Michael
Nie mam pojęcia, skąd odwaga. Nie wiem, po prostu nie wiem. Chyba pierwszy raz w życiu robiłem dokładnie to, co czułem całym sobą. Może dlatego nie czułem obaw. Nigdy nie pomyślałbym nawet, że potrafię tak zwariować. Chociaż, czy słuchanie własnego serca to wariactwo?
Rozmyślała, a ja razem z nią. Szum oceanu i powiew wiatru sprawił, ze w końcu udało nam się zasnąć. Chociaż mi nie na długo. Zdecydowanie wolałem obserwować, jak śpi. Myślami wróciłem do tej nocy, kiedy była w moim domu. Jak wiele się zdążyło pozmieniać...Czas do świtu upływał powoli, co nawet mnie cieszyło. Nie chciałem się z nią rozstawać. A kiedy słońce zaczęło pojawiać się nad horyzontem, z bólem serca zacząłem ją budzić.
- Marina, już czas jechać - uśmiechnąłem się, kiedy otworzyła oczy zaspana - odwiozę cię do mieszkania.
- Dziękuję - odpowiedziała, zbierając się z miejsca. Wstała, poprawiając sukienkę i włosy, które uroczo się jej pomierzwiły. Zostawiłem materac tak, jak leżał, by udało nam się zdążyć na czas. Kiedy była już gotowa do drogi, ruszyliśmy w stronę samochodu. Odruchowo złapałem ją za rękę. Od razu odwróciła twarz w moim kierunku.
- Jeśli nie chcesz, zabiorę ją - uprzedziłem jej słowa, niepewnie cofając dłoń, jednak poczułem, jak lekko ją ściska.
- Nie trzeba. Tak jest dobrze.
Szliśmy, milcząc i mimo, że patrzyłem przed siebie wiedziałem, że się uśmiecha. Ja również nie potrafiłem tego uśmiechu pohamować. Pojawił się z dniem, kiedy to ona pojawiła się w moim życiu. Jeśli kiedyś odejdzie, nigdy już nie zdobędę się na ten konkretny wyraz twarzy.
***
- Miłego dnia - zdążyłem jeszcze powiedzieć, zanim wysiadła z samochodu pod budynkiem firmy, w której pracowała - do zobaczenia.
- Dziękuję - mrugnęła do mnie, po czym odwróciła się i nie oglądając się za siebie zniknęła w drzwiach. Mijały sekundy, a ja już czułem narastającą we mnie pustkę. Wyjąłem z kieszeni telefon i zacząłem pisać wiadomość. Tyle chciałbym jej powiedzieć...
"Chcę tylko dotknąć Cie i pocałować.
Życzyłbym sobie, abym mógł dziś z tobą być.
Sprawiasz, że w środku czuję motylki, wewnątrz siebie." *
W obawie, że mogę się rozmyślić, od razu wysłałem ten fragment piosenki, odpaliłem silnik i z niecodziennym entuzjazmem skierowałem się do studia, gdzie planowałem spędzić cały dzień. Trasa zbliżała się gigantycznymi krokami, a im bliżej, tym szybciej uciekał mi czas. Chciałem, by wszystko wypadło zgodnie z planami. Żadnych potknięć, wpadek, niedociągnięć. Ambicja jest ważna. A ja jestem perfekcjonistą. Wolałbym nie robić nic, jeśli miałoby to być zrobione z jakimikolwiek mankamentami. Niestety pewności mieć nie mogę, w życiu różnie bywa. Nie jestem przecież w tym sam. Jedyne, co mogę, to dać z siebie jak najwięcej, z resztą, jak zawsze. Nie chcę zawieść swoich fanów. Nie wybaczyłbym sobie tego. Są dla mnie największym wsparciem, motywacją, moją rodziną.
Choć czułem duży stres i niepewność, okazało się, że wszystko zaczyna nabierać upragnionego kształtu. Podczas prób zaskakująco dobrze się układało. W ciągu kilku godzin zrobiliśmy jedynie jedną przerwę. Wydaje mi się, że każdego zaangażowanego ogarnia już ta euforia związana z występem. Mnie również. Tak na prawdę nie mogłem się doczekać, kiedy znów stanę na scenie.
CZYTASZ
DANGEROUS
FanfictionMarina-młoda absolwentka architektury wnętrz przeprowadza się do słonecznej Kaliforni, gdzie rozpoczyna całkiem nowe życie. Starając się zapomnieć o przykrej przeszłości rozpoczyna pracę w jednej z tamtejszych firm. Zdana tylko na siebie, w nowym m...