Rozdział 33; Korony

447 21 5
                                    

Seth nie mógł uwierzyć własnym uszom. Czy to była prawda? A może sędziwy smok sobie żartował? Dlaczego żaden inny smok nie rzucał się, aby przejąć koronę, tylko wszystkie gady obserwowały rozwój wydarzeń?
- To NIE jest żart, prawda? - spytał ostrożnie.
- Nie.
Spojrzał na siostrę. Kiwnęła głową na znak, żeby się zgodził. Uśmiechnęła się.
- W porządku. - Seth nieco podniósł głos. - Przyjmuję twą propozycję.
Smok podniósł z ziemi dużą koronę. Była lśniąca, opalizująca i wyglądała jak nowa. W błyszczącym w świetle słońca adamantycie tkwiły czerwone rubiny o zakrzywionych brzegach. Owinął ją ogonem i uniósł, a Seth pochylił łeb. Poczuł, jak za duża korona ląduje na jego głowie i zmniejsza się do odpowiednich rozmiarów. Wyprostował się.
- To zaszczyt powitać cię jako nowego władcę - powiedział staruszek i zrobił niejednoznaczny gest mający być czymś niczym ukłon.
W chwili, gdy się pokłonił, wszystkie smoki, które siedziały na ruinach zamku lub krążyły w powietrzu zrobiły to samo. Ze wszystkich stron nadlatywały stada smoków, które siadały na tym, co tylko było dostępne, i również się kłaniały.
Seth był zbyt zdumiony i podekscytowany tym, co widzi, żeby jakkolwiek zareagować. W końcu się otrząsnął i ryknął potężnie. Zatrzęsła się dolina.
- Możecie się rozlecieć - zadecydował.
Jak na komendę smoki podrywały się do lotu i odlatywały. Powietrze wypełnił szmer cichych rozmów i wymienianych uwag. Gdy tylko Seth stracił z oczu ostatniego gada, odwrócił się do przyjaciół. Nie zdążył jednak nic powiedzieć ani zrobić, bo rozległ się świst i w jego łuski uderzył wiatr. Nie żeby coś szczególnego, ale był silny jak nigdy dotąd. Z racji, że towarzysze byli znacznie lżejsi od niego, stłoczyli się w jednym miejscu i osłonili jasną tarczą Kendry, a z Sethem zaczęło się coś dziać. Zaczął rosnąć, jego skrzydła umocniły się, ciało nabrało mięśni, a zęby się wyostrzyły. Czuł, jak łapy, ogon, tułów, szyja, skrzydła i głowa nabierają siły. Gdy skończył transformację był niemal dwa razy większy, potężniejszy i wyrazisty. W niebieskich oczach zapłonęła siła.
Odetchnął zadowolony i przybrał ludzką postać. Zajęło mu to dłużej niż kiedyś. Od razu wpadł w objęcia siostry.
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś Królem Smoków! - wykrzyknęła i otarła oczy.
- Ja też nie - dodał Warren.
- Nikt nie może - uzupełniła Vanessa.
- Łącznie ze mną - odparł chłopiec.
Korona spoczywała w jego dłoni, teraz takich rozmiarów, że mógłby ją założyć na głowę. Eva dokładnie obejrzała ją ze wszystkich stron.
- Kawał porządnej roboty - podsumowała i ucałowała Setha. - I jak, zadowolony?
- Bardzo! W życiu bym się tego nie spodziewał. Szkoda, że nie ma tu mamy i taty...
- Byliby z ciebie bardzo dumni - zapewniła Kendra.
Dopiero teraz podszedł do nich Andromadus.
- Gratuluję - zwrócił się do Setha. - Wielu byłoby zdolnych oddać co cenniejsze, żeby zdobyć ten status, a ty go otrzymujesz po jednej błahej walce.
- To nie było proste. Celebrant był godnym przeciwnikiem. Na szczęście nie przewidział jednego z moich ruchów i to mi pomogło zwyciężyć. No i Kendra mi pomogła.
- To dopiero później - zaprzeczyła dziewczyna.
- Ale - odezwał się ktoś stojący za nimi. - Jednak odegrałaś ważną rolę.
Wszyscy się odwrócili.
- Matko? - szepnął Paprot.
- Wykonaliście wspólnie niezwykłą robotę - mówiła dalej Królowa Wróżek. - Już dawno zamierzałam wam podziękować za znaczną pomoc w walce z demonami. Nie wiedziałam tylko w jaki sposób. Teraz już wiem. Seth, niech twa transformacja będzie częścią mojego podarunku. Z drugą będę musiała zaczerpnąć trochę twojej mocy. - Spojrzała wyczekująco na czarodzieja.
Ten pokiwał głową.
- Byłem niegdyś smokiem, jeszcze wcale nie tak dawno. Mam trochę zasobów mocy mroku. Domyślam się, że to o nią ci chodzi. Gdy wspomogę cię w twojej decyzji, nie będę już potrafił tyle, co wcześniej. Ale jestem w stanie poświęcić to, żeby odwdzięczyć się temu niezwykłemu chłopcu.
Złączył dłonie z Królową, a wtedy buchnęła z nich moc. W połowie jasna, a w połowie mroczna. Wirowała wokół nich, przygasła i rozbłysłą na niewyobrażalną skalę. Kiedy świat się uspokoił, zamiast Setha stała przed nimi trzymetrowa przeróbka Gorgroga. Jelenie rogi otaczała tkwiąca na skroniach smocza korona, żółte oczka rozglądały się zdezorientowane, a mięśnie napinały się pod skórą. Seth zamienił się w demona.
Po chwili zaczął się zmniejszać i przeobraził się z powrotem w człowieka.
- Jestem demonem - powiedział, patrząc na Królową z niedowierzaniem.
- ...co tylko wzmacnia twoją siłę - dodała.
Spojrzała na Kendrę.
- A ty dostaniesz coś innego.
Machnęła dłonią i dziewczynę otoczyły kręgi światła. Nie latały długo, tylko kilkanaście sekund, a po chwili rozbiegły się na wszystkie strony. Kendra wyglądała teraz zupełnie inaczej. Jej srebrne oczy nabrały blasku, włosy ewidentnie wydłużyły się i stały się rude, a na ramionach pojawiły jej się odbijające światło niebieskie skrzydła. Na głowie wylądował diadem podobny do korony Królowej, też ze srebrnego adamantytu, ale z pięcioma diamentami: pastelowo-jasnoniebieskim, pastelowo-zielonym, pastelowo-fioletowym i wyblakłym czerwonym po bokach oraz dużym białym na środku.
- Cudownie! - Kendra obejrzała swoje skrzydła i dotknęła głowy. - A to co?
- Korona Królowej Żywiołów - wyjaśniła Królowa.
Zapadła cisza.
- Przecież... jest tylko piątka monarchów - odezwał się Paprot.
- Tak - przytaknęła jego matka. - Królowa Żywiołów nie należy do wielkich monarchów. Ten tytuł nadszedł znikąd i nikt nie potrafi wyjaśnić jego pochodzenia. Dostałam tą koronę od mojej poprzedniczki z poleceniem, żeby wręczyć ją godnej osobie kiedy przyjdzie na to czas. Według mnie już nadszedł. Kendro, będziesz teraz mogła kontrolować wszystkie żywioły: wodę, ogień, powietrze i ziemię. To symbolizują te diamenty. Biały, największy, jest symbolem twojej wewnętrznej światłości. Możesz osiągnąć wiele, bardzo wiele. Wspólnie z bratem stanowicie ogromne, niepokonane źródło energii.
- Mogę zapytać ile czerpałaś ze Źródła? - spytał Paprot.
- Możesz. Od razu ci powiem, że dość dużo. Na mnie już czas. Wracam do mego Królestwa, a wszystkim wam życzę powodzenia w życiu. Oczekuję waszej wizyty.
Po tym, jak gdyby nigdy nic, odwróciła się i odeszła. Gdziekolwiek stawiała bose stopy, tak rozkwitały kwiaty. Widać było, że jest niemal boginią światła.
- Dobra - odezwał się Warren, kiedy już nie mogła tego usłyszeć. - teraz pomyślcie, jak się wytłumaczycie waszym kuzynom, w szczególności Knoxowi.
Seth uśmiechnął się złośliwie.
- Jestem ciekaw, czy w ogóle zauważy, że coś się w nas zmieniło.
- Będziecie musieli jakoś ukryć te korony.
Kendra z niewielkim wysiłkiem schowała skrzydła i z uśmiechem pokazała ramiona.
- I nie ma.
- Może wracajmy? - zaproponował Tanu.
- Tak - zgodzili się wszyscy.
Ruszyli w stronę ruin zamku, aby czarodziej mógł go naprawić. Seth podszedł do Evy.
- Słuchaj - zaczął. - Może chciałabyś przylecieć do naszego miasta, do Rochester i trochę tam pochodzić do szkoły?
Dziewczynka zrobiła wielkie oczy.
- Jasne!
- Szykuj się. Niedługo pewnie się stąd wyniesiemy. Wtedy pojedziesz z nami.
- Dziękuję! - rzuciła się na niego i pocałowała.
- Ciekawe jak sobie poradzisz z tymi głąbami, którzy rządzą w naszej szkole. Chcę być przy tym, jak lądują na ścianie.

Baśniobór; Wszystko Może BolećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz