Zapomniani przez Boga?

348 21 7
                                    

( dosyć długa pasta alert! ponad 4500 słów, miłego czytania! )

Witaj, mój drogi czytelniku. Tak... To są chyba odpowiednie słowa. Przynajmniej mam nadzieję, że ktoś znajdzie ten notes i pozna moją historię. Dostałem trochę czasu, więc nie będę go marnował na zastanawianie się nad tym, czy ma to jakikolwiek sens. Przejdźmy do rzeczy. Może ta opowieść wniesie coś do Twojego życia.

Wszystko zaczęło się podczas styczniowej, niedzielnej nocy, parę minut po pierwszej. Okrągły księżyc oświetlał chodnik, po którym szło czworo nastolatków. Dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Wszyscy mieli na sobie zimowe kurtki, ale pod okryciami kryły się szykowne stroje, zakupione specjalnie na tę noc. Zastanawiasz się pewnie, co oni mogli robić tam tak późno? Otóż, wracaliśmy do swoich domów. Od razu odpowiem na pytanie, które pewnie teraz przyszło Ci do głowy - tak, byłem jednym z tych chłopaków. Wracaliśmy z balu organizowanego dla trzecich klas gimnazjum.

Mieliśmy mieszane uczucia. Na zdrowy umysł, powinniśmy być zadowoleni z zabawy i zmęczeni tańcem. Ale nie do końca tak było. Na zakończenie balu, zespół zagrał Ale to już było, jakby specjalnie chcąc nam zepsuć humor. Wszyscy wpadli w nostalgiczny nastrój. Mieliśmy wrażenie, jakby skończyło się coś więcej, nie tylko bal. Było nam w dodatku szkoda, że przyjęcie nie zostało przedłużone tak, jak to czasami się zdarzało.

Z Michałem zadecydowaliśmy zgodnie, że najpierw trzeba odprowadzić do domu Natalię i Olę. Nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby dziewczyny wracały same. Chociaż okolica należała do spokojnych, ostrożności nigdy nie za wiele.

– Ehh... - westchnęła Natalia. – Wydawało się, że jest jeszcze tak dużo czasu.

Przelotnie spojrzałem jej w oczy. Dostrzegłem w nich wyłącznie smutek. Doskonale rozumiałem, o czym mówi

.

– A teraz zostało nam tylko to drugie półrocze – stwierdził Michał. – Ale co później...?

– Wszystko się rozleci – powiedziała cicho Ola, tak, jakby bała się wypowiedzieć te słowa. – Każdy z nas pójdzie swoją drogą, w innym kierunku.

– Znamy się już ponad dziewięć lat – stwierdziłem. – Nie chcę, żeby to wszystko tak się teraz rozpadło.

– Wiadomo, że jakiś kontakt będziemy utrzymywać – oświadczył Michał. – Przecież wszyscy mamy komórki. A poza tym jest Facebook i Skype, więc zawsze będzie można jakoś pogadać.

– Ale to już nie będzie to samo – wtrąciłem.

– Najgorsze jest chyba to, że już nie będziemy się tak często widywać – jęknęła Natalia. – Nie będziemy mieli na to wszystko czasu.

– Kiedy byliśmy we wcześniejszych klasach, dziwiłem się, że trzecioklasiści płakali na zakończeniach roku szkolnego. Ale teraz, gdy i nasz koniec się zbliża, zaczynam coraz bardziej rozumieć...

– Ja i Olka na pewno popłaczemy się na zakończeniu – odpowiedziała Natalia.

– Kurwa, ciężko o tym wszystkim myśleć – westchnął Michał. – Najlepiej by było, gdyby to wszystko nigdy nie nadeszło. Żebyśmy nie musieli się rozstawać.

Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. Podobne do tego, gdy o czymś myślimy, coś nas rozkojarza, a później nie możemy sobie przypomnieć naszych rozmyślań.

Rozejrzałem się i dopiero wtedy zauważyłem, że zrobiło się jeszcze ciemniej niż wcześniej. Inni najwidoczniej też zwrócili na to uwagę, bo także zaczęli się rozglądać. Spojrzałem na niebo. Księżyc gdzieś zniknął. Widniała jedynie słaba, niebieska poświata. Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i włączyłem w niej latarkę. Światło na chwilę rozświetliło drogę przed nami. Spojrzałem na podłoże. Ulica zniknęła, a zastąpiła ją ciemna ziemia. Odwróciłem się. Ulicy nie było także za nami. Lekko spanikowałem. Jak mogliśmy tego nie zauważyć wcześniej? Moi przyjaciele też włączyli latarki. Skierowaliśmy komórki w kierunku, gdzie powinny być budynki, ale światło nie sięgało tak daleko. Wydawało się jakby ciemność je pochłaniała. I po chwili zaczęło się tak dziać naprawdę. Zasięg naszych latarek zaczął się zmniejszać, aż w końcu niemalże zgasły. Oświetlały tylko nas samych.

CreepypastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz