Muszę Was przeprosić, ale niestety miałam okropne problemy z dodaniem rozdziału. Całe szczęście udało mi się, więc ogromnie się cieszę. Nie dokończyłam zmieniać szczegółów, bo uwierzcie mi, nie mam do tego po prostu siły. Jednak nadal mam nadzieję, że będzie się Wam podobać.
Proszę o szczere opinie!
Do następnego, kocham
iinfernoo xoxo
*No, w końcu! Ile można na ciebie czekać, Nathanielu?
*Chodźcie!
* Niemożliwe, aby ta piękna kobieta była tą samą kobietą, która nosi imię twojej dziewczyny, Nathaniel.
*wznoszony we włoszech toast
*chcieć to móc
Wpatrywałam się w Martinę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Dlaczego taki był? A no, cóż... Tyle ile w tamtym momencie czułam nie byłby w stanie zliczyć sam Einstein.
Złość? Strach? Szok? Zazdrość?
Zdecydowanie wszystko na raz.
Selene. Była Nate'a. Była, która zostawiła jego. Dziewczyna, której Nathaniel pragnął. Którą najprawdopodobniej kochał. Shirley Nathaniel kochał.
Skąd miałabym wiedzieć, że to był czas przeszły? Może nadal coś do niej czuł, ale nikomu nic o tym nie mówił? W Sacramento nikt nic o niej nie wie. Jak to się stało? Ile oni razem byli?
Dlaczego, do cholery, nic o tym nie wiedziałam?
Nie oczekiwałam i nie oczekuje, że będzie spowiadał się z takich rzeczy, bo to nie moja sprawa. Ale jesteśmy tu razem i on wiedział, że ta dziewczyna tu będzie. Wiedział?
- Miało jej nie być? - odezwałam się zachrypniętym głosem, zdając sobie sprawę z tego, że długą chwilę przesiedziałyśmy w kompletnej ciszy. Spuściłam wzrok na podłogę, próbując zebrać myśli. Czułam jak zaczęły pocić mi się dłonie, a to był po prostu zły znak. Muszę być spokojna. Nie ma innej opcji, chociaż ja z naszej dwójki muszę panować nad emocjami.
- Oczywiście, że nie. - usłyszałam głos Chiary, a ja westchnęłam. On nie ma o tym pojęcia. Kurwa. - Po tym, co między nimi zaszło, nie było jej tu i nigdy już miało nie być. Tak powiedziała najważniejsza osoba w tym domu. - prychnęła wściekle. - Ale Vincent jak zwykle wie lepiej, co najlepsze dla jego syna.
I wtedy poczułam, jakbym dostała siarczysty cios w policzek. Otworzyłam usta i podniosłam wzrok na kobietę, która stała przy oknie, kręcąc głową. Czułam, jakby setki maluśkich pocisków trafiało we wszystkie moje partie ciała. Vincent. Ojciec Nathaniela.
Wie, co jest najlepsze dla jego syna.
I wszystko się stało jasne.
To dlatego tu jestem. To dlatego wpadł na ten cudowny pomysł, bym przyjechała tu z nimi. Bym sama zobaczyła na własne oczy, że jestem nikim w porównaniu do Selene. Że jego syna stać na więcej.
Wszystkie emocje jakby wyparowały, a pojawiła się złość, tak ogromna, że aż czułam drżenie kolan. Nie mogłam usiedzieć, dlatego podniosłam się z miejsca.
- Zgaduje, że dziewczyna jest piękna. - powiedziałam, biorąc głęboki oddech i podpierając się na biodrach.
- Och, cholernie. - skrzywiła się Kilani.
- Ale ty będziesz jeszcze piękniejsza. - odwróciła się w moją stronę Chiara, wskazując na mnie palcem. Zmarszczyłam brwi.
- Oj, żebyś wiedziała! - ryknęła Martina, aż podskoczyłam w miejscu.
CZYTASZ
Nightmare
RomanceCo, jeśli dwie osoby, które żywią do siebie ogromną nienawiść, będą zmuszone do współpracy? To, jak złączenie dwóch demonów, które mają za zadanie namieszać w głowach ludziom i wyzwolić chaos. Mieszając go z tajemnicami, skrywanymi przez najbliższy...