, Rozumiesz ? jestes dla mnie najwazniejsza i zawsze bylas. - Nachylil sie i zblizyl swoje usta do moich, wpuszczajac w nie powoli powietrze.

Nogi prawie i sie ugiely, a cialo bylo rozpalone. Czekal, czy mu pozwole, a ja nie zrobilam nic. Nie, juz dluzej nie wytrzymam. Motyle w brzuchu fruwaly, jak szalone. Zlapalam go za szyje i wpilam sie w jego usta. Calowal bardzo pewnie i łapczywie, jakby byl spragniony tego uczucia. Jego miekkie usta bawily sie moimi, a nasze jezyki tanczyly. Oderwalam sie na chwile od niego, stykajac sie z nim czolem i patrzac mu sie w oczy..

- Tesknilam..- powiedzialm prawie bezglosnie, a on sie usmiechnal

- Przpraszam- powiedzial i musnal moje usta, a potem skladal buziaka za buziakiem i coraz szybciej, to bylo zabawne.

Tesknilam za jego cialem, za pocałunkami, za dotykiem. Oparta o sciane mocno go przytulalam. Calowal teraz moja szyje zjezdzajac nizej do biustu, jednak wrocil do ust. Wylam z podniecenia w srodku. Wreszcie moj mezczyzna ...

- Nie mam ochoty wracac na ognisko- wyszeptal mi do ucha

Chwycilam jego reke i pociagnelam w strone domku. Szedl za mna, kiedy nagle podniosl mnie do gory i pobiegl do srodka, pokonujac szyvko schody. Smialam sie w nieboglosy, a on uciszal mnie reka. Zaniosl mnie do mojego pokoju i postawil na ziemi.

- Chodz do mnie - powiedzial kladac sie na lozku

- Daj mi momencik - puscilam mu oczko i pobieglam do lazienki.

Spojrzalam w lusterko bylo nawet bardzo dobrze. Mialam dzis na sobie czerwona koronkowa bielizne i ten fakt mi sie podobal. Wrocilam do pokoju, gdzie bylo ciemno z wyjatkiem kilku malych swieczek przy lozku. Weszlam powoli i oparalm sie o drzwi tylem patrzac mu w oczy. Usmiechnal sie tak jak tylko on potrafi, a ja oblalam sie rumiencem. Szlam do niego rozpinajac guziczki zwiewnej koszuli.

A little differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz