Wiktoria umiera na końcu

594 39 16
                                    

( Ogólnie to ten, to trochę dłuższa pasta także weźcie se jakieś ciastka, picie czy coś tam. Miłego czytania! )

WIKTORIA UMIERA NA KOŃCU

Większość kiepskich filmów grozy rozgrywa się w opuszczonych budynkach. Każdy zna ten schemat. Grupka młodych ludzi, alkohol, chęć podniesienia adrenaliny. W ilu to filmach tacy bohaterowie trafiali do szpitali, szkół czy hoteli, które tylko teoretycznie były opuszczone.

I jak wielu z nich nigdy już nie opuściło tych progów? Filmy takie jednak nie zostawiają po sobie tylko strachu czy śmiechu. Rodzą one pomysły. Przecież spędzenie nocy w gronie znajomych w wielkim opuszczonym budynku musi być niesamowite. Noc pełna strasznych opowieści, nieśmiesznych dowcipów, ciepłego piwa wstrząśniętego całą drogą i sterty niedopalonych papierosów na podłodze. To po prostu trzeba przeżyć. Mnie się udało.

Wszystko zaczęło się, gdy Anka i Kinga obejrzały jakiś tandetny reportaż o duchach w starym hotelu. A może w szpitalu.. Nieważne. To było zbyt dawno temu. Mimo, że czasami mam wrażenie, jakby nie minął nawet rok. Oczywiście po obejrzeniu ogarnęła je fala ekscytacji. "To musi być nieziemskie! Przeżyć takie coś. Może nawet nawiązać kontakt z duchem!" - krzyczała Ania, gdy tylko spotkały naszą paczkę. Dopiero po czasie wpadła na pomysł, że warto nam najpierw oznajmić co ma na myśli. W tamtej chwili każde z nas potraktowało to jako głupi pomysł, niewarty większej rozmowy. Zignorowaliśmy to wszystko, a z czasem i jej samej przeszło. Byliśmy całkiem dobrani. Ja, cichy, ale potrafiący jasno oznajmić swoje zdanie gdy trzeba, co wiele razy kończyło kłótnie wszelkiej maści. Anka, typowa blondynka, która  mimo wszystko była zbyt zabawna i miła, by czuć do niej coś innego niż sympatię. To ona zawsze miała dziwne pomysły i to ona dbała, żebyśmy nigdy się nie nudzili. Była naszą duszą.  Kinga, która potrafiła z połowy boiska oddać celny strzał na bramkę. Prawdopodobnie mogła czekać ją wielka kariera. Może nawet reprezentacja kobiet. Pewność siebie miała i na boisku i w życiu osobistym. Jednak częściej jej to szkodziło, niż pomagało. Szczególnie gdy spróbowała wystartować na przewodniczącą klasy. Reakcja chłopaków, którzy z jakiegoś powodu nie chcieli by rządziła nimi dziewczyna, prawdopodobnie bardziej męska od nich skutecznie wybili jej z to z głowy. Mimo wszystko to ona zawsze podnosiła każdego z nas na duchu. Zawsze umiała zmotywować. Był oczywiście też Tomek, wieczny zmulony ekspert od spraw pozaziemskich. Serio, gdyby ktokolwiek był na tyle głupi, by wdać się z nim w rozmowę o możliwych rasach pozaziemskich zostałby zwyczajnie przytłoczony jego teoriami. To właśnie dzięki niemu nigdy nie kończyły się nam tematy. Ostatnią, ale wcale nienajgorszą częścią tej grupki wyjątkowych indywiduów była Wika. Zdecydowanie królowała jeśli chodzi o szkołę. Nie byłą najlepszą uczennicą, ale zdecydowanie nadrabiała to charakterem. Wygląd też miał znaczenie, ale to chyba charakter przesądził sprawę. Osobiście, często się z nią sprzeczałem, ale nigdy nie była to sprzeczka, która nie kończyłaby się żartem na zgodę. Taka już tradycja, nieśmieszny żart na zakopanie topora. Jedną rzeczą, która mnie i ją łączyła, był fakt, że grupa mogłaby bez nas istnieć bez większego uszczerbku na jakości. Byliśmy jej członkami, ale nie filarami.

I tak oto, po kilku miesiącach temat wrócił. Jak zwykle siedzieliśmy u Anki. Jej rodzice często wyjeżdżali, co dawało jej możliwość sprowadzania ogromnej liczby ludzi na różnorakie domówki. Cudem, czasami udawało jej się nie organizować żadnej imprezy, tylko po to, żebyśmy mogli razem zarwać nockę. Niestety, temat tej jednej koszmarnej nocy miały być horrory typu found footage. Znacie to, nie? Kiwająca się kamera, krzyki, niewyraźny obraz i ramię potwora widoczne przez 2 sekundy na godzinę filmu. Tak czy siak, w towarzystwie oglądanie zawsze jest przyjemne. Kinga mówiła jakby to takiemu duchowi pokazała co to znaczy być z krwi i kości. Ja cicho liczyłem, że główna bohaterka przeżyje. Była ładna. Tomek zalewał nas ciekawostkami na temat pomyłek podczas, których ludzie biorą kosmitów za duchy lub zjawy. Wiktoria natomiast wydawała się pochłonięta filmem. Jako jedyna umiała się na czymś skupić, mimo naszego gadania. To było niezłe. Do czasu gdy wyraziła opinię, że chce to przeżyć sama. Jedno zdanie, które całkowicie zdematerializowało nasze życia. Od tamtego momentu liczyło się tylko to, byśmy na własnej skórze mogli doświadczyć spotkania ducha. Pierwsza pomysł podchwyciła Anka, co było do przewidzenia. Po paru minutach gadania o tym, jak to ona wpadła na ten pomysł pierwsza, ale nikt jej nie słuchał zaczęła wreszcie dzielić swoimi pomysłami. Pierwsza na cel wpadła rzeźnia, położona jakieś sto kilometrów od naszego miasta.

CreepypastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz