Marina
To, co się wydarzyło, było czymś niesamowitym. Miałam w pamięci pustą lukę, której nie chciały wypełniać wspomnienia. Wspomnienia wszystkich wspólnych chwil z Michaelem.
I wystarczył jego dotyk, smak jego ust i pocałunki pełne milości, by do głowy zaczęły napływać ścinki niczym urywki filmów.
Nie wiem, czy pamiętalam już wszystko, ale na pewno wszystkie fragmenty zaczęły składać się w całość. Cała nasza historia zaczęła nabierać sensu. Choć bolały najbardziej wspomnienia upozorowanej śmierci i tego, jak sie wtedy czułam, to w głowie starałam się wszystko poukładac i zrozumieć.
Obudziłam się wcześnie rano, Mike leżał obok, slodko śpiąc. Chciałam jak najciszej wymsknąć się z łóżka, kiedy nagle w sypialni rozległ się dźwięk mojego telefonu.
- Dzień dobry, czy z panią Mariną Callaway?
- To ja, kto mówi?
- Podkomisarz Stanley. Chciałbym prosić panią o spotkanie, możliwie jak najszybciej.
- Czy chodzi o ...
- Chodzi o wypadek, w którym została pani poszkodowana. To pilne.
Ogarnęły mnie mocne nerwy, ale nie chciałam więcej drążyć przez telefon. Zapowiedziałam się za godzinę, a tam na pewno wszystkiego się dowiem.
Czym prędzej wstałam, by się przygotować i zdążyć napić się jeszcze ciepłej kawy.
Kiedy krzątałam się, wybierając ubranie, Michael podniósł się z łóżka.
- Już nie śpisz?
- Obudziłam cię? Wybacz, ale muszę stawić się na policji. Podobno chodzi o wypadek.
- Jadę z tobą.
- Wiesz, że jadąc tam ze mną jedynie się narazisz na ataki fanów i prasy?
- Mam to gdzieś, jadę z tobą i już.
Nie chciałam się kłócić. W głębi serca cieszyłam się, że nie będę tam sama.
Mike postanowił się zakamuflować na tyle, na ile się dało, kilka minut przed umówioną godziną staliśmy już w budynku policji, szukając gabinetu podkomisarza. Miła pani wskazała nam drogę, więc gdy tylko dotarliśmy, zapukałam do drzwi, które po chwili sie otworzyły. Przede mną stał starszy mężczyzna z wyraźną łysiną i ciepłym wyrazem twarzy.
- Zapraszam - wskazał gestem drogę. Weszliśmy - proszę usiąść.
- O co chodzi? Czy wiadomo coś na temat tego co się dokładnie wtedy stało?
- Nazywam się podkomisarz Stanley Green. Miło mi panią poznać. A pan...? - spojrzał w stronę Michaela, który zdejmował właśnie z głowy czapkę z daszkiem.
- Michael Jackson, bardzo mi miło - widziałam zdziwienie na twarzy policjanta. Po tym, jak uścisnęli sobie dlonie a podkomisarz zapewnil że jest najwiekszym fanem i zna każda piosenkę, wszyscy usiedliśmy na miejscach.
- Tak więc przechodząc do sprawy, wiem, że zajęło to dość sporo czasu, wszak od wypadku wiele upłynęło, jednak udało się namierzyć samochód, który w tamtym dniu uderzył prosto w panią. Niestety śmiem stwierdzić, że nie był to wypadek.
- Co pan przez to rozumie?
- Dzięki nagraniom z okolicznych kamer znajdujących sie na budynkach, udało się odczytac markę samochodu oraz jego numery rejestracyjne. Sprawdziliśmy w bazie, do kogo należy - po tych slowach na chwilę zamilkł, patrząc mi w oczy.
CZYTASZ
DANGEROUS
FanfictionMarina-młoda absolwentka architektury wnętrz przeprowadza się do słonecznej Kaliforni, gdzie rozpoczyna całkiem nowe życie. Starając się zapomnieć o przykrej przeszłości rozpoczyna pracę w jednej z tamtejszych firm. Zdana tylko na siebie, w nowym m...