Marina
Doskonale pamiętałam wszystko, co działo się ubiegłego wieczoru, dlatego zdziwiłam się, kiedy po przebudzeniu nikogo przy mnie nie było. Czy byłam zawiedziona? Poniekąd. Chociaż z drugiej strony takie rzeczy zdecydowanie nie powinny mieć miejsca. Ja dla niego pracuję! Aranżuję jego dom, a po godzinach zasypiam w jego ramionach!? Poczułam wściekłość na siebie. Nigdy się tak nie zachowywałam. Spojrzałam na miejsce, na którym jeszcze wczoraj był. Leżała tam mała kartka papieru.
Wracaj do zdrowia. M.
Dłuższą chwilę wpatrywałam się w zgrabnie napisany tekst, po czym rzuciłam kartkę na łóżko. Na szczęście czułam się o niebo lepiej, niż wczoraj. To na pewno mleko i miód.
Po śniadaniu zadzwoniłam do Amy. Umówiłyśmy się na zakupy tuż po obiedzie, na co nie mogłam się doczekać. Czym prędzej ogarnęłam cały bałagan, umyłam podłogę w kuchni, dwa razy- na zapas i zaszyłam się w stercie naczyń, przyrządzając ulubione spaghetti ze świeżą bazylią. Robiłam wszystko, by jak najmniej myśleć. O życiu. O Michaelu. O ostatniej nocy. Z resztą nie ma co się zastanawiać. Przecież zniknął. I jeszcze ta wiadomość, taka obojętna, bez żadnych emocji... No ale czego ja się niby chciałam tam doszukać? Miłosnych wyznań? Na tę myśl popukałam się widelcem po głowie. Zapomniałam tylko, że wcześniej zanurzyłam go w sosie.
- No smacznie! - wykrzyczałam, szukając kawałka ścierki, by to zetrzeć z twarzy. Niestety odrobina gęstego sosu pomidorowego spadła na podłogę - Oooo nie! Trzeci raz nie umyję!
Doprowadziłam obiad do finału, sama nie wiem jakim cudem. Nawet mi smakował. Spojrzałam na zegarek. Pół godziny do wyjścia? Jak ten czas tak szybko upłynął? Zostawiając zasychające garnki pobiegłam do łazienki, a stamtąd do sypialni, by się ubrać. Miałam odpuścić sobie jakikolwiek makijaż, ale co, jeśli gdzieś spotkam JEGO? Oczywiście chodzi o kwestie zawodowe, nieważne, że jest weekend, a ja nie pracuję. Prezencja zawsze na sto procent.
Wpuściłam trochę tlenu do mózgu i wyszłam z domu, jak zwykle napierając z całych sił na drzwi by się upewnić, że są zamknięte i żaden złodziej nie wyniesie brudnych naczyń ani mojej ulubionej piżamy w osiołki. W przyśpieszonym trybie dotarłam w umówione miejsce, gdzie czekała już uśmiechnięta Amy.
- Chyba pierwszy raz to ty się spóźniłaś - przywitała mnie.
- Daj spokój, dwie minutki to nie spóźnienie. To co? Ruszamy?
- Jasne! Na to czekałam! Masz jakiś cel?
- Nie myśleć- powiedziałam sama do siebie po cichu.
- Co?
- Nie, nic. Może dorwę te buty, które ostatnio tak strasznie mi się podobały.
- Cała naprzód! - wybuchnęłyśmy śmiechem i ruszyłyśmy przed siebie w wyjątkowo dobrych nastrojach.
Błądziłyśmy po sklepach od dwóch godzin, a ja kupiłam tylko jedne szorty i skarpetki w słodkie pieseczki. Czasem zastanawiam się, ile mam lat...
- Spójrz na tę sukienkę - wrzasnęła mi nad uchem. Miałam ochotę jej przyłożyć, ale cóż, sukienka faktycznie była warta uwagi. Po dłuuuugiej namowie poszłam ją przymierzyć, przewracając oczami. Nie lubiłam odkrytych ramion, ale ta miała w sobie to COŚ.
- Wyglądasz jak człowiek - podsumowała mnie, kiedy uchyliłam drzwi od przymierzalni.
- Wow, jakaś nowość, dzięki - puściłam jej oczko. Uwielbiała mnie denerwować. Z resztą ja ją też.

CZYTASZ
DANGEROUS
FanfictionMarina-młoda absolwentka architektury wnętrz przeprowadza się do słonecznej Kaliforni, gdzie rozpoczyna całkiem nowe życie. Starając się zapomnieć o przykrej przeszłości rozpoczyna pracę w jednej z tamtejszych firm. Zdana tylko na siebie, w nowym m...