10

401 26 8
                                    

Michael 

Jak zwykle nie miałem racji. Powinienem to wiedzieć. Zawsze jestem najmądrzejszy... Ona wtedy nie chciała, bym poszedł. A ja wierząc swojej intuicji, wróciłem do domu jak tchórz. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie bez słów. Żałowałem każdą częścią siebie, że wtedy uciekłem.Nie byłem pewien, czego chciała. Nie wiedziałem, czego chcę ja. To znaczy, wiedziałem mniej więcej - chciałem na pewno być obok niej. To dziwne, ale przy niej wszystko stawało się takie łatwe, problemy nie miały znaczenia. Gdyby ktoś spytał mnie, co jest między nami, nie mógłbym odpowiedzieć. Sam jeszcze tego nie wiedziałem.  Chciałbym wiedzieć na pewno, czy dzieje się z nią to samo, co ze mną. Czy tak jak ja przy  niej, ona przy mnie traci rozum? Czy nie może doczekać się kolejnego spotkania? Czy myśli o mnie, zanim zaśnie? Czy o mnie śni? 

- Michael - usłyszałem jej cichy głos. Patrzyła na mnie swoimi cudownie niebieskimi oczami. Spojrzałem na jej usta. Gdyby tylko była kilka centymetrów bliżej... Pocałowałbym ją? Przyszło mi to do głowy, sam nie wiedziałem dlaczego. Ale tak. To pewnie bym zrobił - pójdę po komputer. Mam tam projekt - poderwała się z miejsca, zostawiając mnie samego. Przetarłem twarz dłonią, łapiąc jak najwięcej powietrza. Wróciła już za chwilę siadając obok, zachowując zarazem dystans. 

- Spójrz - wskazała palcem na monitor, gdzie faktycznie, coś było, ale nie umiałem się na tym skupić. - Jak ci się podoba?

- Ciężko znaleźć słowa - powiedziałem, mając na myśli ją, nie projekt. 

- Nie przesadzaj - zaśmiała się, po chwili chyba jednak do niej dotarło, co miałem na myśli. Zaczerwieniła się tak pięknie, jak tylko może zaczerwienić się piękna kobieta. - Gdybyś chciał coś zmienić, mów śmiało. A jeśli chcesz...

- Chcę! - wypaliłem od razu, nie czekając, aż dokończy zdanie.

- Przecież nie wiesz, co mam na myśli - zmierzyła mnie wzrokiem.

- Wybacz - uśmiechnąłem się, drapiąc się po głowie w zakłopotaniu - dokończ.

- Więc, jeśli chcesz, możemy pojechać na zakupy za kilka dni. Projekt to nasz punkt zaczepienia, ale może przy okazji znajdziemy coś ciekawego, coś, co nas zainspiruje do nowych rzeczy. 

- Z chęcią. Dziękuję, że o tym pamiętałaś. -  to oznaczało kolejny wspólnie spędzony czas, Jak mogłem się nie cieszyć? Ni stąd ni zowąd złapałem ją za dłoń.  Wszystko wyglądało bajkowo do momentu, aż usłyszałem piekielny dzwonek do drzwi . 

- Otworzę- wyrwała się z mojej dłoni i wyszła z salonu. 

Ktokolwiek to był, nie powinien chyba mnie tu zastać. Nie chodziło mi o to, że chcę coś ukryć, ale o to, że każda obca osoba widząca mnie gdziekolwiek poza moim domem, była zagrożeniem. Nie miałem ochoty uciekać przed aparatami i pytaniami wścibskich ludzi. A jedyną osobą z zewnątrz, której ufałem, była Marina. Wstałem  z kanapy zastanawiając się, co robić. Schować się? To zbyt dziecinne. Uciec? Nie było możliwości. Postanowiłem zaufać Marinie kolejny raz. Przecież znała sytuację i wątpię, czy pozwoliłaby nieodpowiednim osobom mnie tu zastać. Zostałem więc nieruchomo w miejscu, powierzając jej swój los. 


Marina


Dzwonek do drzwi był wybawieniem i przekleństwem zarazem.  Sama już nie wiedziałam. Być może gdyby nie to, stałoby się coś, czego potem któreś z nas mogłoby żałować. On na pewno by żałował. Cokolwiek by zrobił, to zrobiłby pod wpływem chwili. Po co mielibyśmy psuć swoje dotychczasowe relacje? Tak. Na pewno wszystko by się zepsuło. Straciłabym go. Nie w charakterze klienta. To nie było dla mnie najważniejsze. Zniknąłby z mojego życia, a ja zaczęłam coraz bardziej przyzwyczajać się do jego obecności. 

DANGEROUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz