Rozdział 35; Przygotowania

437 17 2
                                    

Stoły stojące w ogrodzie nakryte były ozdobnymi, ale skromnymi białymi obrusami.  Rozwieszone na płocie lampki paliły się słabym światłem, a kwiaty wydawały się żywsze i bardziej kolorowe. Mimo to, że w ogrodzie krzątali się Stan, Ruth, Paprot, Warren, Vanessą i Tanu, rodzeństwo wraz z Andromadusem oraz Evą, która nie dała sobie powiedzieć, że może zająć się sobą, stało przed schodami prowadzącymi do tajnej części strychu w otwartych drzwiach szafy w łazience. Czarodziej cierpliwie czekał, aż wykonają pierwszy krok. W końcu Seth postawił stopę na trzeszczącym stopniu i powoli ruszył na górę. Za nim Kendra, a na końcu Andromadus i Eva. Za każdym razem, kiedy odwiedzali to miejsce, czuli się trochę nieswojo. Eva z zaciekawieniem rozglądała się po zastawionych magicznymi elementami i przedmiotami półkach.
- To wygląda jak najbogatsza biblioteka - uznała.
Czarodziej poprowadził ich między najróżniejszymi rupieciami do wejścia do wieżyczki stojącej obok domu. Otworzył drzwi i przepuścił dzieci przodem.
Na górę weszli po krętych schodach wykładanych wykładziną. Panowała tam magiczna atmosfera. Kurz unosił się w powietrzu, a promyki popołudniowego słońca wpadały przez małe okienka i oświetlały go tworząc niezwykłe załamywanie światła.
Przeszli nieco w lewo. Tam stały dwa dziwne łożyska, a nad nimi lewitowały pokrywy wyglądające jak rozlana, zastygła żywica albo karmel.
- Połóżcie tu rdzenie - poinstruował czarodziej. - Oddzielnie.
Ułożyli dziwne pałeczki na środku, trochę bardziej w górnej połowie. Później odsunęli si ę i czekali.
Andromadus podszedł do jednego łożyska i ręką opuścił pokrywę. To samo zrobił z drugim. Następnie podłączył do ich górnych części grube kable i zasilił własną energią. Zajarzyły się na pomarańczowo.
- Czytnik rdzeni odbudowuje rdzenie - wyjaśnił. - To są rdzenie należące do waszych rodziców. Rdzeń to pozostałość życiowa, zostawia ją każdy z nas. Czytnik w kilka dni odbudowuje ciało i przywraca życie.
- Czyli zobaczymy naszych rodziców? - wykrzyknęła Kendra.
- Tak, wskrzesicie ich.
W szarych oczach dziewczyny pojawiła się nadzieja. Wyszli z wieżyczki i ruszyli pomóc w przygotowaniach do imprezy.
- Zajrzyjcie tam za około sześć dni - powiedział jeszcze Andromadus. - Będzie już prawie gotowe. Gdy proces się zakończy, wasi rodzice zejdą tu do was na dół. A jeśli chcecie zrobić niespodziankę dziadkom, to im nic nie mówcie.
Przytaknęli szybko. Wyszli przed dom i do ogrodu, a dziewczyny od razu rzuciły się, żeby wyprostować zupełnie niepognieciony obrus.
- Kobiety... - westchnął Seth.
Zaraz jednak się opanował - w końcu Eva była tą jedyną, nie? Rozejrzał się i stwierdził, że nie ma co robić.
- Hej, Seth! - usłyszał.
Odwrócił się i zdębiał. Głos należał do Paprota, ale w jego stronę szedł zbiór balonów. Fakt, że to był Paprot niosący rozpadający się bukiet uciekających w górę napełnionych porządnie powietrzem ozdób, dotarł do chłopca dopiero po chwili.
- Może byś mi pomógł? - zapytał jednorożec i złapał jeden balon, który pofrunął w górę.
A jednak, zajęcie się znalazło.
- Jasne - odparł i przejął od niego połowę ozdób. - Rzeczywiście, sporo tego masz. Gdzie i jak chcesz to powiesić?
- Tam, na tych linach i przy werandzie - wskazał mu mężczyzna i sam poszedł umocować tam balony.
Seth prędko pomógł mu zawiesić pozostałe. Kątem oka obserwował, jak Eva wraz z Kendrą wchodzą do domu i po chwili wychodzą z niego z miskami owoców i słodkości w dłoniach. Za nimi podążała babcia z tacą ze szklankami i dwoma sokami w dzbankach.
