Rozdział 12; Od teraz jestem złodziejką

501 24 3
                                    

Kendra weszła do następnego pomieszczenia jako ostatnia. Na jej ramieniu siedział Chrillie, a obok dreptał nowo nabyty wilk. Podszedł Seth.
- Zaraz założysz nam tu zoo - szepnął.
Kendra powstrzymała śmiech.
- Zamierzam jeszcze zebrać smoka i perytona, może nawet kilka wróżek. Co ty na to?
- Wróżek? Mam w tym niejakie doświadczenie. Najlepszy efekt daje wsadzenie ich na noc do szuflady.
- Ja nie zamierzam zamienić się w żyrafę.
- Masz do wyboru jeszcze bizona i osła.
- Może jak ładnie poproszę zamienią mnie w coś ładnego, na przykład jednoroż... - przerwała, a chłopak spojrzał na nią z niepokojem.
- Chyba nie w tą stronę miało to pójść - powiedział cicho.
- Na przykład w jelenia? - poprawiła się dziewczyna, ale pozostała zamyślona.
- Do ciebie najbardziej pasowałby niedźwiedź grizzly. - Poklepał ją po ramieniu i odszedł.
- Dobra, szukamy artefaktu! - zawołał Trask. - Nie wiem, jak będzie wyglądał, ale powinien mieć moc kontrolowania umysłów i czytania w myślach innych istot, magicznych czy nie. Gdy ktoś znajdzie przedmiot, który mógłby być tym, czego szukamy, niech podejdzie do kogoś innego i spróbuję użyć. Wtedy się przekonamy, czy jest to ten właściwy.
- O... - wyrwało się nagle Kendrze.
- Co? - Tanu zaczął się rozglądać.
- Obecność - oznajmiła. - Znowu ktoś tu jest. Nie widzimy go, ale patrzy na nas. Ta sama kobieta, która wcześniej za nami szła. Nawet nie kobieta, a dziewczyna. Jest w tym pokoju.
- Weź nie strasz - wzdrygnął się Warren.
- A co mam zrobić? - Kendra rozłożyła ręce. - Ja tylko informuję, a wy to odbieracie jak wam się podoba.
- Co to jest? - Seth wskazał dziwnie poruszającą się ścianę. Falowała w prawo i w lewo, chwilami poruszała się trochę do góry i do dołu.
Warren podszedł i wyciągnął rękę. Natychmiast ją cofnął, a dziwne "coś" wyrwało się na lewo.
- To coś... jest materialne. - Wytarł rękę o bluzę.
- Materialne? - Marla odsunęła się dwa kroki.
- Czy z czymś wam się to nie kojarzy? - zapytał Tanu, patrząc na Kendre i Setha.
Dziewczyna zaprzeczyła.
- Z niczym.
- Ja coś kojarzę, ale nie potrafię sobie przypomnieć co to - odparł Seth.
- Czy ten dzbanek może być artefaktem? - Scott wskazał przedmiot wciśnięty w dziurę w kącie pokoju.
Trask podszedł i wyciągnął go.
- Wygląda jak... Piaski Świętości - zauważyła Kendra.
- I właśnie dlatego niemal na pewno nimi nie jest - uzupełnił mężczyzna. Rzucił dzbanek za siebie. - Szukajcie dalej.
Seth uważnie obchodził salę. Nie wyglądała jak dwie poprzednie, ale jak biuro. Stała tu szafka z książkami, drewniane łóżko bez pościeli i biurko. Przed nim znajdowało się krzesło, które wyglądało, jakby zaraz miało się rozlecieć, na ścianie wisiał gobelin z wizerunkiem jednorożca w ludzkiej, męskiej postaci, leżącego przed kapliczką Królowej Wróżek. Po przeciwnej stronie, też na ścianie, wisiały purpurowe firanki. Za nimi nie było okna. Wtedy Seth potknął się i wyłożył na podłodze.
- Ej! - Kendra, która szła za nim, prawie na niego nadepnęła. - Wstawaj. - Podała mu rękę.
- Potknąłem się o coś. - Złapał jej dłoń i wstał. Przez przypadek zahaczył o ścianę i nagle... wypadła stamtąd dziewczyna.
Zaskoczona Kendra puściła brata i cofnęła się.
- Eva! - krzyknęła. - Czyli to ciebie wyczuwałam!
- Przepraszam - zawstydziła się dziewczynka. - Musiałam, po prostu musiałam wyrwać się z Gadziej Opoki. Mam dość siedzenia w jednym miejscu.
Podeszli Warren i Trask, a za nimi Tanu wraz z rodzicami dzieci.
- Twój ojciec będzie zadowolony. - Warren pokiwał głową. - Twój dom jest kilka tysięcy kilometrów stąd. On cię nie szuka?
- Pewnie szuka. Nie obchodzi mnie to. Niech zajmie się swoim ludem.
- Na razie będziesz musiała podążać z nami. Nie możemy puścić cię samej - zaznaczył Tanu.
- Zdobyłam kilka informacji, które mogą wam się przydać. Mogę je powiedzieć w każdej chwili. Już trochę tutaj jestem.
- Wiesz może co jest artefaktem? - zapytał Seth.
Eva pokiwała głową.
- Tak. To jakiś element biżuterii. Dokładniej to bransoletka. Nie wiem, gdzie jest ukryta, ale mogę wam powiedzieć, że jest czarno-niebieska. Ma zawieszony na sobie portret smoka.
- Tu jest jakaś szkatułka! - zawołała Kendra z drugiego końca pokoju. Stała przy biurku, a przed sobą miała zamknięte pudełeczko.
Otworzyła je.
- Czy to może być to? - wyjęła bransoletkę podobną do opisu Evy.
- Może. Załóż na rękę i spróbuj czytać komuś w myślach.
Dziewczyna posłuchała. Rozpięła malutką sprzączkę i włożyła na lewą rękę. Zamknęła oczy i mocno się skupiła.
- Nie działa - oświadczyła po chwili, unosząc powieki. - Czuję was, ale nie potrafię się dostać do waszych umysłów.
Seth podszedł i zajrzał do szkatułki. Następnie otworzył po kolei wszystkie trzy szufladki znajdujące się w niej.
- Tu jest coś podobnego - wyciągnął z ostatniej bransoletkę identyczną do tej, którą miała Kendra.
- To może być właściwa. - Eva podeszła i obejrzała gładkie kamyczki zastępujące koraliki. - Spróbuj wyczuć jej energię.
- Zero. W ogóle nie wydaje się być magiczna.
- Niech Kendra ją dotkne, bo może być wyładowana - zaproponował Tanu.
- Dobry pomysł. Kendro?
- W porządku. - Dziewczyna podeszła i dotknęła bransoletki. - To jest właściwa. Ładuje się.
- Wobec tego pozwól, że poczytam ci w myślach. - Seth założył ozdobę na nadgarstek i chwycił dłoń siostry.
- Powodzenia. - Kendra się uśmiechnęła.
- Aha, no tak - westchnął chłopak i puścił ją, zamiast tego złapał Evę. - Ciebie się nie da. Ale za to ciebie tak - zwrócił się do dziewczynki.
- Co widzisz?
- Że lubisz ananasy.
- Dobry jesteś - zaśmiała się.
- Mamy kilka w Baśnioborze - wtrąciła mama.
- A Baśniobór jest po drugiej stronie oceanu - przypomniał Scott.
- Faktycznie.
- Po co nam właściwie ten artefakt? - chciała dowiedzieć się Vanessa.
- Możemy poznać zamiary smoków. Celebranta. Nie trzeba kogoś trzymać, żeby czytać mu w myślach. Przy lepszym doświadczeniu będziemy mogli nawet przejąć kontrolę nad jakąś istotą. W podobny sposób z jak ty sterujesz kimś, kiedy zaśnie. Będzie to podobne odczucie.
- Czyli teraz wracamy?
- Nie. Idziemy do bazy opiekunów. Jednym z pomocników jest czarodziej. Pomoże nam całkowicie uzdrowić Kendrę, a później rzeczywiście wrócimy. Ale nie na długo, bo po kilku dniach będziemy musieli wyruszyć w kolejną podróż.
- Na razie się stąd ruszmy - poprosiła Kendra.
Wyszli więc i ruszyli w drogę powrotną. Przy okazji dziewczyna zgarnęła gobelin, bo jej się podobał. Na szczęście nikt tego nie zauważył.
- Od teraz jestem złodziejką - mruknęła.
Zauważyła coś jeszcze. Uśmiechnęła się szeroko. Seth i Eva rozmawiali cicho, trzymając się za ręce.

Baśniobór; Wszystko Może BolećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz