Czy ktoś mnie słyszy?
Te słowa pojawiły się w jej umyśle. Zastygła.
- Kim jesteś? - szepnęła.
Kendra? To ty?
- Czy ja cię znam?
Nie pamiętasz mnie?
- Nie kojarzę twojego gło... Chwila.
Z czymś, a właściwie z kimś ten głos jej się kojarzył. Tylko z kim? Ko
- Chodź, nazbieramy tych gałęzi - pogonił ją Warren.
Kiwnęła głową i z rogiem w dłoni ruszyła w losowym kierunku.
- Po co ona bierze róg? - zdziwił się Seth.
- A ja wiem? - mężczyzna wzruszył ramionami i dodał. - Bardziej mnie ciekawi gdzie ona idzie.
- Przedstaw mi się - zarządała dziewczyna.
Nie mogę. Miejsce, w którym jestem, nie pozwala mi na to.
- Nie wiem, czy mogę ci ufać.
Odczuła reakcję zawodu i rozpaczy.
Jak to nie? Tyle razem przeżyliśmy, a ty mnie nie pamiętasz?
- No nie za bardzo.
Cisza.
Skontaktuj się później ze mną - poprosił głos. - Sięgnij do mnie myślami. Niedługo się stąd wydostanę.
- Jeśli spróbujesz w jakiś sposób mi zagrozić, odwdzięczę ci się.
Niby dlaczego miałbym? Jesteś dla mnie ważna. Nawet nie wiesz, jak to boli, że mnie nie pamiętasz.
- Kojarzę cię - sprostowała Kendra. - Ale nie wiem skąd. Nie mam teraz czasu.
Zadzwoń później.
Obecność się urwała. Dopiero teraz usłyszała Warrena krzyczącego do niej.
- Kendra! Ziemia! Obudź się! Zareaguj jakoś!
- Nie drzyj się na mnie - zasłoniła dłońmi uszy.
- O, nareszcie! Stałaś i mnie ignorowałaś.
- Nie ignorowałam, tylko nie słyszałam. Zbieramy te gałęzie. - Jak gdyby nigdy nic zaczęła zbierać z ziemi uschnięte patyki, bo takie lepiej płonęły.
Warren nie skomentował tego i w zamyśleniu zrobił to, co ona.- Trzymaj tutaj - powiedział Tanu, podając Sethowi kilka długich patyków. - I nie puszczaj, zanim ci powiem, bo się rozleci.
Seth złapał we wskazanym miejscu. On i Tanu budowali jeden szałas, Trask i Scott drugi, Vanessa i Eva trzeci, a Marla stała pośrodku i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Czekała na Warrena i córkę, żeby zacząć przygotowywać ognisko.
- Jesteśmy na drodze, prawda? - zapytał chłopak.
Mistrz eliksirów przytaknął.
- Inaczej bylibyśmy rzuceni na pastwę smoków, trolli i innych takich.
- W takim razie co zrobimy, jeżeli coś będzie chciało tędy przejść?
- Obawiam się, że w takiej sytuacji nic nie zrobimy - westchnął Tanu.
- Hmm...
- Nastraszyłem cię?
- Nie, w ogóle... A tak swoją drogą, to co my tu będziemy robić?
- Trasie próbował skontaktować się z Aaronem. Niestety mu nie wyszło, bo coś blokuje sygnał. Pewnie jakaś bariera ochronna. Dalej będzie się starał, ale nawet, jeżeli mu się uda, to przecież helikopter został w Europie. W Austrii. Zanim tu doleci, trochę potrwa.
- Czyli co najmniej jeden dzień tutaj spędzimy.
- Jakoś tak - zgodził się Tanu. - Coś mi mówi, że możemy tu siedzieć nawet trzy dni. Trzy doby.
- Optymistyczna perspektywa.
Wrócili Kendra z Warrenem. Przynieśli sporo drew, więc Marla z pomocą Scotta i Traska, którzy skończyli już budować szałas, zaczęła składać ognisko. Seth i Tani też już powoli kończyli.
- No nie! - usłyszeli z ust Vanessy.
Spojrzeli tam i zaczęli się śmiać. Eva stała cała objuczona patykami, kilka miała nawet we włosach, a kobieta patrzyła z niechęcią na kije leżące na ziemi. Widocznie dziewczynka nie utrzymała zbyt wielu patyków i je puściła, w rezultacie czego musiały zaczynać od początku.
- Może pomóc? - Seth, wciąż rozbawiony, spiął kije sznurkiem i podszedł do dziewczyny. Wyjął z jej włosów niewielką gałązkę. Swoją drogą, były takie gładkie i ładne...
- Przydałoby się.
Wspólnie znów postawili szałas. Zajęło im to trochę ponad kwadrans. Kendra i Warren również zbudowali jeden dla siebie. W szałasie należącym do Traska i taty było jeszcze jedno miejsce dla Marli.
Zapadał zmrok, kiedy wszyscy skończyli. Usiedli wokół ogniska, piekli chlebek i rozmawiali. Seth i Eva siedzieli obok siebie. Podejrzanie blisko siebie. Kendra się uśmiechnęła, ale zaraz wzięła wdech i powiedziała głośno, tak, żeby wszyscy słyszeli:
- Kiedy byłam nazbierać gałęzi wzięłam ze sobą róg. Odezwał się do mnie ktoś, kogo nie rozpoznałam. Wydawał mi się znajomy. Nie mam pojęcia, kto to był. Twierdził, że nie może się przedstawić, bo jest w takim miejscu, że mu ono na to nie pozwala.
Wszyscy przerwali rozmowy.
- To... Take jakby trochę niemożliwe - odezwał się Tanu. - Powiedział coś do ciebie przez róg?
- Tak.
- Przez pierwszy róg jednorożca może się odezwać tylko jego właściciel - powiedział powoli Trask. - Nikt prócz Paprota nie miał prawa, nawet możliwości tego zrobić.
- Ale on w końcu nie żyje...
Dorośli wymienili spojrzenia.
- Jeśli jednak kogoś usłyszałaś, to znaczy, że jednak przetrwał lub się odrodził - ogłosił przewodnik. - Niemal na pewno to z nim rozmawiałaś.
Kendra patrzyła na niego w oszołomieniu.
- To dlaczego odezwał się do mnie dopiero teraz?
- Jak zaczęła się rozmowa?
- Eee... On zapytał tak w przestrzeń, czy ktoś go słyszy. No a ja mu odpowiedziałam.
- Czyli nie wiedział, że to ty. Miał nadzieję, że ktokolwiek. Nie wiemy, ile razy już próbował.
- Coś mi się nie zgadza - wtrącił Seth. - Kto mógłby odrodzić Paprota? Przecież nie Ronodin.
- Może Królowa Wróżek? - zastanawiała się Eva.
- Możliwe - zgodził się Warren.
- To ona tak potrafi? - zdziwił się chłopak.
- Ona potrafi wiele rzeczy, o których nie mamy pojęcia - przypomniał Trask.
- Skontaktuję się z nim znowu - oznajmiła Kendra i wyciągnęła róg. Odeszła kilka kroków.
- Paprocie, czy to ty? - spytała, zgodnie z radami rozmówcy sięgając do niego myślami.
Rozpoznałaś mnie! - Paprot, bo to w końcu był on, wyraźnie się ucieszył.
- Przeżyłeś?
Nie. Odrodziłem się.
- Dzięki komu?
Sam.
- Jakim cudem? Przecież to niemożliwe. Gdzie jesteś?
Niedaleko od ciebie.
- Skąd wiesz, gdzie ja jestem?
Wiedziałem, że przybywasz do azylu Las Płomiennych Drzew. Potem widziałem, jak uciekacie z zamku Celebranta w Gadziej Opoce. Przeniosłem się trochę dalej. Teraz widzę, gdzie jesteś.
Kendra zaczęła się rozglądać.
Nie zobaczysz mnie. Za daleko, a do tego wysoko. Zobaczymy się niedługo.
- Ja nie wiedziałam... - Kendra poczuła, że zaraz się rozpłacze. - Nie wytrzymuję! Pokaż się! Nie mogę tak żyć w niepewności!
Ale możesz żyć w cierpliwości. Oczekuj.
- Coś ty taki skryty? Zachowujesz się inaczej, niż kiedyś.
Zastanawiasz się teraz, czy aby na pewno rozmawiasz z kimś prawdziwym, czy tylko z moją kopią. Mogę cię uspokoić? Jestem sobą. Trochę innym, ale sobą. Bądź dzielna.
- Nie będę! Mam już dosyć. Chcę cię zobaczyć!
Ja ciebie też.
- Ty mnie już widzisz.
Ale jesteś daleko. To nie to samo. Chcę poczuć twoją bliskość, obecność. A tak jesteś jak rysunek na ścianie.
- Miłe sobie znalazłeś porównanie.
Kończę już. Pamiętaj, że się zobaczymy.
- Nie odchodź! - jęknęła. - Znowu sobie idziesz. Znowu mnie opuszczasz!
Kendro, mówiłem ci. Ostatnio jesteś pewnie zrozpaczona. Dasz sobie radę.
- W takim razie wróć szybko.
Kocham cię.
I już. Paprota nie było. Zniknął, chociaż podobno był niedaleko.
Podeszła znów do swoich towarzyszy.
- I co? I co? - dopytywali się.
Wzięła wdech i oświadczyła:
- Paprot jest w tym azylu.
CZYTASZ
Baśniobór; Wszystko Może Boleć
FanfictionAkcja dzieje się po wydarzeniach z trzeciej części Smoczej Straży. Opowiada o uczuciach Kendry do Paprota i odwrotnie, a także o zwykłym życiu rodziny. Osiągnięcia: 1 #sorenson 1 #baśniobór 2 #bracken 3 #seva