- Król Smoków - usłyszał piskliwy głosik. Odwrócił się i ujrzał niebieskowłosą Shiarę. - Jakież to niezwykłe, chłopiec o twojej randze zdobywa jeden z tytułów, o który biją się i toczą starcia najzacieklejsi wojownicy.
- Skoro nim jestem, to chyba się nadaję - powiedział lekko zdziwiony. Odkąd zamienił jedną z wróżek w diablika (co prawda została odczarowana) jej siostry nie odzywały się do niego, a ranga zaklinacza cieni, brata istot mroku, sprawiła, że omijały go dużym łukiem. Racja, Shiara była zupełnie inna niż pozostałe wróżki, ale ona też odlatywała na jego widok.
- Przyznam, że mnie to zdziwiło. Ale Królowi Smoków należy się też szacunek.
- Więc?
- Lekceważysz moc swojej korony - ofuknęła go wróżka. - Nie jest to najrozsądniejszy scenariusz. Jakby co, może ci kiedyś pomożemy, jeśli będziesz tego potrzebował.
Obok przeszedł Paprot. Shiara szerzej otworzyła oczy i z nieprawdopodobną prędkością pofrunęła w jego kierunku. Seth westchnął,  ale był rozbawiony.
- Może? - mruknął. - Też kiedyś może komuś pomogę, ale może nie.
Rozległ się dziewczęcy pisk, huk uderzenia i odgłos ocierających się o siebie szklanek. Kendra przez przypadek się potknęła i uderzyła w stół, na którym stały szklanki. Te wyleciały do góry. Większość złapała stojąca obok Eva, dwie sama Kendra, a jedną tachała jakaś wróżka. Dziewczyna śmiała się, podobnie jak jej przyjaciółka. Miała na sobie obrus, który zupełnie zakrywał jej pole widzenia.
- Co wy narobiłyście? - roześmiał się Seth i przejął od siostry i wróżki szklanki. Postawił je na innym stole.
- Harmider - odpowiedziała Eva. - Mnie w to nie mieszaj.
- Ruth będzie niezadowolona - zauważył Paprot i pomógł wstać swojej dziewczynie.
- Zaraz to ogarniemy - zbagatelizował chłopiec.
Podnieśli przewrócony stół i wetknęli ułamaną nogę w swoje miejsce, po czym oddalili się z miejsca zbrodni.
Kiedy minęli róg domu, usłyszeli ponownie trzask i głos Ruth:
- Stan! Ileż razy ci mówiłam, przykręć porządnie te nogi! Ale nie, zrobi to byle jak i poleży na kanapie!
Wybuchnęli śmiechem.
- Co wy na to, żeby popływać w basenie? - zapytał Seth?
- Jestem za! - uśmiechnęła się Eva.
- Kiepska jestem w pływaniu... - westchnęła Kendra. - Wolę oglądać.
Pożyczyła Evie jeden z miliona swoich stroi do pływania i razem z Paprotem usiadła na leżaku. Rozłożony parasol osłaniał ich przed słońcem, ale dobrze widzieli bawiących się w wodzie Setha i Evę.
- Co robiliście tam na górze? - zapytał jednorożec. - Długo was nie było.
- Umieściliśmy bodajże rdzenie naszych rodziców w jakiejś dziwnej machinerii - odparła dziewczyna, położyła się i zamknęła oczy. - Czytniku rdzeni, czy jakoś tak.
- O! No to się niedługo spotkacie.
- Mam nadzieję. Samodzielne życie mnie wykańcza.
- Masz Setha.
- On niedługo będzie miał mnie gdzieś. Teraz jest okres wyjątkowy.
- Wmawiasz sobie.
- Hej wam wszystkim!
Odwrócili się na dźwięk znajomego głosu. Raxtus właśnie lądował na trawie. Jego srebrzystobiałe łuski lśniły w słońcu.
- Raxtus! - ucieszyła się Kendra. Podbiegła do smoka i niemal zawisła mu na szyi. Natychmiast zaczął uzyskiwać światło, więc weszła mu na grzbiet i usiadła. Podszedł Paprot i pogładził smoka po szyi, a po chwili nadbiegli Seth i Eva.
- Wpadłeś odwiedzić Shiarę? - zapytał chłopiec. - Rozmawiałem z nią dzisiaj.
- Generalnie, mam wam coś do przekazania. Więc skup się, Seth, bo ktoś, komu proponują takie stanowisko, powinien być poważny.

Baśniobór; Wszystko Może BolećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz