Po naszym wyścigu trochę pogorszył mi się kontakt z Bakugou. Kirishima próbuje nas pogodzić, ale średnio mu idzie. Ja nie mam za co przepraszać, a Bakugou również uważa, że nic nie zrobił. Najlepsze jest to, że nie próbujemy się pozabijać, po prostu się ignorujemy. Nasze zachowanie zaniepokoiło nawet nauczycieli! Kłócimy się źle, walczymy źle, ignorujemy również. Gdyby w domu był Dabi to może bym nie chodziła do szkoły, ale samej tak siedzieć nie ma sensu.
W każdym razie dzień po tym wydarzeniu dostaliśmy wiadomość, że All Might planuje kolejne "świetne" ćwiczenie. Jeśli znowu będę do kogoś przykuta to nie ręczę za siebie. W każdym razie dostaliśmy zgody na wycieczkę kilku dniową i listę potrzebnych rzeczy.
- Nie mogę się doczekać! - Razem z dziewczynami siedzę na stołówce. Od maratonu nie byłam na dachu. - Macie pomysł co to może być?
- Nie mam bladego pojęcia.
- Może pojedziemy uczyć się pracy w terenie?
- Hmm. Mi to wygląda na jakiś survival. - wszystkie spojrzały na mnie. - Nóż, menażka, liny, zapałki, wygodne buty, ciepłe i lekkie ubrania, kompas, śpiwory.
- Byłaś kiedyś?
- Można tak powiedzieć. - W pewnym sensie moje życie to szkoła przetrwania. Nóż mam zawsze przy sobie, tak samo jak wygodne buty. W razie walki lub ucieczki. W domu mam spakowaną torbę z podstawowymi rzeczami jak gotówka i ciuchy, jakbym musiała uciekać. - W pewnym etapie swojego życia spędzałam wiele nocy pod gołym niebem. - Lub w opuszczonych budynkach. Ale ten temat przemilczałam.
- Super! - Ucieszyła się Mina. - To musi być super zabawa. Rozpalimy ognisko i będziemy opowiadać straszne historie...
- Będziemy spać pod gwiazdami...
- I szukać tych spadających! - Wyraźnie spodobał im się pomysł biwaku.
- Uroczo. Ale wy wiecie, że nie zawsze to tak wygląda? - spojrzały na mnie z niemym pytaniem. - Możemy nie znaleźć nic co będzie się chciało palić, jedzenia lub woda może się skończyć, może padać...
Od razu mima im zrzedła. W sumie jakby tak patrzeć myślałam, że jest to oczywiste, ale teraz po ich zaskoczeniu nie jestem pewna czy wiedzą, że pewnie będziemy w jakiś lesie, a tam są robaki. Patrząc, że niektóre nie wyglądają jakby w ogóle wyjeżdżały poza miasto jestem pewna, że panicznie się ich boją.
Następnego dnia wstałam skoro świt. Zbiórka jest wcześnie, a jeśli moje przypuszczenia się sprawdzą to przez jakiś czas będę mogła pomarzyć o ciepłym prysznicu. Po ogarnięciu się ubrałam swój mundurek i wyszłam z domu. Torba, w którą miałam na ramieniu była pełna ciuchów i innych rzeczy z listy od All Mighta. Oprócz tego miałam w kieszeni trzymałam składany nóż.
Na miejsce zbiórki przyszłam punktualnie. Była już część osób, wszyscy stali podzieleni na grupki. Przy autokarze stał Ilda, Uraraka i Deku, niedaleko nich Ojiro, Koda, Sato i Sero, a przy płocie Bakugou, Kaminari i Kirishima. Myślałam, że stanę gdzieś z boku i pogadam z Miną, ale jej jeszcze nie ma. Uraraka trochę mnie denerwuje, tak samo jak Ilda i Midoriya, z Sero i resztą nie rozmawiam zbytnio, więc byłoby to dziwne jakbym ot tak do nich podeszła, więc zostaje mi stanie z tyłu i udawanie, że mnie tu nie ma albo podejście do Katsukiego i zaryzykować wybuchem... Tsa, niezbyt podoba mi się to.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Stanęłam z boku i wyjęłam telefon, jak na złość nie mam dziś przy sobie słuchawek. Napisałam do Miny, kiedy będzie. "Za 10 min :)" Do tego czasu muszę przetrwać i nie zwracać na siebie uwagi. To nie będzie trudne, mam w tym wprawę... W końcu gdyby nie ten gostek to pewnie nadal siedziałabym w jakimś pustostanie i udawała, że nie istnieje...
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...