Szliśmy brzegiem oceanu. Dookoła było cicho, ale pięknie. Tylko ja, on i noc. Trzymaliśmy się za ręce mocno, jakby w obawie, że ktoś lub coś mogłoby nas rozdzielić. Nie liczyło się nic innego. Nic innego nie istniało. Szliśmy w zupełnej ciszy. Słowa nie były potrzebne. Mówiły za nas spojrzenia. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się i w blasku księżyca patrzyliśmy sobie w oczy. Byliśmy już bardzo blisko siebie, kiedy nagle...
Cholera! Nie wyłączyłam budzika? Spojrzałam na telefon. Była siódma rano. Zdenerwowana zrzuciłam z siebie kołdrę. Cały sen trafił szlag i nie było cienia szans, by udało mi się zasnąć ponownie. Usiadłam na łóżku zdezorientowana. Robić śniadanie? Kawę? Iść pod prysznic? Po co? Będę siedzieć po turecku, analizując sen, kadr po kadrze. I tak do południa. Może potem zwlokę się z łóżka i ... Tak! Oczywiście, że zwlokę się z łóżka! Przecież się umówiliśmy!
To dodało mi energii do życia. Cały poranek spoglądałam na telefon, ale oprócz kilku wiadomości od Amy, nie było nic. Nie umówiliśmy się na żadną konkretną godzinę. A jeśli zapomniał? Musiałam się czymś zająć. Rozsiadłam się w fotelu z książką. Kolejna romantyczna opowieść. Nie wierzyłam w takie. Nie po mojej przeszłości. Szczęśliwe zakończenia zdarzają się tylko w książkach. Zawsze sobie to powtarzałam, jednak w środku miałam maleńką nadzieję, że stanie się cud. Że poznam kogoś, kto pokocha mnie na prawdę. Byłam zadowolona ze swojego życia, owszem. Miałam wszystko, czego chciałam. Dobrą pracę, mieszkanie. No, może nie wszystko. Ale nie chciałam szukać niczego na siłę. Z doświadczenia wiedziałam, że nie skończy się to pomyślnie. Każdy z nas ma przypisaną historię. Co się ma zdarzyć, zdarzy się wcześniej, czy później. Na co dzień doceniam to, co mam. A na najlepsze warto czekać.
Jutro miał nadejść kolejny dzień w pracy. Zbliżał się koniec projektu Michaela. Wszystko co zrobiłam dotychczas, podobało mu się. Zostały jeszcze zakupy,a potem... co będzie potem? Stracimy kontakt? Nie chciałam o tym myśleć.
Czas do południa zleciał mi bardzo szybko, zdecydowanie wolniej płynął po południu. Godziny mijały, a on wciąż milczał. Widać tak miało być. Może coś mu wypadło. Dlaczego aż tak to przeżywam? Zadzwoniłam do Amy, musiałam z kimś porozmawiać, by nie zwariować. Jak zawsze mogłam na nią liczyć. Pojawiła się po godzinie. Dziś cieszyłam się z jej wizyty.
- Mam wino - zakomunikowała od progu. Była godzina siedemnasta. Spacer z Michaelem chyba na dobre przepadł, więc wyjęłam kieliszki.
- Spotykacie się prawie codziennie i nie masz go dosyć?
- Nie - wzięłam łyk wina - niestety nie.
- Jutro też jest dzień. Przynajmniej bardziej za nim zatęsknisz.
Czy da się bardziej? To było dobre pytanie. Wariowałam. Na prawdę. Ileż ja go znałam? Mimo to zajmował większą część moich myśli. Nie wiem, czy to normalne. I od kiedy ja jestem normalna?
- Polewaj - rozkazałam, podstawiając Amy pusty kieliszek - nie chcę już o nim myśleć.
- Mhm, jasne - mruknęła - możesz sobie nie chcieć.
- Śnił mi się.
- Jesteście jak dzieci. Serio - rozciągnęła się na kanapie.
- Dlaczego?
- Robicie jakieś końskie zaloty, zamiast sobie od razu wyjaśnić co się dzieje.
- A jeśli z jego strony nic się nie dzieje?
- Ah tak? To dlatego szuka okazji, żeby się z tobą spotkać? Tuli cię do snu? I Bóg wie, co jeszcze.
Poderwałam się na dźwięk telefonu. To była wiadomość. Spojrzałam na wyświetlacz. Poczułam w brzuchu przyjemne mrowienie, albo przez wino, albo przez to, że to on. Amy wskoczyła obok mnie, gapiąc się w wiadomość.
CZYTASZ
DANGEROUS
FanfictionMarina-młoda absolwentka architektury wnętrz przeprowadza się do słonecznej Kaliforni, gdzie rozpoczyna całkiem nowe życie. Starając się zapomnieć o przykrej przeszłości rozpoczyna pracę w jednej z tamtejszych firm. Zdana tylko na siebie, w nowym m...