Ten dzien, czyli poniedzialek poswiecilam na pranie, prasowanie i porzadki domowe. Z racji tego ze moja mama pracuje cale dnie i wraca bardzo pozno zmeczona, nie ma kiedy posprzatac i robie to ja. Nawet naszlo mnie na ugotowanie czegos pysznego na obiad. Posprzatalam i pojechalam moim autkiem do sklepu. Jeju jak sie za nim stesknilam i dawno nie jezdzilam samochodem. Wzielam duzy koszyk i zrobilam mega zakupy. Boze kto za to zaplaci ... wyciagnelam karte mamy. Postanowilam zrobic dzis wszystkie trzy dania i zrobic mamie przyjemnosc, moze przedstawie jej Artura. Napisalam mu smsa.
Hej, co powiesz na dzis u mnie o 20, pycha zarcie i przedstawilabym Cie mojej mamie?
buziaki Zuu do Arczi
Hymm brzmi kuszaco, chetnie poznam twoja mame.
Ps Stesknilem sie, a nie widzialem cie tylko 8 godzin. Przyjemniej sie spi, jak moge sie do Ciebie przytulac :> od Arczi
Haha, ja tez tesknie. To do zobaczenia o 20 :* do Arczi
Mialam wielka ochote na zupe krem z pomidorow z mocarella i bazylia. Ahhh az nie moglam sie jej doczekac. Na drugie danie zrobilabym żeberka, puree ziemniaczane zapiekane i gotowane, lekko podsmazone warzywa z sosem. A na deserr... hymmm co by zrobic ciekawego. Zrobie tort bezowo czekoladowo migdalowy o tak ! Kupilam wszystkie skladniki i reszte zakupow, a potem do kasy. Mialam malo czasu. Z sycylii przywiozlam ich specjal czyli wlasnie migdaly mialam nadzieje ze niczego nie zepsuje. Pierwszy zrobilam tort. Prezentowal sie okazale i do schrupania, ale musialam sie powstrzymac. Potem szybko zeberka i hop do piekarnika, strasznie duzo czasu zajal mi deser, a do kolacji coraz blizej. Puree czekalo na swoja godzine, zeby bylo od razu swieze, a warzywka dusily sie na patelni. Poukladlam na stole naczynia. Zostalo pol godziny do przyjscia mamy i 40minut do Artura. Superr.. wstawilan puree i czekalam az troszke sie przyrumieni i zapiecze. Wlasnie wylaczylam piekarnik kiedy uslyszlam dzwiek domofonu, ktory oznajmnial ze ktos wszedl do bloku. Mama weszla do domu wiedziona zapachami z klatki schodowej.
- Wiesz jak ladnie pachnie na klatce ?ktos chyba robi cos pycha..- wtedy zorientowala.sie ze to od niej z domu.
-Mamo, chcialabym ci przedstawic Artura i zrobilam dla Ciebie specjalna kolacje.
- Bardzo sie ciesze, strasznie chce go poznac Moze on mi opowie cos wiecej o tym waszym wyjezdzie, a nie taka okrojona wersje jak ty- usmiechnela sie szeroko i usiadla przy stole.
Artur wszedl do domu z kwiatkami. Ja dostalam herbaciane roze, moja mama biale. Pocalowalam go po tych kilku godzinach rozłąki i przedstawilam mamie, ktora bardzo szybko nawiazala z nim kontakt, co mnie ucieszylo.
- Gdzie studiujesz? - zapytala, kiedy ja nakladalam krem do misek.
Gawedzili sobie o jakis glupotkach i nawet sie smiali. Kiedy dolaczylam do nich, nagle przestali.
-Co jest, obgadujecie mnie tak ?- zapytalam oskarzycielsko z usmiechem na twarzy.
- Niee no skadze kochanie my ciebie ? -odpowiedziala mama i wychnela smiechem a za nia Artur.
-Noo superrrr - rzucilam-, przyprowadzam mojego chlopaka, a moja mama przeciaga go na swoja czarna strone mocy. No ladnie ladnie...
-O njeee, nie dam sie tak łatwo, jestem tylko twoj- powiedzial Artur i mnie przytulil, a mama zaczela sie znowu smiac.
Wszyscy pochwalili moja kuchnie przed najlepszym - deserem. Mniam. Slinka ciekla na sam jego wyglad. Rozplynal nam sie w ustach, no bajka po prostuu. Duzo go ubylo, a jeszcze zapakowalam Arturowi dla niego i kumpli z akademika, bo wiedzialam, ze mu zjedza. Pozegnal sie z moja mama i ze mna. Umowilismy sie na jutro do stajni, bo i tak musielismy wrocic do pracy. Odprowadzilam go do samochodu, zeby moc sie z nim normalnie pozegnac.
![](https://img.wattpad.com/cover/22186875-288-k925175.jpg)
CZYTASZ
A little different
Teen FictionHistoria o pasji i wielkiej miłości do koni, jednak jak sie później okazuje nie tylko do nich...