łzy

4.3K 173 85
                                    

Trzydzieści tysięcy. Nie spodziewałam się, że doczekam tego dnia. Nie spodziewałam się nawet tego, że dacie radę tyle wbić bez rozdziału i to tuż przed świątami. Nie mogliście mi dać piękniejszego prezentu. Ogromnie dziękuję.

Rozdział dość długi, ale myślę, że Wam się spodoba. Widzimy się w najbliższym czasie, bo lecę teraz z rozdziałami pełną parą.

KOCHAM i do następnego,

iinfernoo xoxo

*Boże, co za głupia dziewczyna




Ciemność. Przez chwilę była tylko ona. Nieskalana, czysta ciemność. Przez tą krótką chwilę jako stała niezmienna. Nagle do moich uszu zaczęły docierać pierwsze dźwięki. Muzyka dudniła głośno, a rozmowy wielu ludzi przypominały zbiorowy szept. Chociaż wiedziałam, że przecież musieli gadać głośno, to ja słyszałam ich jakby przez mgłę. Moje oczy pozostawały zamknięte, nie miałam siły podnieść powiek. Co się ze mną stało?

Poczułam ucisk na ramieniu i plecach. Jakby coś mocnego oplatało moje ciało. Następnie wyczułam ciepło na policzku. Duża dłoń delikatnie ocierała tamto miejsce. Głosy przybierały na sile, a mnie zaczęła znowu boleć głowa. Gdzieś tam usłyszałam swoje imię, a wymawiał je ktoś wystraszony, żeby nie powiedzieć przerażony.

Poruszyłam się niespokojnie, mając dość odgłosów otaczających mnie. Wtem usłyszałam dokładne, zatroskane „Rosalie" z czyjś ust. Powoli, jakby niepewnie, otworzyłam oczy, trafiając na czerwone tęczówki. Jakieś kolorowe światło przysłoniło moje oczy, przez co zakryłam je szybko ręką, jęcząc pod nosem.

- Wyłączcie to. – wyszeptałam, chcąc się podnieść do góry. Nadal czułam ucisk, więc moje próby były daremne.

- Leż, Rose, proszę cię. Spójrz na mnie. – usłyszałam kobiecy głos, przez co zabrałam rękę z twarzy. Nade mną pochylała się zmartwiona Amy, obok niej Jacob i Luke, a trzymał mnie Nate. Patrzyłam na nich, powoli ściągając brwi.

- Zemdlałam? – zapytałam dla pewności wszystko kalkulując w głowie. Czułam się źle, szumiało mi w głowie i dopiero teraz odczuwałam to, jak bardzo przesadziłam z alkoholem.

- No nie wiem, może sama nam powiesz? Położyłaś się na tej podłodze, udając martwą, żebyśmy tylko się martwili, prawda? – zapytał zestresowany Will, którego nie zauważyłam. Zaśmiał się nerwowo, a Nathaniel skierował na niego morderczy wzrok. Przełknęłam ślinę, czując napięcie rosnące w powietrzu. Uniosłam dłoń i złapałam ramię Amy, ciągnąc dziewczynę do siebie.

- Wmów tym wszystkim ludziom, że wszystko jest w najlepszym porządku, a ja się potknęłam czy coś. Błagam. – powiedziałam szeptem do jej ucha, a brunetka od razu pojęła o co mi chodzi. Kiwnęła niemrawo głową i podniosła się.

- Słuchajcie wszystko jest okej, Rose tylko trochę przesadziła z alkoholem, cóż wiecie jak to jest. – śmiała się i pewnie przemawiała do tłumu. Nade mną ludzie byli lekko zaskoczeni, ale miałam nadzieję, że i oni wszystko zrozumieją.

- Nate. – powiedziałam głośniej, gdy muzyka wybrzmiała mocniej. Tłum gapiów poszedł się bawić dalej, a ja miałam okazję do szybkiego ulotnienia się. – Muszę wstać, więc czy mógłbyś...

- Nie mógłbym. – powiedział stanowczo, a ja westchnęłam, przymykając oczy. – Wyniosę cię stąd, jako dobry chłopak. – zachciało mi się przewrócić oczami, ale najzwyczajniej nie miałam siły.

Brunet pomógł mi wstać i ja przybrałam na usta sztuczny, szeroki uśmiech. Ciągle było mi niewyobrażalnie niedobrze i byłam słaba, ale chciałam sprawiać pozory.

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz