Po powrocie do domu zostawiłam tylko torbę w pokoju, wzięłam słuchawki i wyszłam na dach. Chciałam trochę pomyśleć, a jak się przekonałam dach to najlepsze miejsce. Cisza, spokój, piękne widoki. A jeśli ma się szczęście może przylecieć skrzydlaty bohater, który może coś doradzi. Nie ukrywam, mam delikatną nadzieję, że spotkam go i będę mogła z nim porozmawiać. Odkąd Dabi zmienił się, chyba przeniosłam jego rolę na Hawksa.
Usiadłam na skraju i patrzyłam na ruchliwą ulicę. Nadal nie wierzyłam, że powiedziałam Bakugou coś takiego.
- Tylko nie skacz! - podniosłam głowę słysząc głos bohatera. Leciał w moim kierunku, wylądował tuż obok mnie. - Kogo ja tu widzę! Przyszła bohaterka z problemami sercowymi.
- Odezwał się heroiczny kurczak. - odsunęłam się trochę od krawędzi - Jak tam praktyki? Zaprosiłeś kogoś jeszcze czy byłam jedyną wybraną?
- To ja powinienem o to zapytać. Obyś wystawiłaś mnie dla kogoś ciekawego. - usiadł obok mnie.
- Uwierz, lepiej jakbym wybrała ciebie...
- Aż tak źle?
- Jestem u Best Jeans...
- Współczuje. - mężczyzna położył mi rękę na ramieniu
- Mogło być gorzej... Przynajmniej jestem tam z przyjaciółmi. Ale nie zmieniaj tematu. Zaprosiłeś kogoś jeszcze oprócz mnie? Słyszałam, że nie przepadasz za pomagierami.
- Nie umieją za mną nadążyć. Poza tym trzeba ich pilnować. - Wzruszył ramionami. - Ale zaprosiłem tego chłopaka z głową ptaka z twojej klasy. Myślałem, że ma bardziej podobną do mnie indywidualność. - westchnął
- I co ty sobie latasz po mieście, a on za tobą biega? - zaśmiałam się, skrzydlaty też się zaśmiał, i przyznał mi rację. - Zaczynam myśleć, że nawet dobrze trafiłam.
- Może ty byś za mną nadążyła. Miałaś niezły pomysł z tym samolotem z papieru. Co powiesz na mały wyścig?
- Serio? - spojrzałam na niego. Przecież jest sławny z swojej szybkości! Na dodatek chyba nie żartuje, przynajmniej tyle mogę się domyśleć po jego uśmiechu. Odwzajemniłam go. - Może jutro? Niestety nie mam w pokoju całej floty samotoków z tektury przygotowanych na wyścigi z przerośniętym kurczakiem.
- Serio? Myślałem, że odkąd mnie poznałaś czekałaś na taką propozycję. - zaśmialiśmy się - Mi to tam bez znaczenia. Jak do jutra to może o tej samej godzinie?
- Niech będzie. Przegrany stawia te pyszne skrzydełka, które ostatnio przyniosłeś!
- Niech wygra lepszy! - podaliśmy sobie ręce. - A teraz opowiadaj co z tym twoim ukochanym.
- Nic specjalnego... - Spojrzałam na ulice, licząc, że zrobi to samo i nie będzie tak mi się przyglądał. - Jesteśmy razem na praktykach i...
- Więc to, dlatego mnie nie wybrałaś!
- Nieprawda! - podniosłam trochę głos, ale od razu się uspokoiłam. - Nie wiedziałam o tym, przyjaciółka załatwiła to... Nie chciałam, aby się to zmarnowało...
- Tłumacz się, tłumacz. - poczochrał mi włosy
- Ej!
- Dobra, młoda. Chyba powinnaś iść już spać, późno jest. A jutro czeka cię kolejny długi dzień z Best Jeansem i swoim Romeo.
- To nie mój Romeo! - znowu poczochrał mnie po głowie i sobie poleciał. Tak po prostu... - Eh... Może serio powinnam już wracać...
Posłuchałam rady pierzastego bohatera i wróciłam do pustego mieszkania. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Nim usnęłam długo kręciłam się z boku na bok, rozmyślając o jutrze. Co wymyśli Best Jeans? Jak to będzie? Jak Bakugou będzie się zachowywał? Jak ja mam się zachowywać? Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam, ale obudziłam się dopiero rano. Jak co dzień wstałam i zaczęłam się ubierać. Półprzytomna spojrzałam na zegarek i w ciągu chwili się rozbudziłam. Zaspałam! Za pół godziny nam być w centrum Tokio, a ja nawet się nie uczesałam!
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...