Kiedy wyszłam musiałam podpisać jeszcze kilka dokumentów. Jakieś zgody, coś o odpowiedzialności, oświadczenia i inne tego typu nudy. Po całej papierologii wyszliśmy na dach. Już blondyn miał mnie łapać i wznosić się w powietrze, kiedy do głowy wpadł mi głupi pomysł. Zaczęłam biec w stronę krawędzi i skoczyłam oglądając się chcąc zobaczyć jego minę. Cała gama emocji przeszła przez jego twarz nim rzucił się by mnie ratować. Od razu zaczął pikować w dół i szukać mnie wzrokiem. Ten jego desperacki wzrok tak mnie rozbawił, że nie mogłam już wytrzymać i wybuchałem śmiechem.
- Co? Jak? - spojrzał w górę. Znajdowałam się jakieś dwa, trzy piętra nad nim zwijając się ze śmiechu w powietrzu - Czy ty wiesz, jak się martwiłem!
Od razu podleciał do mnie i zaczął oglądać czy nic mi nie jest czym jeszcze bardziej mnie rozbawił. Po sprawdzeniu, czy na pewno nic mi nie jest i reprymendzie musiałam mu pokazać mój strój w całej okazałości. Zauważyłam, że bardzo spodobały mu się skrzydła, pewnie ucieszył się, że w końcu nasze wyścigi będą choć trochę bardziej uczciwe. Albo jego matczyny instynkt zmów się objawił i jest dumny, że zainspirowałam się nim przy tworzeniu stroju. Kto wie co mu siedzi w tym ptasim móżdżku.
Na nasz patrol nie mieliśmy planów, no bo nigdy nie wiadomo co się stanie. Po odejściu na emeryturę All Mighta więcej się dzieje. Rozumiem, że on był symbolem, ale nadal jest sporo innych bohaterów. Ale co zrobić, selekcja naturalna. Ci co myślą, że po odejściu symbolu mogą sobie pozwolić na więcej prędzej czy później trafią za kraty lub pod ziemię.
Po pierwszych godzinach latania po mieście spotkaliśmy z trzech takich idiotów. Dwóch próbowało okraść jakiś sklep, a trzeci próbował zrobić zamieszanie wbiegając w tłum z nożem. Biedak prawie się potknął podczas ucieczki przed pojedynczym piórkiem. A mama pewnie mówiła, że z nożem się nie biega. No cóż, on skończył przybity do ściany czekający na policję, a ja znalazłam całkiem ostry nóż. Mógłby być ładniejszy, ale nie jest tak tępy jaka jego, były już, właściciel.
- Wiesz, że nie powinnaś powinnaś brać? - spytał pierzasty, bo oddaniu przestępcy w ręce policji. - Teoretycznie jest to narzędzie zbrodni. Niedoszłej, ale zbrodni.
- Ja go tylko zabezpieczyłam, a że policja o nim zapomniałam to skorzystałam z okazji. - poprawiłam pasek. - Bohaterowie powinni dbać, żeby nie było niebezpiecznych narzędzi w miejscach publicznych.
- Z tego co pamiętam, to nie chodziło o kradzież. - kurczak nie brzmiał na zadowolonego, ale nie zwracałam na niego uwagi.
- Doniesiesz na mnie? - spojrzałam na niego podejrzanie. Życie nauczyło mnie kilka rzeczy, jedną z nich było to, że donosicielstwo praktycznie nigdy się nie opłaca.
- Powinienem. - Blondyn ruszył spokojnie przed siebie. No i tyle z wierności kurczaka. - Ale tego nie zrobię.
- O! No i git. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam za nim. Średnio mi się podobała jego groźba, ale dostawałam ciekawe pogróżki.
- Następnym razem cię zgłoszę. Kradzież jest zawsze zła. - No nie wierzę! Kogucik próbuje mnie moralizować.
- Ta ta. Nie kradnij. Nie mów brzydkich słów. - przewróciłam oczami. Lubię go, ale nie jest moją matką, żeby mnie pouczać. Z tego co pamiętam sam nie miał najłatwiejszego życia, więc się zdziwię, że nigdy nic nie ukradł. Kiedy nie masz nic w życiu, nawet podparcia w rodzinie, to próbujesz to zdobyć. Na różne sposoby.
Dalszy patrol przebiegł w gęstszej atmosferze. Mężczyzna nie próbował dalej mnie moralizować, ale jestem pewna, że myślał, jak mnie wychować. Gdyby nie to, że nie mam ochoty wracać do akademika, to bym go zostawiła. Tylko trzeba coś z tym zrobić, bo dłużej nie wytrzymam tych sztywnych rozmów i ukradkowych spojrzeniach. Zaproponowałam przerwę na kolację. Mężczyźnie spodobał się ten pomysł, więc po zgłoszeniu tego ruszyliśmy do KFC. Było już późno, [było jusz puzno siedziałam pszy komputerze i sobie grałam PRZECINEK ~sorry musiałam] więc nie musieliśmy się martwić o rzesze fanów Hawksa. Mężczyzna stwierdził, że nie chce mu się wchodzić, więc wyjął z portfela kilka banknotów i podając mi je kazał kupić dwa duże kubełki.
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...