Obudziłam się przed Bakugou, więc musiałam ostrożnie wstać z łóżka, co nie było takim banalnym zadaniem. Leżałam od ściany, a moja jedyna droga prowadziła przez blondyna zajmującego zdecydowanie większą część posłania. Udało mi się to bez większych problemów, choć był moment jak stałam na czworaka nad twarzą czerwonookiego, a ten zaczął się kręcić. Myślałam, że się obudzi, ale jedynie przekręcił się na drugi bok i spał jak dziecko.
Ubrałam krótki biały crop top i długą rozkloszowaną niebieską spódnice. Do małego plecaka wrzuciłam kostium, klapki, ręcznik i portfel. Zjadłam kromkę chleba z jakąś szynką i wyszukałam najbliższy autobus. Przed wyjściem związałam jeszcze włosy w wysokiego kucyka z niebieską wstążką i nałożyłam białe baleriny.
Po kilku minutach jazdy autobusem dotarłam przed szkołę. Byłam pierwsza, ale zaraz miała dojechać Momo, a Jiro zostały trzy przystanki. W ciągu kolejnych minut wszystkie dziewczyny pojawiły się na miejscu. Momo wcześniej odebrała potrzebne klucze, więc bez problemu mogłyśmy od razu iść do szatni. Sprawnie się przebrałyśmy i razem z piłką do siatkówki poszłyśmy na basen. Pierwszymi, które wskoczyły do wody były Mina, Hagakure i ja. Jiro rzuciła mi piłkę, którą koślawo odbiłam do Tsuyu. Tak zaczął się nasz malutki mecz, który zakłóciło przyjście chłopaków. Chwile się im przyglądałyśmy, jak ćwiczą, ale nie trwało to długo. Podczas przerwy chłopaków przyszedł Kirishima i Bakugou. Ehh, a już myślałam, że spędzę trochę czasu bez niego. Płeć mniej piękna wpadła na pomysł urządzenia zawodów, wszyscy się zgodzili. Po tradycyjnych groźbach Katsukiego zaczęliśmy pierwszą rundę, którą wygrała wybuchowa blondynka.- On nawet wody nie dotknął... - skomentowałam - Nie powinien przejść dalej.
- To styl dowolny idiotko! - prychnęłam na jego komentarz i odwróciłam się do Miny.
- Myślałam, że raczej będziesz chciała mu to zaliczyć. - powiedziała, ale widząc, że nie rozumiem o co jej chodzi kontynuowała. - W końcu każda dziewczyna kibicuje swojemu chłopakowi.
- Po pierwsze nie jesteśmy razem, ile razy mam to powtarzać. Po drugie, to miały być zawody w pływaniu, a nie lataniu.
- Pokłóciliście się? - spytała nagle - Zakochani czasem się kłócą. To normalne.
- Co? Z resztą nie ważne... Można powiedzieć, że jestem na niego trochę zła. Wkurza mnie to, jak mnie ignoruje.
- A więc to o to chodzi! - Zawołała Mina.
Kątem oka zobaczyłam, że Deku był pierwszy, więc niewiele myśląc krzyknęłam, że dobrze mu poszło. Usłyszałam zgrzytanie zębami, które wydawał pewien czerwonooki osobnik. Ta reakcja wywołała u mnie lekki uśmiech i silne postanowienie kontynuowania podobnych działań. W na początku finału zaczęłam kibicować Deku. Lekko się zawiodłam widząc jak wpadli do wody, kiedy przyszedł Aizawa.
Wróciłyśmy do szatni i szybko się przebrałyśmy nie chcąc wkurzyć nauczyciela. Jedyne o czym marzyłam po całym dniu na basenie było położenie się pod ciepłą kołdrą i obejrzenie jakiegoś serialu, ale kiedy zobaczyłam Bakugou stojącego przed męską szatnią od razu zmieniłam swój plan. Kiedy zaczął podchodzić do nas zaproponowałam dziewczyną wyjście do kawiarni.
- Po tak męczącym dniu trzeba uzupełnić cukier! - poparła mnie Różowowłosa.
Blondyn chyba usłyszał o naszych planach, bo skrzywił się i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. A ja z uśmiechem ruszyłam do najbliższej kawiarni spędzić jeszcze kilka minut z dziewczynami. A te kilka minut zmieniło się w godzinę.
- Dobra dziewczyny, było miło, ale się skończyło. - wstałam. -Ja już się zbieram.
- O jejku! Już tak późno! - zawołała Uraraka również wstając. - Wybaczcie, ja też już muszę iść.
Rozeszłyśmy się. Ja skierowałam się na najbliższy przystanek. Tak się składa, że Bakugou mieszka dosłownie naprzeciwko przystanku, więc o ile będzie jeździł tu odpowiedni autobus za maks dwadzieścia minut będę u celu.
Ale oczywiście linia, która zatrzymuje się przy Katsukim jest usunięta z tego przystanku. Sprawdziłam na telefonie jak najszybciej dostane się do domu. Czeka mnie jedna przesiadka., ale po pół godzinie będę u celu. Akurat nadjeżdżał autobus linii 14, którym muszę przejechać pięć przystanków. Wsiadłam do środka i zajęłam miejsce przy drzwiach. Po trzech przystankach mój wzrok przykuła tabliczka z trasą autobusu i numerem linii 19. Od razu kliknęłam przycisk stop i kiedy autobus się zatrzymał wysiadłam z niego. Że też głupi wyświetlacz nie działał. Westchnęłam i zaczęłam szukać drogi do domu, bus był za dziesięć minut. Niestety zawsze punktualna komunikacja publiczna akurat teraz musiała się spóźnić. Zmęczona wsiadłam do pojazdy po pięciokrotnym sprawdzeniu czy to na pewno ten. Po przesiadce trafiłam na grupę z gimbazy, którzy zachowywali się bardzo głośno. Ta droga zmęczyła mnie na tyle, że wysiadłam kilka przystanków wcześniej.
Weszłam do mieszkania chłopaka, przywitałam się z jego rodzicami i bez słowa minęłam krzyczącego blondyna. Położyłam torbę na ziemi obok biurku i położyłam się na łóżku z telefonem w ręce i słuchawkach w uszach. Przez słuchawki słyszałam jak czerwonooki coś do mnie mówi, ale poddał się po kilku minutach i po prostu położył się obok mnie. Sama zasnęłam po kilku minutach.
+======================+
HELLO!
Wiecie, jak ja nienawidzę września? I w sumie początku października też nie lubię... Bo ciągle mam jakieś kartkówki/sprawdziany/prace klasowe. W tym tygodniu codziennie coś mam, ale postanowiłam, że w końcu muszę coś wstawić. (To nie tak, że w końcu chcę przejść do tej romantycznej części relacji Bakugou i Shiro.) Możliwe, że za jakiś czas będzie kolejny rozdział, bo mam już ponad 500 słów, a staram się, żeby rozdział miał ok.1000, ale zwykle ma więcej.
A wy chodzicie jeszcze do szkoły czy już macie zdalne? Ja jeszcze normalnie chodzą, ale nauczyciele warują i ciągle robią kartkówki, żeby w razie czego było z czego wystawić oceny.
W planie miałam dobić tą notatką do 1000 słów, bo rozdział wyszedł trochę krótki, ale zapomniałam, że wyszedł wczoraj Haikyuu!!: To the Top 2nd Season, a byłam w trasie i nie obejrzałam, więc... Ten tego... Do następnego!
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...