głos i dotyk

5.3K 182 314
                                    

Na górze macie auto Nate'a. Postanowiłam go Wam troszkę przybliżyć.

Miłego czytania!

______________

Nie, proszę nie, nie znowu, nie chce mi się wstawać, proszę tylko nie...

Cholera.

Znowu kichnęłam. Tym razem oplułam sporą część blatu i kubek, który trzymałam w rękach. Obrzydliwe, Chryste, wiedziałam, że będę chora. W sumie sam katar to żadna choroba, ale upierdliwe to, gorzej niż moja siostra. Wstałam z wysokiego krzesełka i poszłam do łazienki na dole, z której wzięłam kawałek papieru. Rano wyglądałam jak siedem nieszczęść, chociaż i tak było lepiej niż wczoraj.

Całą niedziele przeleżałam, dając wielki znak wszystkich, iż mam w dupie wszystko i nie mam zamiaru nigdzie wychodzić. Jedyne co mogłam dobrowolnie robić, to po sobotniej imprezie pomagać Amy leczyć kaca. Wróciła jakieś trzydzieści minut po mnie, jednak nie o własnych siłach. Luke przyniósł ją na rękach, bo ta zasnęła. Nie powiem, było to bardzo urocze i byłam ogromnie wdzięczna chłopakowi, że się nią zaopiekował. Okazało się, że sam nie pił, więc nie był to żaden problem. Amy za to, wczoraj cały dzień jęczała mi ze wstydu, że nie chce ona się pokazywać w szkole. Dopiero zrozumiałam o co jej chodzi, kiedy zaczęła bardziej kontaktować ze światem i jej umysłu nie przyćmiewał kac.

- Założyłam się Rose. - powiedziała mi, wyraźnie załamana, ciągnąc się za włosy.

- O co i z kim? - zapytałam, będąc zdziwioną. Ona nigdy nie podejmuje się takich głupich rzeczy.

- Z J. - powiedziała płaczliwym głosem. J to przyjaciel Jacoba i przysięgam na Boga, że nie wiem skąd to przezwisko.- Mam poderwać Luke Jackson'a do końca roku.

A potem prawie popłakałam się ze śmiechu.

Próbowałam ją jakoś pocieszyć, bo przecież to nie katastrofa. Gdyby tylko chciała to dała by radę zdobyć jego serce, jestem tego pewna. A nawet jeśli by jej nie wyszło, to przecież nic się nie stanie.

- Rose, jeśli przegram mam mu załatwić randkę z Harrym!

I wtedy już się nie kontrolowałam i po prostu śmiałam się bez opamiętania. Na całe szczęście moim rozbawieniem poprawiłam jej humor. Dowiedziałam się także, że dziewczyna chce tego spróbować. Koniec końców tak zadecydowała, a ja po prostu byłam pewna, że nie samą wygraną tylko się kierowała. Z tego coś mogło wyjść i przekonałam się o tym już tamtej nocy.

Tamta noc.
Tak, ona nie była zwyczajna. Zmarzłam, przemokłam, a także przekonałam się, że Shirley ten układ traktuje naprawdę poważnie. Wypowiadał słowa, o których nawet nie myślałam i robił rzeczy, za które chciałam go zabić. Ale wiedziałam, że to dopiero początek całej piekielnej gry.

W której ja przegrywałam.

Po uświadomieniu sobie, jak bardzo muszę uważać na to co robię czy mówię, a przede wszystkim na to jak zachowuje się Nate, zrozumiałam, że muszę zacząć grać. Do tej pory tylko stałam z boku, nie rozumiejąc, że kolejka ruszyła.

I chciałam to robić, ale dzisiaj byłam cieniem samej siebie. Pół nocy nie spałam, myśląc nad tym co najlepiej robić w takiej sytuacji, ale nic nie przyszło mi na myśl. Bałam się nawet zapytać o to któregoś z przyjaciół, bo ich odpowiedzi wydawała mi się oczywista. Postanowiłam załatwić to sama, jak na dużą dziewczynkę przystało.

Wróciłam do kuchni, zastając w niej, jak zwykle, skwaszoną Vivian. Stała przy oknie, uważnie coś obserwując.

- Twój chłoptaś przyjechał. - powiadomiła mnie, odwracając wzrok od szyby. Spojrzała w moje oczy i widziałam w nich iskry zazdrości. 

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz