14.

61 6 4
                                    

Po powrocie do domu zostawiłam tylko torbę w pokoju, wzięłam słuchawki i wyszłam na dach. Chciałam trochę pomyśleć, a jak się przekonałam dach to najlepsze miejsce. Cisza, spokój, piękne widoki. A jeśli ma się szczęście może przylecieć skrzydlaty bohater, który może coś doradzi. Nie ukrywam, mam delikatną nadzieję, że spotkam go i będę mogła z nim porozmawiać. Odkąd Dabi zmienił się, chyba przeniosłam jego rolę na Hawksa.

Usiadłam na skraju i patrzyłam na ruchliwą ulicę. Nadal nie wierzyłam, że powiedziałam Bakugou coś takiego.

- Tylko nie skacz! - podniosłam głowę słysząc głos bohatera. Leciał w moim kierunku, wylądował tuż obok mnie. - Kogo ja tu widzę! Przyszła bohaterka z problemami sercowymi.

- Odezwał się heroiczny kurczak. - odsunęłam się trochę od krawędzi - Jak tam praktyki? Zaprosiłeś kogoś jeszcze czy byłam jedyną wybraną?

- To ja powinienem o to zapytać. Obyś wystawiłaś mnie dla kogoś ciekawego. - usiadł obok mnie.

- Uwierz, lepiej jakbym wybrała ciebie...

- Aż tak źle?

- Jestem u Best Jeans...

- Współczuje. - mężczyzna położył mi rękę na ramieniu

- Mogło być gorzej... Przynajmniej jestem tam z przyjaciółmi. Ale nie zmieniaj tematu. Zaprosiłeś kogoś jeszcze oprócz mnie? Słyszałam, że nie przepadasz za pomagierami.

- Nie umieją za mną nadążyć. Poza tym trzeba ich pilnować. - Wzruszył ramionami. - Ale zaprosiłem tego chłopaka z głową ptaka z twojej klasy. Myślałem, że ma bardziej podobną do mnie indywidualność. - westchnął

- I co ty sobie latasz po mieście, a on za tobą biega? - zaśmiałam się, skrzydlaty też się zaśmiał, i przyznał mi rację. - Zaczynam myśleć, że nawet dobrze trafiłam.

- Może ty byś za mną nadążyła. Miałaś niezły pomysł z tym samolotem z papieru. Co powiesz na mały wyścig?

- Serio? - spojrzałam na niego. Przecież jest sławny z swojej szybkości! Na dodatek chyba nie żartuje, przynajmniej tyle mogę się domyśleć po jego uśmiechu. Odwzajemniłam go. - Może jutro? Niestety nie mam w pokoju całej floty samotoków z tektury przygotowanych na wyścigi z przerośniętym kurczakiem.

- Serio? Myślałem, że odkąd mnie poznałaś czekałaś na taką propozycję. - zaśmialiśmy się - Mi to tam bez znaczenia. Jak do jutra to może o tej samej godzinie?

- Niech będzie. Przegrany stawia te pyszne skrzydełka, które ostatnio przyniosłeś!

- Niech wygra lepszy! - podaliśmy sobie ręce. - A teraz opowiadaj co z tym twoim ukochanym.

- Nic specjalnego... - Spojrzałam na ulice, licząc, że zrobi to samo i nie będzie tak mi się przyglądał. - Jesteśmy razem na praktykach i...

- Więc to, dlatego mnie nie wybrałaś!

- Nieprawda! - podniosłam trochę głos, ale od razu się uspokoiłam. - Nie wiedziałam o tym, przyjaciółka załatwiła to... Nie chciałam, aby się to zmarnowało...

- Tłumacz się, tłumacz. - poczochrał mi włosy

- Ej!

- Dobra, młoda. Chyba powinnaś iść już spać, późno jest. A jutro czeka cię kolejny długi dzień z Best Jeansem i swoim Romeo.

- To nie mój Romeo! - znowu poczochrał mnie po głowie i sobie poleciał. Tak po prostu... - Eh... Może serio powinnam już wracać...

Posłuchałam rady pierzastego bohatera i wróciłam do pustego mieszkania. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Nim usnęłam długo kręciłam się z boku na bok, rozmyślając o jutrze. Co wymyśli Best Jeans? Jak to będzie? Jak Bakugou będzie się zachowywał? Jak ja mam się zachowywać? Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam, ale obudziłam się dopiero rano. Jak co dzień wstałam i zaczęłam się ubierać. Półprzytomna spojrzałam na zegarek i w ciągu chwili się rozbudziłam. Zaspałam! Za pół godziny nam być w centrum Tokio, a ja nawet się nie uczesałam!

Wybuchowe Kolory (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz