Michael
Jak stała, tak zemdlała! Nieskromnie przyznaję, że kobiety często mdleją na mój widok, ale to nie wyglądało na omdlenie z zachwytu. Nagle zrobiła się biała, jak ściana i gdybym w porę jej nie złapał, runęłaby z hukiem na posadzkę.
-Rose! - krzyczałem, trzymając w rękach kruche ciało młodej projektantki wnętrz - Rose!
- Mój Boże, co się stało?- wbiegła w końcu do biblioteki.
- Wezwij mojego lekarza! Natychmiast!
Nie wiedziałem, co robić - czy zabrać ją do szpitala? Próbować obudzić? Trzymając ją na rękach, wybiegłem z biblioteki. Udałem się schodami na górę, prosto do sypialni, by tam ja położyć i zaczekać na przybycie Bruno, mojego lekarza, który na szczęście mieszkał bardzo blisko. Zjawił się już po kilku minutach.
- Jest wciąż nieprzytomna, ale oddycha miarowo - podsumował, po krótkich oględzinach - gdzie jej torebka?
- Na dole, pójdę po nią- rzuciłem i ruszyłem po schodach w dół, potykając się o własne nogi. Wszystko to trwało kilka sekund. Już za chwilę znów byłem w sypialni, zdyszany i zdenerwowany tym , że wciąż nic nie wiadomo. Bruno zabrał ode mnie torebkę i zaczął ją przeszukiwać. Po chwili wyjął z niej białe opakowanie, unosząc je ku górze.
- Chyba wiem, co się stało - powiedział dość spokojnie - to tabletki łagodzące chorobę błędnika. Najwyraźniej zapomniała ich wziąć. Jeśli do tego doszedł jakiś stres, to omdlenie jest tego efektem. Wkrótce dojdzie do siebie. Wtedy musi jak najszybciej je zażyć. Przez jakiś czas będzie miała zaburzenia równowagi, nudności, bóle głowy. Lepiej nie wypuszczać jej samej. Należy zaczekać, aż wszystko wróci do normy. Zwykle trwa to kilka dni.
-Ona tu przyjechała służbowo, na zewnątrz jest jej samochód, a w pracy na pewno na nią czekają - powiedziałem, zastanawiając się, jak to wszystko rozwiązać.
- Michael, to nie są żarty. Czasem praca nie jest najważniejsza zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi zdrowie, a nawet życie. Przez najbliższe kilka dni będzie jej ciężko chodzić, w każdej chwili może zemdleć. Na pracę nie ma najmniejszych szans, dopóki nie dojdzie do siebie w stu procentach.
- Rozumiem - w głowie zaświtał mi pewien pomysł - czy mógłbyś jeszcze przez moment przy niej zostać?
- Jasne, po to tu jestem.
Nie chciałem szperać w jej telefonie, dlatego znalazłem w internecie numer do firmy, z której przyjechała. Postanowiłem to wyjaśnić, by nie miała potem problemów. Udało mi się porozmawiać bezpośrednio z jej szefem, który na szczęście okazał zrozumienie. Wiedziałem jedno. Dziś już na pewno nie pojadę do studia.
Kiedy wróciłem na górę, dziewczyna rozmawiała z Bruno. Wciąż leżała, miała w pół otwarte oczy. Wyglądała, jak ja po trasie koncertowej. Lekarz od razu mnie zauważył.
- Zapisałem, jak często powinna przyjmować lekarstwa. Proszę tego nie zaniedbać. Sytuacja jest stabilna, więc pójdę już.
- Dziękuję- pożegnaliśmy się, po czym wyszedł. Skierowałem się w stronę łóżka i usiadłem na jego brzegu.
- Jak się pani czuje?- spytałem półszeptem
- Dziwnie - wzięła głęboki oddech .
- Podobno potrwa to kilka dni.
- Tak, wiem. Doskonale znam ten scenariusz.Za bardzo ekscytowałam się tą pracą, przez co nie wzięłam leków. Teraz leżę w pańskim łóżku i sprawiam kłopot.
CZYTASZ
DANGEROUS
FanficMarina-młoda absolwentka architektury wnętrz przeprowadza się do słonecznej Kaliforni, gdzie rozpoczyna całkiem nowe życie. Starając się zapomnieć o przykrej przeszłości rozpoczyna pracę w jednej z tamtejszych firm. Zdana tylko na siebie, w nowym m...