dolce far niente

2.7K 98 70
                                    

dobry wieczór. witam w tym, chyba najważniejszym, rozdziale historii NS i RR. jeszcze raz chciałam Was przeprosić za moją nieobecność. klasa maturalna mnie pokonała. rozdział nie jest sprawdzony, tylko przejrzany (jutro dokonam dokładnej poprawy) jest to prawie piętnaście tysięcy słów, więc odświeżajcie, gdyby zakończyło się w dziwnym momencie. następny rozdział pojawi się na przełomie stycznia i grudnia, przynajmniej mam taką nadzieję. miłego czytania! iinfernoo

*fioretto - kwiatuszku.  

UWAGA: sceny +18

„Lecz choć nie mogła patrzeć, mogła słuchać, on zaś mówił jej, ile dla niego znaczyła, co z każdą chwilą czyniło jego uczucie coraz cenniejszym."

— Jane Austen, Duma i uprzedzenie"


Miałam na wpółprzymknięte powieki, tkwiąc w ramionach Nathaniela. Na tą krótką chwilę czułam, że to moja ostoja, bezpieczna przystań.
Już kilka minut temu przestałam czuć jego intensywny zapach, gdy łzy nie chciały przestać płynąć. Czułam, jakbym na chwilę odleciała z tego świata; znalazła się w innym miejscu, czasie, z dala od tego wszystkiego, co się działo wokół mnie. Czułam, jak w tej niezmąconej ciszy umiera cząstka mnie. Kawałek mojej duszy zniknął w przestrzeni na wieki; nigdy już nie miałam wrócić do swojego starego, poukładanego spokoju.
Nagle Nate uniósł mnie w górę, jakby chciał sprawić, żebym się otrząsnęła. Pociągnęłam nosem, opuszczając drżące dłonie. Jednak on wcale się nie oddalał; położył dłoń na moim policzku, tym który tak przerażająco nie piekł. Otarł moje łzy, a ja unikałam jego spojrzenia. Pozwolił mi znowu wtulić swoją twarz w jego klatkę piersiową, gdy jego mama się przy nas znalazła.

Pani Emma cicho łkała. Zanim odcięłam się od rzeczywistości, widziałam, jak zaciska drżące palce na chusteczce, przyłożonej do nosa. Pomimo tego, że nie słyszałam jej, to czułam jej ból i łzy. Przez chwilę chciałam złapać ją za rękę, zapewnić, że wszystko jest dobrze, ale nie byłam w stanie. Nie miałam siły na walkę sama ze sobą. Nie chciałam ukrywać, że na moment przestałam istnieć.
Przestałam reagować na ruchy Nathaniela, gdy zapanowałam nad oddechem. Szum wokół mnie ustąpił, kołatanie serca na chwilę ustało.

- Rosalie, moje dziecko. – gdy usłyszałam cichy głos pani Emmy mimowolnie się wzdrygnęłam. Uniosłam powieki i widziałam, jak cofa swoją rękę wyciągniętą w moim kierunku. – Musimy wrócić do twojego domu, dobrze?

Nie czekano na moją odpowiedź. Nate zaprowadził mnie do swojego samochodu, zapiął mi pasy, a ja tylko mu się przyglądałam zaszklonymi oczami. Był tak opanowany, a jednak nie umiał spojrzeć mi w oczy.

- Mój, em, mój... - wyrwało mi się, ale on nadal nie zwrócił na mnie swojej uwagi. – Samochód. – dokończyłam.

- Zajmiemy się tym, Rosie. – odpowiedziała mi jego mama w tym samym czasie zajmując miejsce pasażera.

Gdy wyjechaliśmy spod ich domu, zaczęłam się trząść. Cały stres, który odczuwałam, wpływał na mój organizm i powodował niemałe drgawki. Ocierałam dłonie o siebie, chcąc wytworzyć więcej ciepła między nimi, co niewiele dawało – nadal były zimne, jak lód. Całkowicie gubiłam się we własnych emocjach, odczuwając wściekłość, zagubienie i przerażenie jednocześnie.
Nawet nie zwróciłam uwagi, gdy dojechaliśmy pod mój dom.

Czy ja jeszcze mogę to tak nazywać?

Kiedy zobaczyłam na schodach mojego wujka, Buchanana, serce zabiło mi mocniej. Zerwał się na równe nogi, a gdy tylko ujrzał Nate'a, który kroczył za mną krok w krok, jego twarz stężała. Niemal od razu stanęłam przed Nate'm, zdając sobie sprawę z tego, że wujek nie zdoła mnie nawet tknąć. Dopiero po chwili pojęłam, że to nie on przygotowywał się do ataku.

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz