Od zawsze wiedziałam, że moja
mentalność jest w jakimś stopniu zepsuta. Nie byłam taka jak inni ludzie i moje szybkie podejmowanie decyzji kończyło się zazwyczaj źle. Często robiłam z siebie idiotkę, robiąc rzeczy, nie myśląc wcześniej nad ich skutkami. Starałam się to zmienić, dlatego byłam bardzo niezdecydowaną osobą, co irytowało ludzi. Przez nacisk jaki na mnie wywierali znowu robiłam coś nieprecyzyjnie, odznaczając się czystą głupotą. Jednak znacznie częściej działam pod wpływem impulsu. Wystarczyło coś niewielkiego co zmieniło moje uczucia, a ja zmieniałam swoje postanowienia w sekundzie. Na każdą moją decyzję wpływało masę emocji z danej chwili. Za każdym razem decydowałam czy posłuchać serca czy zdrowego rozsądku. I zazwyczaj wybierałam tą pierwszą opcję, będąc pewna, że tak będzie lepiej. To mnie często jednak gubiło i jakby nie patrzeć dużo to też niszczyło. Ale taka już byłam. Nigdy nie zlekceważyłam tego co czuje i tym się kierowałam, bo ufałam samej sobie. Jawnie podejmowałam ryzyko, będące nie odmienną częścią każdej decyzji. Było tak w podstawówce kiedy widziałam jak inne dzieci wyśmiewają Amy za jej krótkie włosy, mówiąc, że jest chłopczykiem. Jako jedyna zostałam przy niej i tłumaczyłam, że jest naprawdę śliczną dziewczynką, a oni po prostu jej zazdroszczą. I chociaż wszyscy mi odradzali się z nią przyjaźnić i mój zdrowy rozsądek mówił to samo, bo mogłabym także zostać obiektem nienawiści rówieśników, to i tak posłuchałam głosu serca i zostałam przy przyjaciółce.
Zrobiłam też to w gimnazjum, gdy po bójce dwójki chłopaków jeden z nich został z krwawiącym nosem i rozciętą wargą. Inni mówili, że to jego wina i nikt nie powinien się nim interesować, a także go zostawić. Ale ja nie mogłam na to patrzeć, więc wzięłam go do siebie do domu i opatrzyłam jego rany.
I stało się to także dzisiaj, zaraz po zobaczeniu znienawidzonej dwójki ludzi na korytarzu. Wiedziałam, że powinnam się nad tym poważnie zastanowić, tym czasem ja zdecydowałam szybciej przez złość jaką poczułam. I kiedy zawsze byłam pewna, że wybór powielający się z uczuciami, dobrze mnie prowadzi, tak parę przypadków - głównie, właśnie ten - pokazywało jak bardzo się myliłam. Nie wiedziałam jednak, że podjęłam dzisiaj jeszcze jedną decyzję, przez którą zaraz miałam być opieprzona.- Rosalie Charlotte Rogers! - głośny krzyk zatrzymał mnie w miejscu. Prawie każdy wiedział, że nienawidzę kiedy zwraca się do mnie pełnym imieniem. Znałam tą barwę głosu tak dobrze, że nawet nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto mnie woła. W pełni wiedziałam także, że owa brunetka nic sobie nie zrobi z mojego niezadowolenia, bo zapewne jest okropnie zła.
Stanęła przede mną z zaciętą miną. Obok niej pojawił się także blondyn, którego się nie spodziewałam. Moją tezę, że dziewczyna jest cholernie oburzona, potwierdziła malutka zmarszczka pomiędzy jej idealnymi brwiami. Założyła ręce na pierś, a jej wielkie, zielone oczy były ciemniejsze niż zwykle. Była wściekła i bardzo dobrze to widziałam, a Jacob stający obok niej wyglądał na równie złego.
- Dlaczego, do chuja, nas unikasz? - zapytała poważnym tonem, na co chciało mi się śmiać. Chyba chciała wyglądać przerażająco, co jednak jej kotek, wychodzący z kieszeni bluzki uniemożliwiał. Wyglądała jak malutka dziewczynka, którą wyśmiano za dwa kucki.
Jednak to wcale nie było tak, że staram się unikać Amy czy Jacob'a. Ja po prostu nie chciałam się skazywać na ich kazanie, kiedy jeszcze nie byłam w stanie o tym rozmawiać. Zrobiłam głupotę i po części dobrze o tym wiedziałam. I tu nie chodziło o sam fakt, że będę teraz dziewczyną Shirley'a, a o to, że nie powiedziałam im wcześniej o mojej decyzji. I chociaż brunetka mogłaby być zadowolona z owej informacji, to jednak oczywistym jest, iż powinnam im to powiedzieć wcześniej. Jednak to był impuls, dlatego też to zrobiłam bez ich wiedzy.
- Nie unikam. Po prostu musiałam pobyć sama. - westchnęłam, mówiąc szczerą prawdę. Nawet będąc w szkole, ale musiałam to jakoś ułożyć w głowie. - Przepraszam.
CZYTASZ
Nightmare
RomanceCo, jeśli dwie osoby, które żywią do siebie ogromną nienawiść, będą zmuszone do współpracy? To, jak złączenie dwóch demonów, które mają za zadanie namieszać w głowach ludziom i wyzwolić chaos. Mieszając go z tajemnicami, skrywanymi przez najbliższy...