- Kiedy tutaj dotarłaś? - zapytał Seth.
- Już jakiś czas temu. Gdy przelatywał Celebrant, chwyciłam się jego ogona i wdrapałem na grzbiet. Na szczęście mnie nie zauważył, bo inaczej byłoby po mnie. Lata na tyle szybkość że pokonał Ocean Atlantycki w ciągu jednego dnia. Po drodze zatrzymał się tutaj, więc zaskoczyłam na wszelki wypadek, gdyby miał zamiar udać się tam, gdzie niekoniecznie chciałabym wylądować.
Kendra dołączyła się do rozmowy.
- Latałaś na smoku? - spytała z niedowierzaniem.
- Ona ujeżdżała Celebranta! - jęknął Seth. - Ja też chcę!
- Ani mi się waż! - Kendra pogroziła my palcem.
- Czy lord Dalgorel kontaktował się z tobą? - Seth znów zwrócił się do Evy.
- Próbował. Noszę przy sobie kamień, który dostałam kiedyś od jednorożca. Mój tata ma taki sam. Odrzuciłam jego chęć do rozmowy.
- Jednorożca? - chłopak zerknął na siostrę.
- Seth, daj już spokój. Jakoś się z tym pogodziłam - westchnęła, choć w głębi serca czuła co innego.
- O co chodzi? - zaciekawiła się Eva.
Seth szepnął jej na ucho.
- Aaa... Już rozumiem. Przepraszam.
- Nie, nic się nie stało. - Kendra sięgnęła do swojego plecaka i wyjęła z niego gobelin.
- Czy ty ukradłaś to z tamtego pokoju? - szepnął Seth.
- Cicho... Spodobało mi się, a tam tylko wisi, kurzy się i nikt nie zwraca na to uwagi.
- Mam siostrę kryminalistkę.
- Ty też marzysz o przygodach? - zapytała dziewczynka.
- Nie za bardzo, ostatnio jeszcze mniej. Wątpię, że ktoś nas będzie gonił tylko ze względu na ozdobę w pokoju, do którego prawie nikt nie może się dostać.
- Właśnie - przypomniała sobie Eva. - Chciałabym wam powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak pokonaliście i przeszliście żywi obok Kastro. Nikt go nie potrafił pokonać, nawet najwięksi mistrzowie trudzili się z nim po kilka razy, a wy przychodzicie tu jako nowi i od razu dajecie sobie radę.
- Z tym żywi to tak nie całkiem - westchnęła Kendra.
- To nie była ironia.
- Wiem, wiem. Ty też nieźle sobie poradziłaś, kiedy szłaś za nami. Namąciłaś mi w głowie. Nie potrafiłam cię rozpoznać. Wiedziałam, że idziesz za nami, ale tak dobrze się kryłaś, że nie mogłam cię zlokalizować.
- Prawie ci się udało. W pewnym momencie stanęłaś tak blisko mnie, że niemal mnie dotykałaś. Ten astryda, który siedzi ci na ramieniu - wskazała Chrillie'go. - wykrył mnie. Gdy przyszłaś, aby go uratować, on wylądował na ziemi. Ja stałam obok niego, a on nagle zaczął mnie dziobać.
Seth zachichotał.
- Okej, wychodzimy! - zawołał Trask.
Byli już w głównej, pierwszej sali, w której zginęła Olivia. Jej ciało nadal tu leżało.
Wyszli z Jasnej Świątyni. Zeszli po drabinie, przeszli z powrotem do Czasy Piekieł i opuścili ją otworem w jej ustach. Oczy Czaszy świeciły teraz na pomarańczowo, przez co wyglądała jeszcze straszniej. Wrócili się kanionem, ale zamiast podążać w stronę spalonego lasu, przeszli wyżej i zaczęli iść zboczami tego samego kanionu, którego dnem wcześniej wracali. Czerwony piasek osuwała im się spod stóp i raz po raz któryś z nich się wywracał. Wilk, który towarzyszył Kendrze wyglądał, jakby tańczył, ponieważ ledwo dawał radę utrzymywać się na wszystkich czterech łapach. Czasem któreś dwie mu się krzyżowały. Dziewczyna wspomagała się swoim berłem, ponieważ było na tyle długie, że służyło jej jako laska, ale wyższa od niej samej. Warren i Vanessa szli obok siebie i ze śmiechem zataczali się i trzymali nawzajem. Tanu radził sobie nieco lepiej, bo potrafił rozprowadzić ciężar ciała równomiernie.
Wkrótce dotarli do sporej twierdzy ugruntowanej na łące. Wyglądała podobnie do Twierdzy Czarnodół, ale nie miała żerdzi. Wzbogacona była o kilka wież, na których powieszono po dwie flagi z wizerunkiem mężczyzny z elfimi uszami i czupryną satyra. Przed wejściem stały dwa cerwitaury.
Trask stanął przed nimi.
- Przyszliśmy w pokoju - powiedział. - Potrzebujemy pomocy.
- Nie wpuszczamy nikogo - odparł jeden.
- Opiekun zabronił - potwierdził drugi, który, okazało się, był kobietą.
- Nie chcemy kłopotów ani kontaktu z opiekunem - odpowiedział niewzruszony tym Trask. - Chcemy tylko pomocy czarodzieja.
- Mamy tu dość potężną czarodziejkę - przyznała kobieta-cerwitaur. - Ale opiekun zabronił.
- Proszę, potrzebujemy uzdrowiciela. Wy jesteście najbliżej. Nie możecie spytać opiekuna?
- W sumie, to możemy. - pierwszy wzruszył umięśnionymi ramionami. - Zostań tu, a ja zaraz wrócę - rzucił do towarzyszki i pobiegł do wnętrza budynku.
Kobieta patrzyła na nich nieprzychylnym spojrzeniem.
- Jak się nazywacie?
Przedstawili się kolejno.
- Doskonale, tak będzie mi łatwiej. Jestem Yifei. Nerhero zaraz wróci i przekaże wam decyzję opiekuna.
Tuż po jej słowach pojawił się drugi cerwitaur. Z jego grzbietu zsunął się wysoki mężczyzna. Był szczupły, miał wyrozumiałą twarz i był ubrany w spodnie khaki i kremową koszulę.
- Witajcie, przybysze - odezwał się. - Oczywiście, udzielimy wam pomocy. Nerhero przekazał mi wiadomość o waszym przybyciu. Zazwyczaj nikogo nie wpuszczamy, ale skoro czegoś potrzebujecie, go w sumie czemu nie. Chodźcie za mną.
Odwrócił się i szybkim krokiem podążył do środka, a za nim poszła drużyna. Podążyli na schody i do jednego z pomieszczeń. Opiekun zapukał do drzwi.
- Proszę! - rozległ się kobiecy głos.
Zaprosił ich gestem do środka i sam wszedł za nimi.
- A cóż to przedziwna grupa? - spytała kobieta, łapiąc się pod boki.
Wyglądała na około pięćdziesiąt lat. Na ramiona zarzucony miała granatowy szal, była wzrostu Kendry, a na nosie miała brązowe okulary że sznureczkami.
- Itako, ci ludzie pragną twojej pomocy - wyjaśnił opiekun.
- Dobrze, zostaw nas samych.
Mężczyzna wyszedł. W oddali cichły jego kroki.
- Jakiej pomocy potrzebujecie? - spytała Itaka.
- Nasza podopieczna została zatruta. - Trask wskazał Kendrę.
- Byliśmy w Jasnej Świątyni - dziewczyna uprzedziła pytania. - Miałam kontakt z zatrutym smokiem Kastro. Róg jednorożca pomógł, ale nie całkowicie.
- Podejdź bliżej i podaj mi dłoń.
Kendra wykonała polecenie.
- Taka niewielka ilość trucizny nie zaszkodziłaby ci, ale i tak ci pomogę. Lepiej, żebyś nie miała jej w sobie w ogóle, żeby nie było ryzyka.
Mocniej ścisnęła rękę Kendry i wypowiedziała jakieś zdanie. Dziewczyna poczuła lekkie szczypanie na całym ciele, które zaraz znikło. Domyśliła się, że już po wszystkim.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Słuchajcie, jesteście naszymi pierwszymi gośćmi od bardzo dawna. Mogłabym wam trochę powróżyć?
- Oczywiście.
Kobieta podeszła do Warrena i spojrzała mu w oczy.
- Wybitny szermierz, przyjaciel. Zależy ci na tej kobiecie. - Pokazała Vanessę. - Możecie mu ufać. Zostało ci jeszcze dużo życia, choć nie bez ryzyka.
Przeszła do Vanessy.
- Również dobrze walczysz. Jesteś narkobliksem, co? Widać. Bez obaw, nie zdradzi was. Możecie na niej polegać. Kochałaś kiedyś wroga.
- Nienawidzę sobie przypominać mojej przeszłości - westchnęła kobieta,, a Warren ją objął.
Itaka zmierzyła wzrokiem Tanu.
- Mistrz eliksirów. Posiadasz ogromną wiedzę, przyjaźnią się z Umą Burzowianką. Duże osiągnięcie. Kiedyś będziesz lepszy od niej.
- Ja? Od Umy? Chyba żarty.
- Nie, to prawda. A co my tu mamy? Rodzice, niedoświadczeni, nowi. Będziecie dumni ze swoich dzieci.
Spojrzała na Traska.
- Przewodnik, zna się na rzeczy. Słuchajcie jego rad, bo jest niezwykle wtajemniczony. O, proszę - podeszła do Evy. - Księżna Świętego Ludu w Gadziej Opoce. Słyszałam o tym azylu. Twój ojciec jest wściekły, że się wymknęłaś. Uważaj na siebie, bo jest gotów przekroczyć ludzkie pojęcie, aby podtrzymywać prawa neutralności.
Zmierzyła wzrokiem Setha i obeszła go dookoła.
- Zaklinacz cieni. Zdobyłeś już wiele, więc serce tej dziewczyny, na której ci zależy, może dostać się w twoje ręce. Wiesz, o kogo chodzi. Twój mrok wewnątrz duszy się pogłębia. Wkrótce będziesz miał podobne możliwości, co teraz twoja siostra. A ty, moja droga - zwróciła się do Kendry. - nie trać wiary. Niedługo spotkasz kogoś, kto będzie dla ciebie życiem, a ty dla niego. Nosisz w sobie ogromną światłość. - Obejrzała dziewczynę że wszystkich stron. - Twoja moc ciągle rośnie i jeszcze długo rosła będzie. Zatrzyma się na takim poziomie, że będziesz potrafiła pokonać Celebranta. Osiągniesz wprost niespotykane możliwości. Nawet nie potrafisz pojąć swojej potęgi teraz, a co dopiero, gdy osiągnie szczyt rozwoju. Jesteś niesamowita, Kendro. On to wie. On to zawsze wiedział. Wygrasz walkę o jego serce.
CZYTASZ
Baśniobór; Wszystko Może Boleć
FanfictionAkcja dzieje się po wydarzeniach z trzeciej części Smoczej Straży. Opowiada o uczuciach Kendry do Paprota i odwrotnie, a także o zwykłym życiu rodziny. Osiągnięcia: 1 #sorenson 1 #baśniobór 2 #bracken 3 #seva