Z wyczekiwaniem czekałam na kolejną lekcje bohaterstwa. Mimo, że w miarę zaczęliśmy się dogadywać z Katsukim, to jednak zdecydowanie wolałabym nie być przypięta do chłopaka. Dlatego jak tylko All Might przeszedł próg sali staliśmy przed nim, aby zdjął nam ten kajdanki.
Po tym jak już wszyscy byli wolni przeszliśmy do meritum. Każdy mówił czego się nauczył przez ten czas. Większość paplała o takich rzeczach jak umiejętność współpracy, kompromis, zacieśnianie więzi i inne takie bzdety. Kiedy nadeszła kolej na mnie i blondyna odpowiedzieliśmy zgodnie, że dowiedzieliśmy się co nas wkurza i jak to najlepiej wykorzystać. Bohater chyba trochę stracił w nas wiarę, ale nic nie powiedział tylko przeszedł do kolejnej pary.
Po lekcjach wróciłam do domu. Całe szczęście pomyślałam wcześniej i wzięłam swoje rzeczy od Bakugou. W mieszkaniu jak zwykle panował chaos i było puste. Normalka, moja notatka jak leżała tak leży. Czyli od tego czasu nie było tu Dabiego... Znowu się gdzieś włóczy... Niby to on jest dorosły, ale czasem mam wrażenie, że zachowuje się jak taki typowy nastolatek. Nagle znika nikomu nic nie mówiąc, ma mnóstwo tajemnic...
Mogłabym w sumie spojrzeć co chowa w pokoju, bo nie ukrywam, ciekawi mnie co tam ma, ale złamałoby to naszą niepisaną zasadę. Poza tym tu chodzi o zaufanie. Wejście tam zniszczyłoby je, a to jest jedna z tych rzeczy, które trudno naprawić.
Cholera! Wzięłam od Bakugou wszystko oprócz mojego szkicownika! A udało mi się narysować kilka całkiem niezłych rysunków! Napiszę mu, że ma go jutro przynieść i tyle.
Po tym usiadłam na łóżku, włączyłam muzykę i wyłajam spod poduszki szkicownik, gdzie uczę się nowych rzeczy. Dźwięk delikatnej melodii zgrywał się z cichym pociąganiem rysika po papierze. Pierwsza, surowa wersja szkicu pojawiła się w ciągu dwóch piosenek, nie wysilałam się z bezustannym ścieraniem, więc przypominał on po prostu skupisko losowych linii. Drugi szkic przypominał już oko, ale jak dla mnie był zbyt prosty. Trzeci za to w miarę mi się podobał, ale kiedy chciałam poprawić kilka kresek, stracił swój urok. Kolejny postanowiłam narysować już długopisem. Był dobry, ale coś mi w nim nie pasowało. Długo musiałam się zastanawiać, co jest z nim nie tak. Technicznie był dobry, ale nie wyglądał tak jak sobie to wyobrażałam. Pewnie jest to wina tego, że rysuje to po raz pierwszy, ale wiem, że umiem zrobić to lepiej. Przerysowywałam go na kilka rożnych sposobów, różnymi przyrządami, na różnych papierach i nadal mi czegoś brakowało. Czyżby realistyczne oko mnie pokonało? Swoją ostatnią próbę postanowiłam zrobić za pomocą ołówka z czerwonym rysikiem. Ten rysunek podobał mi się chyba najbardziej ze wszystkich, choć jeszcze daleko było mu do perfekcji.
Po tym wzięłam długi gorący prysznic i poszłam od razu spać. Choć zanim udało mi się usnąć dość długo się kręciłam. Było mi trochę zimno i czułam się przytłoczona pustym mieszkaniem. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem tak miałam. Może jestem chora? Pewnie się przeziębiłam i tyle.
Następnego dnia czułam się dobrze, ale trochę się zdenerwowałam, kiedy Katsuki powiedział, że nie przyniósł mojego szkicownika. Specjalnie mu napisałam wczoraj, żeby pamiętał, a on mówi, że zapomniał!
- Nie mogłeś od razu go schować?! - Krzyczałam na niego w klasie. Wszyscy już byli przyzwyczajeni do naszego głośnego zachowania, nawet Iida nie reagował na nasze wyzwiska.
- Zapomniałem i tyle. - Chłopak starał się chyba być w miarę spokojny, ale znam go na tyle, żeby wiedzieć, że długo nie wytrzyma. Ale szacun, że chociaż próbuje.
- Zapomnieć to ty możesz o oddychaniu! - Widok jego (wyjątkowo) spokojnej twarzy wkurzał mnie niemiłosiernie.
- Uspokój się! - już miałam na niego naskoczyć, ale zanim zdążyłam zaczął znowu mówić - Skoro to takie ważne to przyniosę go jutro!
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...