zakazany owoc smakuje najlepiej

3.3K 138 67
                                    


         Nowy rok grzebie stare marzenia, nadzieje i aspiracje, a powołuje do życia nowe.”

Vikas Swarup, Siedem prób



Patrzyłam na niego w ciszy, wyszukując wzrokiem jego świecących, jasnych oczu. W tych egipskich ciemnościach trudno było widzieć kontur jego twarzy, a co dopiero tęczówki chłopaka, jednak ja uparcie go obserwowałam. Miałam wrażenie, że dopóki ich nie zobaczę nie będę wiedzieć czy to co mówił było prawdą. Usilnie chciałam mu wierzyć, ale coś nie dawało mi spokoju.

– Powinnam wracać do domu. – szepnęłam, nadal na niego patrząc. Nate poruszył się niespokojnie, a potem odwrócił głowę w stronę okna.

– Jest późno. – kaszlnął, a potem uniósł się na łokciach, a ja zjechałam z jego barku na poduszki. Przetarłam twarz dłońmi. – Nie będziesz teraz wracać, twój ojciec by mnie zabił, jakbym cię teraz puścił. – usiadł na sofie, plecami do mnie. Również się podniosłam i westchnęłam pod nosem. – Mogę spać w pokoju gościnnym. – podrapał się po karku.

– Nie trzeba, poza tym źle to będzie wyglądać. Możemy iść na górę i coś wymyślimy. – odparłam szeptem i zwlekłam się z sofy. Potknęłam się o własną nogę i poleciałam na stolik. Przytrzymałam się go, jednak to nie uchroniło mnie od upadku. Duże i ciepłe dłonie złapały mnie w tali, a ja wyprostowałam się mozolnie, czując wypieki na policzkach. To kolejny raz, kiedy ten chłopak ratuje mnie przed złamanym nosem.

– Ty niezdarna larwo. – jego śmiech wypełnił pomieszczenie, a ja zerknęłam kątem oka na jego twarz w ciemnościach. Odkąd się pokłóciliśmy z jego ust nie wydobyło się nic, co by przypominało śmiech. Uśmiechnęłam się delikatnie, rozumiejąc, że Shirley przestał się na mnie złościć. Teraz tylko ja muszę się przystosować do nowych reguł naszej gry.

Przeniósł swoje ręce na moje ramiona i odwrócił delikatnie w stronę wyjścia z salonu.

– Złapać cię za rękę, żebyś się nie zgubiła? – zażartował, podnosząc koc z sofy.

– To wcale nie jest zabawne, jędzo. Nie znam twojego domu. – założyłam ręce na pierś. Chłopak znowu parsknął śmiechem.

– Po prostu chodź za mną. – przeszedł przede mną i wyciągnął swoją rękę, której nie złapałam od razu. Dopiero po chwili złączyłam nasze palce, podświadomie widząc jego kpiący uśmiech.

Po cichu doszliśmy do jego pokoju, w którym włączył lampkę i zamknął drzwi na klucz. Uniosłam brwi.

– Możemy teraz spać, jak chcemy, nikt tu nie wejdzie. – wzruszył ramionami, a ja kiwnęłam niechętnie głową.

– Mogę spać na ziemi. – powiedziałam, zakładając ręce na biodra.

– Nie będziesz spać na ziemi. – rzucił poduszkę pod moje nogi. Już miałam zapytać, lecz zdążył mnie uprzedzić. – Zmusiłem cię byś tu została, więc udostępnię ci łóżko.

– O tak, a ja potem mam resztę nocy gryźć się z wyrzutami sumienia, że leżysz na zimnej podłodze z gorączką? Och, oczywiście. – mówiąc to, podniosłam poduszkę i rzuciłam ją na łóżko. Następnie ściągnęłam swoją rozpinaną bluzę, zostając w staniku i bluzce na ramiączkach. No i moich dresach. – Po prostu kładź się i siedź cicho. – powiedziałam, drapiąc się za uchem.

– Zawsze musisz być taka uparta? – zapytał, gdy zabrałam mu koc, którym chciałam się przykryć. Chociaż nie będziemy spać pod jedną kołdrą. Noc była ciepła, więc to bez różnicy.

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz